To kluczowy świadek wypadku syna Peretti. Policja mówi, co z pieszym z nagrania
Wypadek w Krakowie. Co z pieszym z wideo?
Do tragicznego wypadku, o którym mówi cała Polska, doszło przed tygodniem, w nocy z 14 na 15 lipca w Krakowie. Na nagraniach z monitoringu widzimy, jak sportowe Renault Megane RS pędzi po ulicach miasta z ogromną prędkością – według ustaleń śledczych, miała ona aż trzykrotnie przekroczyć dozwoloną prędkość. Nagle auto wpada w poślizg, zaczyna ścinać kolejne przeszkody, po czym dachuje, zatrzymując się dopiero na betonowym murze. W środku były cztery osoby, wszystkie zginęły.
Dosłownie na chwilę przed tym, jak kierowca traci panowanie nad samochodem, na jezdni pojawia się pieszy, który przekracza ją w niedozwolonym miejscu. Widząc pędzące auto, mężczyzna cofa się jednak, co prawdopodobnie ratuje jego życie.
Przechodzień z nagrania poszukiwany jest przez policję i prokuraturę od kilku dni. Jego zeznania jako świadka mogą być kluczowe w ustaleniu przebiegu i przyczyn wypadku, przez co śledczy już wcześniej apelowali do niego o dobrowolne zgłoszenie się na komisariat. Niestety, bezskutecznie.
– Ten mężczyzna do tej pory nie zgłosił się na policję. Wciąż jest poszukiwany – przekazał w rozmowie z "Faktem" prok. Leszek Brzegowy z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
– Po obejrzeniu zdjęć wydaje mi się, że kierowca, który prowadził samochód, zwyczajnie przestraszył się pieszego. Bardzo gwałtownie zareagował, czyli uderzył w hamulec. Wtedy nastąpiła szybka utrata przyczepności. Przynajmniej tak to wyglądało, kiedy auto zaczęło sunąć bokiem. Wtedy jakakolwiek kontrola nad tym pojazdem już się skończyła – tak nagranie komentował Krzysztof Hołowczyc w rozmowie z Joanną Stawczyk z naTemat.pl
Nieoficjalnie: Patryk P. miał być pijany
Tymczasem na jaw wychodzą kolejne informacje dotyczące wypadku sprzed tygodnia. Według ustaleń "Faktu, z badań toksykologicznych ma wynikać, że co najmniej trzech uczestników wypadku było pod wpływem alkoholu.
Największe stężenie alkoholu w organizmie miał mieć kierowca pojazdu, a według policji wszystko wskazuje na to, że był nim Patryk P. "Zawartość alkoholu etylowego we krwi Patryka P. (kierowcy auta) wyniosła 2,3 promila, w moczu – 2,6 promila" – czytamy w "Fakcie".
Dalej poinformowano, że we krwi pasażera Michała G. miało być 1,3 promila, a w moczu 1,6 promila. Drugi pasażer, Aleksander T. miał mieć 1,4 promila we krwi i 1,2 promila w moczu.
Z kolei serwis Autokult.pl przejrzał archiwalne wpisy, z których wynika, że Patryk P. modyfikował swoje sportowe Renault Megane RS. Moc jego samochodu miała zostać podniesiona do ok. 400 KM. Usportowiono także wartość momentu obrotowego do 570 Nm.
W rozmowie z Katarzyną Zuchowicz sprawę skomentowali również przedstawiciele krakowskiej branży motoryzacyjnej. – Gdyby jechał 50/h to wpadłby w barierki, ale by wyhamował i nie doszłoby do takiej tragedii. Dobrze, że nikt więcej nie zginął, bo jest lato, ludzie mogli spacerować bulwarami – powiedział właściciel lokalnej firmy tuningowej.