"Mogą być strzały". B. ambasador Białorusi ujawnia, co mogą zrobić wagnerowcy na polskiej granicy
Grupa Wagnera w Białorusi. Ekspert alarmuje: Mogą być strzały
Grupa Wagnera razem z armią Białorusi prowadzą wspólne szkolenia wojskowe w pobliżu polskiej granicy. To kolejny raz, gdy Władimir Putin lub Alaksandr Łukaszenka próbują prowokować w ten sposób siły NATO.
Tym razem jednak sytuacja jest na tyle poważna, że przy naszej granicy stacjonują siły Jewgienija Prigożyna. Najemnicy, przestępcy oraz zbrodniarze wojenni mogą stanowić zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa.
Warto podkreślić, że oficjalnie Grupa Wagnera to prywatna armia, więc Kreml może odpierać zarzuty o potencjalne prowokacje poprzez wyjaśnienie, że za konkretnym zdarzeniem nie stoją rosyjscy żołnierze. To także wagnerowcy byli zaangażowani w prowokacje podczas kryzysu migracyjnego.
Rząd Mateusza Morawieckiego już zareagował na działania Moskwy i Mińska, lokując przy wschodniej granicy większe liczby polskich żołnierzy. Chodzi o 12. Szczecińską Dywizję Zmechanizowaną i 11. Lubuską Dywizję Kawalerii Pancernej.
W rozmowie z RMF FM o możliwych zagrożeniach dla Polski powiedział były ambasador Białorusi w Warszawie Paweł Łatuszka.
– Wykorzystanie migrantów, wysyłanie ich, wsparcie. Mogą być strzały, może być ostrzeliwanie granicy. Oczywiście, nawet sam fakt tych ćwiczeń, które się teraz odbywają tuż przy granicy z Polską, to już jest element prowokacji – powiedział.
Ludzie Prigożyna przy polskiej granicy. "Raczej nie odważą się zaatakować"
Dyplomata i jeden z liderów białoruskiej opozycji wyjaśnił, że nie należy jednak spodziewać się ataku na nasze granice. – Raczej nie odważą się zaatakować państwa, które należy do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Ale prowokacje to jest instrument, który mogą wykorzystać – dodał.
Ekspert w rozmowie z RMF FM zauważył jednak, że obecność wagnerowców w regionie to problem nie tylko dla Polski, ale również dla... Białorusi. Dlaczego?
– Propaganda Łukaszenki zaczęła nawet specjalną kampanię, próbując tłumaczyć, dlaczego najemnicy znajdują się na terenie Białorusi. Generałowie Łukaszenki również nie są zachwyceni z tego powodu, bo to stwarza zagrożenie destabilizacji sytuacji wewnątrz kraju – ocenił.