Wielki pożar hali z chemikaliami w Zielonej Górze. Pilny apel do mieszkańców miasta
W Zielonej Górze płoną chemikalia. Na miejscu jest coraz więcej straży
Jak podają lokalne media, zgłoszenie o pożarze składowiska odpadów chemicznych strażacy otrzymali chwilę przed godziną 15.30. Na miejscu są 24 zastępy straży pożarnej, a jadą tam kolejne. Pożar gaszą z powietrza też trzy samoloty gaśnicze. Na miejscu działają także zespoły ratownictwa chemicznego.
W tej hali w sołectwie Przylep w Zielonej Górze jest składowisko niebezpiecznych substancji chemicznych. Są one w beczkach, i jak podkreślają służby, są łatwopalne. To powoduje, że wybuchają kolejne pojemniki i pożar trudno ugasić.
Strażacy nie wiedzą, co jest dokładnie w beczkach, dlatego też gaszą pożar z zewnątrz. St. kpt. Arkadiusz Kaniak powiedział mediom, że w beczkach na terenie hali składowane były różne substancje chemiczne. – Nie jesteśmy w stanie powiedzieć, jakie to były konkretnie związki, wiemy, że mamy do czynienia z substancjami niebezpiecznymi – wskazał, cytowany przez Radio Opole.
Ważny komunikat lokalnych władz do mieszkańców
Miasto wydało specjalny komunikat dla mieszkańców. "Płonie hala z toksycznymi odpadami w sołectwie Przylep. Mieszkańców prosimy o pozostanie w domach i nie otwieranie okien. Na miejscu działania straż pożarna. Będziemy Państwa informować na bieżąco" – podał na Facebooku Urząd Miasta.
W mieście zwołano też pilnie posiedzenie Sztabu Kryzysowego w Departamencie Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego. "W związku z pożarem prywatnej hali z odpadami w sołectwie Przylep wystąpiło wysokie stężenie zanieczyszczeń powietrza" – przekazano około godz. 18.
Prezydent miasta Janusz Kubicki poinformował również, że "po konsultacji ze wszystkimi służbami zapewnia, że woda w Zielonej Górze jest zdatna do picia".
Dziennikarz "GW": Dym na torach, wybuchy, maszynista nic nie widzi
"Siedzę w pociągu z Zielonej Góry do Gdyni. Na stacji w Przylepie, tuż obok płonącej hali, 20-minutowy postój. Dym na torach, wybuchy, maszynista nic nie widzi. "Dlaczego nas w ogóle wypuścili z Zielonej Góry? Stanie tutaj jest najgłupszym rozwiązaniem" - denerwuje się konduktor. W końcu decyzja: Cofamy się do Zielonej Góry" – tak sytuację relacjonował na Facebooku Szymon Płóciennik z lokalnej "Gazety Wyborczej".
Przed sytuacją w mieście ostrzega też RCB. "Uwaga w m. Przylep (22.07) palą się substancje niebezpieczne. Zachowaj ostrożność, nie zbliżaj się do miejsca pożaru. Jeśli możesz zostań w domu, zamknij okna" – czytamy w komunikacie instytucji.