W ostatnim czasie zapanował prawdziwy szał na panele z Action. Mnóstwo osób chce je mieć na ścianach, dlatego są trudno dostępne. Nie dlatego, że nie nie ma nowych zamówień do sklepów. Są, ale tak szybko jak się pojawiają, tak szybko są wyprzedawane. Dlaczego? Nie chodzi tylko o cenę.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Drewniane panele z Action to jedna z najmodniejszych domowych dekoracji ostatnich miesięcy. Przynajmniej jeśli spojrzymy na zainteresowanie, jakim cieszą się w mediach społecznościowych.
Ludzie wymieniają się informacjami, gdzie je można jeszcze dostać oraz trikami na ich powieszenie na ścianie. To jedna z tych rzeczy, o której wiele osób wcześniej nie wiedziało, że "musi" je mieć.
Drewniane panele na ścianę z Action to hit. Wiele osób chce je mieć, więc bardzo trudno je dostać
Tak naprawdę to kilka desek, które można zawiesić na ścianie zamiast np. obrazów czy plakatów. Przykuwają uwagę, mimo szału, nadal wyglądają oryginalnie i pasują do wystroju w stylu skandynawskim lub boho. No i są przede wszystkim tanie.
Komplet 4 paneli (każdy 60 x 40 cm) kosztuje 60 zł bez grosza. Dla przykładu w Jysk można kupić jeden duży panel (200 x 90 cm) za 350 zł. Nic więc dziwnego, że te z Action są wykupywane na potęgę.
Ostatnio znów pojawiły się w sklepach np. w Gdańsku, o czym poinformował jeden z użytkowników facebookowej grupy Action Zakupy Polska. Wiedział bowiem, że ludzie tylko czekają na taki "cynk", bo posty z pytaniami o nie pojawiają się tam dość regularnie.
Hype na panele podkręcają też youtube'owe kanały specjalizujące się w przeglądach "hitów z Action". Jak widać na poniższych filmikach, pojawiają się w sklepach, co jakiś czas (były i 2 tygodnie i 5 dni temu). Po prostu trzeba mieć szczęście lub wybierać się do Action... codziennie. Można też ewentualnie dogadać się z pracownikami, by odłożyli nam jeden karton.
W Action był też inny model paneli: nie z poziomymi/pionowymi deskami (można je zamontować i tak, i tak), ale z trójkątnymi wzorami przypominającymi góry. Można je układać w przeróżnych konfiguracjach. W grudniu wiele osób chwaliło się zdjęciami ze swoich domów. Niektórzy je nawet malują, by jeszcze lepiej pasowały do wnętrza lub po prostu nie wyglądały tak, jak u innych.
Jeśli nie chcemy o nie walczyć w Action, to np. te trójkątne można kupić bez problemu w internecie. Ceny są różne, ale można je dostać jeszcze taniej (jeden taki panel w Action kosztuje ok. 35 zł, a na Temu np. dwie sztuki można zamówić za 52 zł).
Jeśli uda nam się je już gdzieś kupić, to przed nami zostaje najtrudniejsza część: montaż. Można to zrobić na kilka sposobów. Najpewniejsze jest wywiercenie dziurek, wsadzenie kołków i śrub/haczyków. Jak nam się znudzą takie panele, można je zakryć np. gładzią i farbą lub powiesić coś innego. Nie wszyscy mają wkrętarkę jednak lub dryg do majsterkowania.
Internauci więc radzą, że można też użyć mocnego kleju np. Mamut, samoprzylepnych rzepów Command lub taśmy dwustronnej do luster (też jest w Action). Jest to raczej rozwiązanie na stałe, bo demontaż (tzn. oderwanie paneli z klejem i... tynkiem) będzie się wiązał z przemalowaniem całej ściany.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.