Warnke przed Stramowskim miała już męża. "Tamten ślub był jakiś dziwaczny"
Od kiedy Katarzyna Warnke stała się rozpoznawalną aktorką, jej życiem, także tym prywatnym zaczęli się interesować fani. Ponadto gwiazda związała się z innym znanym aktorem Piotrem Stramowskim. Doczekali się córki, a kilka lat później podjęli decyzję o rozstaniu.
Warnke o pierwszym mężu. "Hajtnęliśmy się, ale już ten ślub był jakiś dziwaczny..."
O kulisach rozpadu związku artystka opowiedziała w rozmowie z Żurnalistą. Podczas wywiadu została też zapytana o swoje pierwsze małżeństwo. Ponoć w sieci krążyły plotki, że jej pierwszym wybrankiem był niejaki Krzysztof, z którym ma nastoletniego syna.
– Nie ma żadnego Krzysztofa, to jest bzdura. Ktoś sobie to wymyślił i nastoletniego syna, ale prawda jest taka, że byłam już w związku małżeńskim – wyznała.
Tak wspomina tamtą relację: – Miałam 23 lata i to właśnie był mój pierwszy chłopak, do którego wróciłam i to się wywaliło po roku i to mnie zmiotło kompletnie.
Warnke bardzo przeżywała pierwszy rozwód. Była wcześniej przekonana, że "małżeństwo nie ma prawa się nie udać". Jednocześnie nie chciała zdradzać zbyt wielu szczegółów, aby "nie urazić byłego partnera".
Aktorka związała się ze swoim przyszłym mężem już w liceum. Potem na studiach ich drogi się rozeszły: – Kompletnie polegliśmy i nie było czego ratować po roku. To była jakaś fantazja. (...) Zaczęliśmy się rozwijać w innych kierunkach, to było na czwartym roku. Ja już wtedy czułam, że to, co chcę i w jakim tempie chcę poznawać świat, było zupełnie czymś innym niż to, czego on chciał – zwierzyła się w rozmowie z Żurnalistą.
Ich drogi splotły się dwa lata później. Aktora na studiach nie poznała innego interesującego mężczyzny, a ponowne spotkanie z pierwszą miłością potraktowała jako znak.
– Rozeszliśmy się, jak zdałam do szkoły teatralnej, a po dwóch latach się znowu spotkaliśmy i jakby na tyle beznadziejne były moje relacje z facetami w szkole, że uległam temu snowi, że może on jest na całe życie i hajtnęliśmy się, ale już ten ślub był jakiś dziwaczny. Znaczy, czuć było, że to nie ma żadnych szans, teraz już to wiem. To było fatalne – mówiła.
Rozpad małżeństwa załamał ją: – Ja poległam, że nie było czego zbierać. To mnie zmiotło. Ja po prostu skruszyłam się na proszek. Ujawniła, że "nie prowadziłaby sobie, gdyby nie pomoc psychoterapeutki".