Trudna sytuacja z imigrantami w RFN. Niemcy wskazują na winę Polski
Niemieckie landy Saksonia i Brandenburgia od miesięcy domagają się stacjonarnych kontroli granicznych z Polską, aby zwalczać nielegalną imigrację. Co ważne, minister spraw wewnętrznych Saksonii Armin Schuster ostrzega przed ponownym wzrostem liczby osób ubiegających się o azyl od września.
Trudna sytuacja z imigrantami w Niemczech. Lokalne władze winą też politykę Polski
– Najtrudniejsze miesiące, z prawdopodobnie największym napływem nielegalnych migrantów, są jeszcze przed nami, od września do listopada – uważa Armin Schuster.
Zorganizowano nawet specjalne spotkanie Armina Schustera (CDU) i jego odpowiednika z Brandenburgii Michaela Stübgena (też z CDU) oraz przedstawicieli związków zawodowych policji federalnej. Jego efektem był kolejny apel do rządu federalnego, aby wprowadzić stacjonarne kontrole na granicy z Polską i Czechami.
Polska w sprawie nielegalnej imigracji to spory problem dla niemieckich władz. Dave Schmidtke z Saksońskiej Rady ds. Uchodźców zwraca uwagę na sprytną politykę Warszawy w tej kwestii.
Jak tłumaczył, problemem nie są ci, którzy przybywają przez Włochy i Austrię do Niemiec. Oni są już zarejestrowani. Z tego względu ich wniosek może być odrzucony, a oni zawróceni do kraju, gdzie byli wcześniej. Tak wynika z prawa międzynarodowego.
W przypadku Polski, ale też Czech tak się nie da. Wiele z tych osób nie zostało jeszcze zarejestrowanych. W związku z tym policja federalna nie ma uprawnień do odrzucenia ich wniosku. – Dopóki Polska nie rejestruje odpowiednio osób ubiegających się o azyl, ale jest bardziej zainteresowana ich przemieszczaniem się dalej na zachód, w tym przypadku w kierunku Saksonii, stacjonarne kontrole graniczne nie przynoszą żadnego efektu – stwierdził dobitnie Dave Schmidtke.
Warto też dodać, że nielegalni imigranci przedostają się do Polski już nie tylko z Białorusi. Nowy, całkiem lukratywny szlak, pojawił się w Ukrainie.
Imigranci są przemycani też z ogarniętej wojną Ukrainy
– W kuluarach niedawnej konferencji w Berlinie na temat Ukrainy mowa była o przemytnikach trudniących się transportem do Niemiec z Ukrainy imigrantów, którzy mieliby się tam znaleźć, przekraczając granicę białoruską. Miejsce w minibusie miało kosztować tysiąc euro – powiedział "Rzeczpospolitej" anonimowo uczestnik wspominanej już konferencji.
Sytuacja jest trudna też dla niemieckiej policji. – Policja federalna jest już na granicy wytrzymałości. Nie bez powodu do luźnych kontroli w rejonie przygranicznym wezwane są teraz inne siły z innych krajów związkowych, które również przybywają do Saksonii w celu udzielenia wsparcia – tłumaczył Albrecht Pallas (SPD). Niemieckie media przy okazji przypominają, że Niemcy kontrolują Bawarię na granicy z Austrią od jesieni 2015 roku po tym, jak dziesiątki tysięcy uchodźców i innych migrantów przedostało się z Grecji do Europy Zachodniej szlakiem bałkańskim.