Gigantyczny skandal z bezpieczeństwem Polski. Śmigłowce z Białorusi naruszyły naszą przestrzeń
Gigantyczny skandal z bezpieczeństwem Polski! Śmigłowce z Białorusi naruszyły naszą granicę
"W związku z naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej przez dwa białoruskie śmigłowce, do Ministerstwa Spaw Zagranicznych RP w trybie natychmiastowym wezwana została charge d'affairs Ambasady Białorusi" – poinformowało po godz. 19:20 polskie MSZ na Twitterze.
W dalszej części komunikatu napisano, że resort spraw zagranicznych przekazał "stanowczy protest" i wezwał stronę białoruską do "bezzwłocznego, szczegółowego wyjaśnienia incydentu". "Strona polska podkreśliła, że incydent jest postrzegany jako kolejny element eskalacji napięcia na granicy polsko-białoruskiej. Polska oczekuje od Białorusi powstrzymania się od tego typu aktywności" – czytamy.
Wieczorny komunikat MSZ jest o tyle zaskakujący, że we wtorek przedstawiciele polskiego wojska kilkukrotnie zapewniali opinię publiczną, że nic takiego nie miało miejsca. Przypomnijmy: Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych utrzymywało, że polska przestrzeń powietrzna nie została naruszona.
Tak wojsko tłumaczyło zdjęcia śmigłowców w sieci
Jak już informowaliśmy w naTemat, w sieci pojawiły się zdjęcia przelatujących maszyn. Jeden z internautów stwierdził, że zdjęcia nie mogły być wykonane z dużej odległości. Z Białowieży do granicy z Białorusią są około 3 km w linii prostej, a zdjęcia mogą wskazywać, że ich autorzy stali niemalże pod śmigłowcem.
Na te wątpliwości ponownie zareagowały Siły Zbrojne.
– Tak jak przekazałem wcześniej, nasze systemy radiolokacyjne nie wykryły żadnego naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej. Te loty w rejonie przygranicznym były zgłoszone przez stronę białoruską do naszego dowództwa komponentu powietrznego – przekazał w rozmowie z Interią ppłk Jacek Goryszewski, rzecznik Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
Dodał, że rano strona polska otrzymała informację, że ćwiczenia się odbędą. – To były rutynowe loty i nie odbiegały od tych realizowanych na co dzień – powiedział wojskowy.
Na pytanie, czy stwierdzenie, że "systemy radiolokacyjne nie wykryły naruszenia" oznacza, że takiego naruszenia na pewno nie było, ppłk Goryszewski odparł: – Nie jestem w stanie stwierdzić, nie mam informacji, czy ewentualnie mogło dojść do naruszenia przestrzeni powietrznej. Ppłk Goryszewski odniósł się także do zdjęć białoruskich śmigłowców. – Ciężko z nich wywnioskować, gdzie były zrobione, bo są w dużym przybliżeniu. Nie jestem specjalistą od zdjęć, ale z wszelkich informacji, które posiadam z centrum operacji powietrznej, nasze systemy nie wykryły takiego naruszenia – powiedział.
Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych również wcześniej tłumaczyło, że przy odpowiedniej widoczności jednostki mogły być widoczne z Białowieży i sprawiać optyczne wrażenie, jakby znalazły się w polskiej przestrzeni powietrznej.
Jak się okazuje, było zupełnie inaczej.
Aktualizacja
We wtorek wieczorem komunikat wydało też polskie Ministerstwo Obrony Narodowej. "W celu wyjaśnienia aktualnej sytuacji na granicy polsko-białoruskiej Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej, przewodniczący Komitetu ds. Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw Obronnych zwołał posiedzenie Komitetu" – czytamy.
"Przekroczenie granicy miało miejsce w rejonie Białowieży na bardzo niskiej wysokości, utrudniającej wykrycie przez systemy radarowe. Dlatego też w porannym komunikacie Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało, że polskie systemy radiolokacyjne nie odnotowały naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej" – napisano.
Jak dodano, szef MON "polecił zwiększyć liczbę żołnierzy na granicy i wydzielić dodatkowe siły i środki, w tym śmigłowce bojowe". O incydencie zostało poinformowane także NATO.