Sensacyjne doniesienia o białoruskich śmigłowcach. Miały chronić Łukaszenkę

Katarzyna Florencka
02 sierpnia 2023, 12:39 • 1 minuta czytania
Białoruskie myśliwce, które naruszyły we wtorek przestrzeń powietrzną Polski, mogły należeć do ochrony Alaksandra Łukaszenki, który przebywa w prezydenckiej rezydencki przy granicy – twierdzi białoruska opozycja. Wcześniej Wojsko Polskie informowało, że maszyny uczestniczyły w zapowiedzianych manewrach.
Białoruskie śmigłowce nad Polską mogły należeć do ochrony Alaksandra Łukaszenki Fot. ALEXANDER NEMENOV/AFP/East News

Białoruskie śmigłowce chroniły Łukaszenkę?

Dwa śmigłowce, które naruszyły we wtorek przestrzeń powietrzną Polski, mogły przybyć na granicę polsko-białoruską jako część ochrony Alaksandra Łukaszenki – twierdzi opozycyjny białoruski blog Motolko. Obecnie Łukaszenka ma przebywać w prezydenckiej rezydencji w Wiskuli, która oddalona jest o ok. 7,5 km od granicy z Polską.


Dwa śmigłowce Sił Powietrznych Białorusi stanową standardową część ochrony Łukaszenki podczas takich wizyt, do których doszło również w kwietniu 2023, jak i latem 2022 roku. Jak relacjonuje białoruska opozycja, 29 lipca po południu do wsi Kamieniuki położonej na skraju Puszczy Białowieskiej przyleciały dwa śmigłowce Mi-8 i Mi-24.

Druga z maszyn miała posiadać numer ogonowy 14, zarejestrowany również na zdjęciach maszyn, które wleciały do Polski. Sam Łukaszenka przyleciał do Wiskuli 30 lipca, przebywał tam przez następny dzień, po czym rano 1 sierpnia wyleciał z rezydencji na dwie godziny.

W tym czasie z jednostki wojskowej w Kamieniukach wystartowały śmigłowce: Mi-24 oraz Mi-8, których zadaniem było patrolowanie granicy. Właśnie podczas tego patrolu maszyny miały przekroczyć granicę z Polską i znaleźć się nad Białowieżą.

Jest odpowiedź Białorusi

W środę rano strona białoruska odcięła się od informacji, które wczoraj przekazał rząd Polski dot. obecności białoruskich śmigłowców w polskiej przestrzeni powietrznej. Informacja padła w lakonicznym komentarzu na Telegramie. Resort obrony Białorusi zapewnia w nim, że tamtejsze śmigłowce wojskowe nie naruszyły polskiej przestrzeni powietrznej. "Oskarżenia są zbyt daleko idące i wygłaszane przez polskich przywódców politycznych i wojskowych, by usprawiedliwić wzmacnianie sił i środków na białoruskiej granicy" – czytamy.

W komunikacie wytknięto również Polsce zmienianie wersji przekazywanych opinii publicznej.

"Rano dowództwo operacyjne WP uspokoiło ludność oświadczeniami, że polskie radary nie odnotowały przekroczenia granicy państwowej, a wieczorem (podobno po konsultacji ze swoimi zamorskimi dowódcami) poinformowało już, że 'granica została przekroczona na bardzo małej wysokości', co uniemożliwiło wykrywanie przez systemy radarowe".

Dalej napisano, że komunikat rozpatrzył białoruski MON i nie doszło do naruszenia przestrzeni powietrznej przez Mi-24 i śmigłowce Mi-8.