Ostatni film Tarantino może być ostatnim filmem Bruce'a Willisa. Reżyser chce zatrudnić aktora

Bartosz Godziński
03 sierpnia 2023, 13:58 • 1 minuta czytania
Od lat słyszymy, że Quentin Tarantino szykuje swój dziesiąty i ostatni film. Ma nosić tytuł "The Movie Critic" i okazuje się, że może będziemy mogli w nim zobaczyć Bruce'a Willisa. Gwiazdor "Szklanej pułapki" porzucił aktorstwo przez demencję, ale jeśli zdrowie mu na to pozwoli, mógłby razem ze słynnym reżyserem pożegnać się z filmami.
Quentin Tarantino chce oddać hołd Bruce'owi Willisowi w swoim ostatnim filmie Fot. Shootpix/ABACA/Abaca/East News, Courtesy Everett Collection

68-letni Bruce Willis w zeszłym roku zakończył karierę aktorską z powodu afazji. Jego stan zdrowia od tamtego czasu jednak uległ pogorszeniu. Lekarze zdiagnozowali u niego otępienie czołowo-skroniowe, czyli w skrócie FTD (ang. frontotemporal dementia). Problemy z mówieniem (czyli wspomniana afazja) są tylko jednym z objawów tej nieuleczalnej choroby.


Wydawało się, że aktor już nigdy nie powróci na ekran. Teraz jednak pojawiło się światełko w tunelu. "The Daily Express" donosi, że Quentin Tarantino chce go zatrudnić do swojego ostatniego filmu - "The Movie Critic" (pl. Krytyk filmowy). Niedawno poznaliśmy szczegóły fabuły.

"The Movie Critic". O czym będzie ostatni film Quentina Tarantino?

Tytułowym bohaterem będzie osoba z branży porno, którą reżyser znał dość dobrze. Jako nastolatek pracował bowiem przy automatach z magazynami pornograficznymi. – Wszystkie inne rzeczy były zbyt obrzydliwe, by je czytać. Ale był też ten szmatławiec porno, który miał naprawdę dobrą kolumnę poświęconą filmom – przekazał Tarantino w rozmowie z portalem "Deadline".

– Pisał o mainstreamowych produkcjach, ale jako krytyk grał raczej drugie skrzypce. Uważam jednak, że był bardzo dobry. Był cyniczny jak diabli. Jego recenzje były skrzyżowaniem wczesnego Howarda Sterna i tego, czym byłby Travis Bickle z "Taksówkarza", gdyby był krytykiem filmowym – opisywał swojego bohatera Tarantino.

Krytyk zmarł przed czterdziestką. Reżyser postanowił zgłębić jego historię i nakręcić o tym swój dziesiąty film. Będzie osadzony w Los Angeles lat 70., a zdjęcia miały ruszyć we wrześniu, ale są opóźnione przez strajk scenarzystów i aktorów. Możemy więc przypuszczać, że film będzie mieć podobny klimat, co jego poprzednia produkcja - "Pewnego razu... w Hollywood".

Bruce Willis rzecz jasna nie zagrałby głównej roli, ale niewielki epizod. Tarantino chce w ten sposób oddać hołd swojemu przyjacielowi, który zresztą już kiedyś grał w jego filmie - mowa "Pulp Fiction" z 1994 r., gdzie wcielił się w ikoniczną postać Butcha. Jego fani też z pewnością czekają na taki powrót, bo w ostatnich latach Willis grał głównie w szmirach, które nawet nie miały kinowych premier, tylko od razu lądowały na VOD. Mógłby więc teraz godnie odejść z Hollywood.

Bruce Willis mógłby pojawić się w "The Movie Critic" nawet bez wizyty na planie

Nie wiadomo na razie, czy choroba pozwoli Willisowi na zagranie w filmie, ale jest i na to sposób. "Quentin nie skontaktował się jeszcze z rodziną Bruce'a, ale pochyli się nad ich życzeniem, jeśli powiedzą, że jest zbyt chory. Jeśli tak jest, zamierza spróbować wykorzystać krótki klip z jednego z wielu poprzednich filmów Bruce'a w filmie" – mówi informator portalu.

Nawet bez grania, Bruce Willis dostałby pieniądze za występ, co również byłoby wspaniałym gestem, bo poszłoby na pokrycie kosztów leczenia i opieki. Aktor cierpi na okrutną chorobę, ale wciąż stara się czerpać z życia i spędza dużo czasu z rodziną - w czerwcu byli razem w Disneylandzie i wyglądał na bardzo szczęśliwego. Dlatego jest szansa, że uda mu się zagrać jeszcze jedną rolę.