Ekspert tłumaczy cel ćwiczeń Białorusi tuż przy granicy z Polską. "Nas wystarczy wystraszyć"
Białoruś rozpoczęła ćwiczenia tuż przy granicy z Polską
Jak informowaliśmy w naTemat, białoruska armia rozpoczęła szkolenie w obwodzie grodzieńskim przy granicy z Polską w rejonie przesmyku suwalskiego – pasu lądowego łączącego Polskę i Państwa Bałtyckie oddzielając Białoruś od obwodu królewieckiego.
Ministerstwo Obrony Białorusi podkreśliło, że ćwiczenia dowódczo-sztabowe z 6. Samodzielną Brygadą Zmechanizowaną Gwardii na poligonie niedaleko miejscowości Hoża oparte są na doświadczeniach z rosyjskiej "specjalnej operacji wojskowej", czyli inaczej ataku na Ukrainę Podczas manewrów ma zostać przećwiczone współdziałanie jednostek pancernych i oddziałów strzelców zmechanizowanych z jednostkami innych oddziałów sił zbrojnych przy jednoczesnym wsparciu dronów.
Manewry Białorusi przy granicy NATO. Generał Skrzypczak komentuje
Obecność białoruskich wojsk tuż przy granicy z Polską sprawiła, że rząd zdecydował się przesunąć kolejne jednostki naszej armii w okolice przesmyku suwalskiego. Manewry wojsk Łukaszenki, które mają opierać się na rosyjskiej "specjalnej operacji wojskowej" budzą wśród niektórych obawy ataku na polskie terytorium.
Takiego poglądu nie podziela nasz rozmówca, generał Waldemar Skrzypczak. Jak twierdzi, Rosja i Białoruś prowadzą jedynie taktykę zastraszania. Były wojskowy zauważył, że "im większy szum oni robią u siebie, to tym większe my mamy problemy".
– Proszę zobaczyć, Rosja wypuściła swoją flotę na Bałtyk, a nasi politycy wpadli w panikę – mówi nam Waldemar Skrzypczak.
Ponadto przekazał, że Rosja i Białoruś założyły scenariusz zastraszania, który rozbudowują w miarę osiągania kolejnych sukcesów.
– Miejmy świadomość tego, że oni nas nie najadą. Nie mają szans i o tym wiedzą – mówi generał Skrzypczak. – Putin i Łukaszenka grają na nastrojach naszych polityków, którzy nie należą do opanowanych i spokojnych. Manipulują nami, tańczymy tak, jak oni grają – dodaje.
Były wojskowy nie ma wątpliwości, że Polsce nic nie grozi, ponieważ "NATO jest silnym układem gotowym do reagowania". Jak przyznaje, jedynym celem dwóch wschodnich dyktatorów jest nakręcanie spirali strachu w Polsce.
– To jest kabaret, co się teraz dzieje. Co, stu wagnerowców na przesmyk uderzy? Proszę nie być śmiesznym – stwierdza.
General Skrzypczak ostro o polskich politykach
Waldemar Skrzypczak mówi wprost, że jest zaskoczony obłędem i paniką wśród polskiego rządu.
– Po co nam NATO? Nasi politycy stracili wiarę w układ? – pyta generał. – Nas nie trzeba atakować, nas wystarczy wystraszyć – dodaje.
Nasz rozmówca zauważa, że rolą władzy jest uspokajać ludzi i tonować nastroje, natomiast jak stwierdził, "rządzący chodzą w tym obłędzie już kilka tygodni".
– Nie muszą nas straszyć bombą jądrową skoro widzą, że na nas działa stu wagnerowców – mówi Skrzypczak.
Zdaniem Waldemara Skrzypczaka poza destabilizacją nastrojów w Polsce jedynym celem zastraszania może być rezygnacja z pomocy Ukrainie. Jak stwierdza, nie wyklucza takiej możliwości. Według byłego wojskowego rząd mógłby się ugiąć pod kolejnymi groźbami, które i tak nie są realne.
– My nie mamy się czego bać, to oni niech się boją. Ja jestem były żołnierz, nie raz pod ogniem leżałem. Ale to, co robią nasi politycy... Moje serce płacze – podsumowuje generał Skrzypczak.