Polska przesłała Białorusi notę o naruszeniu przestrzeni powietrznej w okolicach Białowieży. Wskazano też na niezbite dowody, które potwierdzają, że doszło do incydentu. Teraz białoruskie MSZ wydało oświadczenie, w którym pisze o "rzekomym" wtargnięciu maszyn. Co więcej, podkreślono, że to polska strona podsyca napięcie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
MSZ Białorusi: "Apelujemy o niepodsycanie napięcia"
Ministerstwo Spraw Zagranicznych Białorusi otrzymało w piątek notę od polskiej ambasady RP w Mińsku na temat incydentu pod Białowieżą. Jak przekazało polskie MSZ, strona białoruska "otrzymała niezbite dowody", że doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez dwa śmigłowce.
Teraz władze Białorusi, w oświadczeniu na stronie swojego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, postanowiły odpowiedzieć Polsce. Komunikat opublikowano w piątek 4 sierpnia wieczorem. Podważono w nim przede wszystkim to, że do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej w ogóle doszło.
"Zwracamy uwagę, że przesłana notatka nie zawiera 'niepodważalnych' dowodów. Strona polska nie przekazała danych dotyczących obiektywnej kontroli. Jednocześnie stosowne wypowiedzi strony białoruskiej na ten temat opierały się wyłącznie na danych obiektywnej kontroli lotów samolotów" – przekazał resort.
W oświadczeniu zasugerowano także, że to strona polska "podsyca napięcie" między krajami, co utrudnia dialog. "Po raz kolejny apelujemy do polskiej strony, by sztucznie nie podsycała napięcia. Proponujemy wznowienie pełnego dialogu między ministerstwami wojennymi obu krajów, dzięki którym możliwa będzie eliminacja podobnych różnic zdań" – czytamy.
Dodano, że Polska została poinformowana, zgodnie z ustaloną procedurą, o planowanych lotach śmigłowców w strefie przygranicznej. "Co również potwierdza brak jakichkolwiek zamiarów strony białoruskiej do naruszenia przestrzeni powietrznej sąsiedniego państwa" – wskazano.
Białoruskie śmigłowce nad Polską
W piątek 4 sierpnia polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało komunikat, w którym poinformowało o przekazaniu stronie białoruskiej przez polską ambasadę szczegółowych informacji ws. incydentu nad Białowieżą.
"Ambasada RP w Mińsku przekazała Ministerstwu Spraw Zagranicznych Republiki Białorusi szczegółowe informacje niezbicie potwierdzające fakt, że w dniu 1 sierpnia 2023 r. doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez dwa białoruskie śmigłowce wojskowe" – czytamy w oświadczeniu MSZ.
Jak napisano, dane przedstawione przez polską ambasadę są całkowicie sprzeczne z informacjami, które przekazują władze Białorusi. Przypomnijmy, we wtorek niedaleko polskiej granicy dostrzeżono białoruskie helikoptery. W sieci pojawiły się też fotografie przelatujących maszyn. Początkowo stanowisko strony polskiej głosiło, że nie naruszyły one naszej granicy.
– Trudno sądzić, że to nie prowokacja. Biorąc pod uwagę, że w dzisiejszych czasach każdy dysponuje GPS-em, który ma nawet w zegarku, raczej się nie spodziewam, że piloci śmigłowców nie widzieli granicy. Na dodatek trzeba pamiętać, że granica między Polską i Białorusią jest bardzo dobrze widoczna z góry, bo przecież jest tam płot. Śmigłowce ewidentnie poleciały po to, żeby sprawdzić, czy ktoś da im znak ostrzegawczy. Ale nie dał – mówił w naTemat gen. Roman Polko.