Szojgu straszy Polskę. Generał Pacek wyjaśnia, jak Rosjanie realizują swoje cele w naszym kraju

Rafał Badowski
11 sierpnia 2023, 05:48 • 1 minuta czytania
Siergiej Szojgu znów próbuje straszyć Polskę wskazując nasz kraj jako główne narzędzie polityki amerykańskiej w kwestii pomocy Ukrainie. – Nie wolno panikować, wywoływać przerażenia, ale obawiać się i podejmować niezbędne działania odstraszające trzeba – podkreśla w rozmowie z naTemat prof. dr hab. Bogusław Pacek, generał dywizji w stanie spoczynku, w latach 1979-2014 oficer Wojska Polskiego.
Siergiej Szojgu wygłosił oświadczenie ws. Polski. Czy powinniśmy się go obawiać? Tłumaczy w rozmowie z naTemat gen. Bogusław Pacek. Fot. AFP / East News

Jak już informowaliśmy w naTemat, minister obrony Federacji Rosyjskiej Siergiej Szojgu wygłosił specjalne oświadczenie ws. Polski. Było ono dość kuriozalne, jak wiele wcześniejszych popisów propagandy rodem z Kremla.


Absurdalne słowa Szojgu o Polsce

Szojgu przekonywał w nim, że Polska planuje utworzenie wspólnej polsko-ukraińskiej jednostki. Na tym nie koniec. Po "zapewnieniu bezpieczeństwa zachodniej Ukrainy" celem Polski ma być... "okupacja" tego terytorium – "argumentował" Szojgu, którego oświadczenie cytowała agencja Tass.

Rosyjski generał zaatakował następnie Stany Zjednoczone, gdyż według jego narracji Polska należy do najbardziej proamerykańskich narodów na świecie.

Szojgu próbował przekonywać, że Polska stała się głównym narzędziem antyrosyjskiej polityki Ameryki. – Istniejące zagrożenia są związane z militaryzacją Polski, która stała się głównym narzędziem antyrosyjskiej polityki Stanów Zjednoczonych. Warszawa ogłosiła zamiar zbudowania, jak twierdzą Polacy, "najpotężniejszej armii na kontynencie" – mówił.

W ten sposób Szojgu prawdopodobnie nawiązał do słów polskiego ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka z maja. – W ciągu dwóch lat będziemy mieć najsilniejszą armię lądową w Europie – mówił wówczas pisowski szef MON.

Jak wyraził się wówczas Błaszczak, rząd zbudował wyjątkowe relacje ze Stanami Zjednoczonymi. – Nasza koncepcja odstraszania jest budowana razem z USA. W Polsce na stałe stacjonują żołnierze amerykańscy. To nasze osiągnięcie – ocenił.

Do tego zdawał się także nawiązywać Szojgu w środowym oświadczeniu (9 sierpnia). Jak stwierdził: – W związku z tym rozpoczęto zakrojone na szeroką skalę zakupy broni z USA, Wielkiej Brytanii i Korei Południowej, w tym czołgów, systemów artyleryjskich, systemów obrony powietrznej i przeciwlotniczej oraz samolotów bojowych.

Gen. Pacek: to ciąg dalszy rosyjskiej dezinformacji

Czy zatem powinniśmy się obawiać tych słów, zważywszy też na niespokojną sytuację przy naszej granicy z Białorusią? – W wypowiedzi Szojgu nie ma niczego nowego. To ciąg dalszy kampanii wymierzonej w Polskę, jako kraju, który pomaga Ukrainie – tłumaczy w rozmowie z naTemat generał Bogusław Pacek. – Trzeba się obawiać, ale nie bać i panikować. Rosja nie jest w stanie sama prowadzić wojny przeciwko Zachodowi, ale może wywołać jakąś reakcję, która będzie po myśli Putina i Łukaszenki – wyjaśnia generał dywizji w stanie spoczynku.

Zdaniem rozmówcy naTemat oświadczenie Szojgu wpisuje się szerzej w strategię Federacji Rosyjskiej, by osłabiać ducha państw, w tym Polski, które wspierają Ukrainę. W ten sposób Rosja może także własnemu społeczeństwu przedstawiać Polskę jako kraj, który stwarza dla jej obywateli poczucie zagrożenia.

Efekt? Generał wskazuje na dwa czynniki, które sprzyjają państwu rządzonemu przez Putina. Jeden ma miejsce w Rosji, drugi – nie tylko w Polsce i Europie, ale i USA. Rosja sianiem dezinformacji w pewien sposób swoje cele realizuje skutecznie, bo poparcie dla Ukrainy maleje.

Dezinformacja Rosji rodzi dezinformację Ukrainy, a Morawiecki to powtarza

– Dezinformacja Szojgu rodzi dezinformację ukraińską, a my – w tym polski premier – powtarzamy słowa, które wywołują poczucie zagrożenia. Na przykład Mateusz Morawiecki mówił podobnie jak Ukraińcy słowa o 100 wagnerowcach przesuwających się w stronę przesmyku suwalskiego, choć nie potwierdziły tego żadne poważne źródła – wskazuje nasz rozmówca.

– To rodzi na przykład w Rosji znów rosnące poparcie dla Putina, dziś około 80 proc. Ono wcześniej było niższe, teraz znów idzie do góry. Rosja nie ma sukcesów podczas tej wojny, ale taką dezinformacją można ciułać punkty poparcia mimo ich braku – tłumaczy generał Pacek.

Zdaniem prof. Packa nasz rząd próbuje podkreślać, że mimo zagrożenia Polska jest dobrze przygotowana, odpowiednio uzbrojona, co ma swoje znaczenie przed wyborami. Czy zatem tak powinien reagować rząd?

– Wszystkie rządy tak robią przed wyborami. Teraz trwa wojna, taka postawa ma znaczenie psychologiczne. Efektem jest niestety malejące poparcie dla Ukraińców. Zwróćmy uwagę na Niemcy, gdzie poszedł komunikat, iż migranci z Polski mogą zalać także ich kraj. Wywołało to przerażenie i malejące poparcie dla pomocy Ukrainie – tłumaczy.

Co wobec tego powinna robić Polska? – Musimy reagować, ale nie można podbijać bębenka strachu, bo to służy Łukaszence i Putinowi. Nie możemy wywoływać przerażenia w Polsce, myślę tu też o komentatorach. Bo efektem jest malejące poparcie dla pomocy Ukrainie, nie tylko w Europie, ale także w USA – podkreśla.

Dziś słuszna jest – zdaniem naszego rozmówcy – troska o system Patriot wraz z początkiem roku, jeśli Niemcy się wycofają. – Obawiać się trzeba, ale nie bać i panikować. Działać, reagować, ale bez zbędnych emocji. Rosja jest nieobliczalna i może wiele groźnego zrobić dezinformacją. Żadnych sukcesów jednak nie ma i nie jest w stanie prowadzić wojny z Zachodem – podsumowuje generał Pacek.