Piekło w turystycznym raju. Urlopowiczów atakowały latające leżaki i znaki

Agnieszka Miastowska
29 sierpnia 2023, 10:58 • 1 minuta czytania
Na hiszpańskiej wyspie Majorka przeszła gwałtowna burza, która zamieniła wakacje wielu turystów w piekło. W mediach społecznościowych można znaleźć nagrania dokumentujące siłę żywiołu. W pewnym momencie wiatr porwał leżaki i znaki drogowe, które stały się śmiertelnie groźne dla turystów.
Majorka: znaki drogowe latały po ulicach. Gwałtowna burza zaatakowała Fot. screen X @WxNB

Majorka: Śmiertelnie niebezpieczna burza

Gwałtowna burza przetoczyła się nad wakacyjnymi kurortami na hiszpańskiej wyspie Majorka. Żywioł był na tyle gwałtowny, że w pewnym momencie łamał drzewa, porywał leżaki i podnosił znaki drogowe, które stawały się śmiertelnie niebezpiecznym zagrożeniem dla turystów.


Nagłe pogorszenie pogody przyczyniło się także do wypadku z udziałem wycieczkowca P&O, który zderzył się u wybrzeży wyspy z tankowcem. Poniedziałkowa burza spowodowała ogromne zniszczenia, zdewastowała także część wyspy, w tym miejsca przeznaczone do wypoczynku dla turystów.

Na jednym z nagrań opublikowanych na platformie X (wcześniej znanej jako Twitter) widać, jak duża część czegoś, co wygląda jak pokrycie dachowe, zostaje porwane przez wiatr, a następnie uderza w budynek mieszkalny. Według relacji osób obecnych na miejscu, na które powołują się brytyjskie media, kobieta w ciąży została trafiona przez znak i trafiła do szpitala. Wiatr wyrywał drzewa z korzeniami, inne łamał. Na mediach społecznościowych można zobaczyć zdjęcia i nagrania przedstawiające wyrwane z korzeniami drzewa poprzewracane na samochody.  W mieście Andratx tylko w trakcie jednej godziny służby interweniowały w związku z 80 przypadkami podtopień.

Jedna z par turystów przeżyła prawdziwe chwile grozy. Mężczyzna i kobieta musieli uciekać z dwójką dzieci w tym z niemowlęciem, gdy wiatr zaczął wiać z prędkością 120 km na godz. Przez pół godziny z dzieckiem na rękach musieli biec do hotelu.

–Drogi były puste, nie jeździły żadne taksówki, miasto wyglądało jak opuszczone. Dzieci krzyczały. Miałam wrażenie, że wózek zostanie zwiany. To było straszne – powiedziała Jessica Gorman w rozmowie z "Daily Mail". Przerażająca jest relacja z samolotu lecącego na Majorkę. – Samolot zaczął spadać. Ludzie i dzieci krzyczeli, było mi niedobrze, nie mogłam powstrzymać płaczu. Nie wiem, jak długo to trwało, ale wydawało się, że wieczność. Nikt nie informował nas o tym, co się dzieje – relacjonowała Estela Orts, cytowana przez brytyjski dziennik.