Doda wyznała, że czuje się dręczona. "Śledzenie, inwigilowanie, co 15 minut aktualizacje"

Joanna Stawczyk
29 sierpnia 2023, 14:17 • 1 minuta czytania
Doda nie dość, że jest w trakcie przygotowań do trasy koncertowej i nagrywania reality-show dla Polsatu, to za kilka dni będzie promować linię swoich suplementów, które wejdą do sprzedaży. W tym zabieganym czasie znalazła jednak chwilę, by podzielić się z fanami swoimi przemyśleniami. Postanowiła odkryć karty i powiedzieć, jaki dziś ma stosunek do nieustannego "bycia na świeczniku". Padły gorzkie słowa.
Doda zwierzyła się fanom, że ma tego dość. "Czuję się dręczona" Fot. Instagram.com / @dodaqueen

Doda zwierzyła się fanom, że ma tego dość. "Czuję się dręczona"

Ostatnie półtora roku to najbardziej płodny okres w 20-letniej karierze Dody. Jej płyta "Aquaria" i niemal wszystkie numery, które z niej pochodzą, stały się radiowymi hitami. Niedawno wypuściła kawałek ze Smolastym, a on rozbił bank odsłon.


Rabczewska siedzi jak na szpilkach, bowiem już zaraz premierę będzie miał jej program w Polsacie. Pierwszy odcinek "Doda. Dream Show" już 4 września w poniedziałek o godz. 20:05. W poniedziałek (29 sierpnia) piosenkarka nagrała długą relację na InstaStory, w której zrobiła fanom małą aktualizację, z tego co dzieje się u niej w życiu. Jest mocno podekscytowana.

– Jestem na planie reality. Za tydzień już pierwszy odcinek. To jest niesamowite, że kręcimy to i na bieżąco jest emisja. Finał już za 40 dni. Na pierwszym koncercie w Warszawie (7 października - red.). Pamiętajcie też, że za tydzień rusza kolejna tura sprzedaży biletów. Oglądajcie Polsat i ten odcinek, bo tam na belce będzie wszystko napisane, gdzie, jak, jakie terminy i gdzie kupić bilety – powiedziała.

Doda skorzystała z okazji, aby porozmawiać o ważnej dla niej kwestii. Uważa, że sposób, w jaki media przedstawiają ją i jej wizerunek, jaki utrwalił się w opinii publicznej, utrudnia jej realizację pasji związanej z muzyką i tworzeniem projektów muzycznych.

Przypomniała o jednym ze swoich niedawnych wpisów, w którym wyjaśniła, że jest "introwertykiem i nie jest fanką imprez", w przeciwieństwie do powszechnych przekonań. Dodała, że ostatnim wydarzeniem, na którym się bawiła, była jej własna impreza z okazji rozwodu. Zastanawiała się też, jakie inne aspekty jej wizerunku mogą być mylące w oczach fanów. Jej wpis wywołał wiele reakcji - setki komentarzy i ponad 100 tysięcy odpowiedzi.

W odpowiedzi na tego posta: trzy rzeczy, które totalnie różnią się od tego, co ludzie, media i cała napompowana show-biznesowa bańka od mojego poza zawodowego (...) oblicza. Pierwsza rzecz to totalnie nie jest prawdą, że jestem imprezową laską, która czerpie siłę od przebywania z ludźmi, atencjuszką, która wszędzie chce się rzucać w oczy, która uwielbia być na froncie i imprezy, szaleństwo, tłumy, hałas. To w ogóle nie jest tak. Ja czerpię siłę, regenerację i przyjemność, jak jestem sama. Uwielbiam ciszę, spokój, wtedy najwięcej wspaniałych pomysłów do mnie przychodzi. Jestem najbardziej płodna artystycznie, ale też wyciszona spokojna. Ale to jest dobry balans, moja praca i to kim jestem poza nią, bo tak to prawdopodobnie bym zdziczała. (...) Jestem introwertykiem i bardzo to lubię. Natomiast na scenie jest to coś zupełnie innego.DodaInstaStory

– To samo się tyczy mojego wizerunku scenicznego. Jest on seksowny, wyuzdany, drapieżny (...) Na scenie kocham przełamywać rzeczy tabu, których ludzie się wstydzą, boją i drażnią to mnie nakręca. Poza sceną mam totalnie wy*ebane. Nie maluję się, chodzę najchętniej na boso, najczęściej w jednej rzeczy, nie chce mi się stroić. Jestem raczej chłopczycą – zaznaczyła.

Rabczewska zaznaczyła, że jest bardzo lojalna i oddana, jeśli na jej drodze stanie prawdziwa miłość. To ona jest jej życiowym priorytetem. – Nie mająca nic wspólnego z jakimś przebieraniem w chłopach. Raczej jestem od zawsze dedykowana jednej osobie, której oddaje swoje serce – oznajmiła.

W dalszej części wywodu artystka przyznała, że wcale nie lubi swojej sławy. Nauczyła się jednak jak funkcjonować w tym świecie.

– Ja wiem, że to wygląda zupełnie inaczej i jest inaczej postrzegane. To jest część mojej pracy, ja umiem tym zarządzać, tym dobrze gospodarować. Umiem tak prosperować, by płynąć na fali a nie by fala zatopiła mnie, ale chyba jednym z większych stereotypów, które się utarły na mój temat to jest to, że ja to kocham, ja to uwielbiam, jestem bezwzględną zimną s*ką, która po prostu całe swoje życie dedykuje na jakieś PR-owe rozgrywki, podkręcanie, promowanie i tylko sława się dla mnie liczy. Ja pie*dole. Nie znam jednej osoby, która zna mnie bliżej, która nie umarłaby ze śmiechu słysząc to – zapewniła.

Gwiazda odniosła się też do swojego życia miłosnego i mediów, które od zawsze bardzo ochoczo relacjonowały jej związkowe zawirowania. Nie inaczej było przy jej ostatniej relacji z Dariuszem Pachutem. Doda przyznała, że już nie ma na to siły.

Dla mnie najważniejsza jest miłość i żeby w moim sercu było wszystko poukładane. Coraz bardziej, im jestem starsza, czuję się jakaś taka dręczona tymi artykułami dotyczącymi mojego życia prywatnego – przyznała.

– Może z wiekiem mam mniejszą odporność na to, ale nie wiem to śledzenie, inwigilowanie, co 15 minut aktualizacje, te konspiracyjne teorie. Przeszkadza mi w realizowaniu mojej pracy, pasji, męczy mnie i bardzo mnie obciąża mnie i w ogóle nie pomaga mi w żadnej promocji a tym bardziej w nakręcaniu się zawodowym. To jest trzeci, największy bullshit na mój temat – skwitowała.