Po 8 latach PiS obiecuje poprawę posiłków w szpitalach. Oby nie było jak z kolejkami do lekarzy

Beata Pieniążek-Osińska
05 września 2023, 13:23 • 1 minuta czytania
Prawo i Sprawiedliwość we wtorek rano opublikowało kolejny punkt programu wyborczego: poprawa jakości posiłków dla pacjentów w szpitalu. Tymczasem szpitale i tak już ledwo przędą, a ich zadłużenie sięga w sumie 19,1 mld zł. Jakość posiłków w szpitalach to problem nierozwiązany od lat. PiS przez ostatnich osiem lat nic z tym nie zrobiło, a dopiero teraz daje obietnicę wyborczą. Oby nie było jak z kolejkami do specjalistów, które obiecywali skrócić, a je wydłużyli.
Jakość szpitalnych posiłków od lat budzi emocje.PiS postanowił wykorzystać je w kampanii wyborczej. FOT. TOMASZ HO/ Polska Press/ East News

Kolejny punkt programu wyborczego PiS ujawniła minister zdrowia Katarzyna Sójka w wideo opublikowanym w mediach społecznościowych we wtorek rano.


– Tylko rząd Prawa i Sprawiedliwości zrealizuje ten ambitny projekt – przekonuje szefowa resortu zdrowia mówiąc o "poprawie jakości posiłków dla pacjenta w szpitalach".

Nowy pomysł partii Jarosława Kaczyńskiego pokazuje dobitnie to, na jaki elektorat PiS liczy w najbliższych wyborach. Najczęściej hospitalizacje dotyczą bowiem seniorów, emerytów.

"Odgrzewany kotlet"

To też kolejna z dziedzin, która ma być nagle poprawiona w związku z wyborami za miesiąc, podczas gdy przez osiem ostatnich lat nic się w tej kwestii nie zadziało. Taki pomysł, a nawet projekt pojawił się w marcu  2022 roku i od tego czasu było o nim głucho. Dotychczasowych czterech ministrów zdrowia z rządu PiS mając blisko dekadę, nie wdrożyło żadnych konkretnych działań, które wpłynęłyby na jakość szpitalnego menu.

Bernadeta Skóbel ze Związku Powiatów Polskich nazywa propozycję PiS "odgrzewanym kotletem", bo projekt rozporządzenia ws. standardu posiłków w szpitalach pojawił się już 1,5 roku temu. Co ciekawe - jak przypomina - koszty wdrożenia tego standardu w ocenie skutków regulacji oszacowano wówczas na... 0 zł.

Jak mówi, przedstawiciele szpitali są jak najbardziej za wdrożeniem standardu żywienia w tych placówkach, bo dieta to element leczenia, jednak za tym musi iść konkretne finansowanie, bo tego nie da się zrobić bezkosztowo.

– Obecnie wycena świadczeń nie jest na poziomie, który pozwala pokryć wysoki standard realizacji świadczeń, w tym posiłków o odpowiednim standardzie – podkreśla Bernadeta Skóbel.

Niezbędna - jak mówi - jest realna wycena świadczeń i finansowanie nadążające za rosnącymi kosztami, a wtedy szpitale nie będą miały problemu z płynnością finansową i utrzymaniem odpowiedniego standardu świadczeń, których elementem są też posiłki dla pacjentów.

Inflacja odchudziła szpitalne posiłki

Inflacja odchudziła jeszcze ostatnio szpitalne posiłki. Skutki wzrostu cen niemal wszystkiego istotnie odczuły publiczne szpitale.

Wprawdzie PiS chwali się wzrostem finansowania na ochronę zdrowia, jednak dodatkowe środki dla szpitali często nie pokrywają nawet tego wzrostu inflacyjnego, a pieniądze poszły w głównej mierze na wzrost wynagrodzeń personelu w związku z ustawowymi podwyżkami tej grupy.

Posiłek w ramach świadczenia

Trzy kromki białego chleba lub bułki, a do tego plasterek szynki lub łyżeczka dżemu i herbata - tak często wygląda śniadanie w szpitalu.

Problem jakości żywienia w szpitalach, odpowiedniego do stanu zdrowia pacjentów, pozostaje nierozwiązany. Relacje pacjentów na temat tego, co zaserwowano im na śniadanie, obiad lub kolację podczas pobytu w szpitalu, wraz ze zdjęciami takich posiłków, przewijają się w mediach społecznościowych nie od dziś i zawsze wzbudzają spore emocje.

Szpitalom trudno jest w ramach ograniczonych środków z NFZ i stałej puli wypłacanej na podstawie umowy z Funduszem, gdy wszystkie koszty rosną, poprawić jeszcze jakość jedzenia. Chodzi o koszty energii, gazu, wywozu odpadów, dostaw, materiałów medycznych, ale także koszty pracownicze, które stanowią lwią część całości.

W kwotach, jakie NFZ przekazuje szpitalom, w ramach umów na leczenie, nie ma wyodrębnionych stawek za wyżywienie hospitalizowanych pacjentów. Szpital otrzymuje więc środki za konkretne świadczenia zdrowotne, a ich elementem jest m.in. zapewnienie posiłków dla chorego.

Na obniżkę jakości leczenia żadna placówka nie może sobie pozwolić. Tnie więc wszelkie inne możliwe koszty i często nie ma już z czego dołożyć do posiłków dla pacjentów.

Stawki żywieniowe dla firm cateringowych są utrzymywane na tym samym poziomie lub następuje ich minimalny wzrost, który nie nadąża za inflacją. Oznacza to wówczas, że "do kotła" można włożyć mniej lub produkty tańsze, czyli zwykle gorszej jakości. Finalnie traci więc na tym pacjent.

W listopadzie ubiegłego roku media społecznościowe obiegł skan pisma dyrektora szpitala w Zamościu (woj. lubelskie) z prośbą o rozpropagowanie zbiórki owoców i warzyw dla pacjentów. Takie dodatkowe wsparcie miało pomóc obniżyć rosnące koszty utrzymania placówki.

Tego, że zmiana szpitalnego menu jest niezbędna, nikt nie kwestionuje. Robienie z tego kolejnej "kiełbasy wyborczej", gdy przez osiem ostatnich lat żaden minister zdrowia z PiS nie zrobił nic w tym temacie, pozwala domniemywać, że niewiele się w tym zakresie zmieni.

Wyborcze obietnice PiS o innym palącym problemie w ochronie zdrowia, czyli skróceniu kolejek do lekarzy, także pozostają niezrealizowane.