Nowe fakty ws. śmierci 16-letniego Sebastiana. Rodzina była nękana dziwnymi telefonami

Dominika Stanisławska
10 września 2023, 18:15 • 1 minuta czytania
W sobotę 9 września w mediach pojawiła się informacja, że poszukiwany 16-letni Sebastian z Wrocławia nie żyje. Policja ustala, co się wydarzyło. Wcześniej sprawę w naTemat komentowała starsza aspirant Aleksandra Freus z wrocławskiej policji. Teraz rodzina w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" ujawniła kulisy całej sprawy.
W sobotę 9 września w mediach pojawiła się informacja, że poszukiwany 16-letni Sebastian z Wrocławia nie żyje. Fot. East News/ Wojciech Strozyk/REPORTER

Jak przekazała "Gazeta Wyborcza", przez całą sobotę tj. 9 września bliscy Sebastiana byli nękani dziwnymi telefonami. Osoby, które dzwoniły, podawały się za znajomych nastolatka, matkę jednej z jego koleżanek, a także policję. Osoba podszywająca się pod policjantkę kazała mamie chłopaka stawić się w niedzielę na okazaniu zwłok.


16-letni Sebastian zaginął w poniedziałek 4 września, ale ostatni raz kontaktował się z rodziną we wtorek 5 września. Podczas rozmowy telefonicznej z babcią powiedział, że jest w szkole i, że wróci do domu na 15:00. To ostatni raz, kiedy bliscy mieli z nim kontakt.

Podczas oczekiwania na powrót nastolatka mama i babcia Sebastiana kilkukrotnie otrzymały nietypowe telefony. Najpierw zadzwoniła tajemnicza dziewczyna, która mówiła, że chłopak żyje i wróci do domu za dwa tygodnie. Przy kolejnym telefonie przekazała, że widziała chłopaka na dworcu. Innym razem mówiła, że odbyła z 16-latkiem wideorozmowę.

Jednak w piątek 9 września policjanci pokazali mamie Sebastiana zdjęcie zwłok w celu identyfikacji. Przy rozmowie był obecny dziadek chłopca, który w sobotę 10 września dodał na Facebooku wpis na temat odnalezienia martwego wnuczka.

Po opublikowaniu przez dziadka wpisu zaczęły dzwonić telefony. Zadzwoniła m.in. tajemnicza dziewczyna, która twierdziła, że widziała nastolatka. Rodzina powiedziała "Gazecie Wyborczej", że dziewczyna miała przekazać dowody, że niedawno rozmawiała z nim przez wideoczat, ale jak dotąd tego nie zrobiła.

Bliscy odebrali też inny nietypowy telefon. Dzwoniła kobieta, która podawała się za matkę jednej z koleżanek zmarłego chłopaka. Podobno przekonywała, że jej córka nie ma ze sprawą śmierci Sebastiana nic wspólnego. Trzecią tajemniczą osobą dzwoniącą miał być człowiek podający się za kolegę Sebastiana, który powiedział: "Ja go nie zabiłem".

Osoby dzwoniące miały też przedstawić rodzinie kilka teorii, w jakich okolicznościach mógł umrzeć 16-letni Sebastian. Jedna z nich mówi o tym, że nastolatek miał dług u dilerów, a ci w zemście go zamordowali. Po południu mama zmarłego miała kolejny telefon. Kobieta podająca się za policjantkę twierdziła, że to może być pomyłka, a jej syn żyje.

Policja nie odnosi się do tych doniesień. Na ten moment nie ma przesłanek, które wskazywałyby na to, że Sebastian został zamordowany.