Nieoficjalnie: zapadła decyzja ws. Santosa. Ujawniono ją po spotkaniu selekcjonera z Kuleszą
Kulesza na razie oszczędził Santosa, będzie drugie spotkanie w tym tygodniu
Informacje te są dość zaskakujące, bo wydawało się, że obaj panowie spotkają się w Warszawie już tylko po to, by rozwiązać umowę. Takie doniesienia wypływały z otoczenia Polskiego Związku Piłki Nożnej już od wczoraj. Dziennikarz TVP Sport Maciej Iwański przekazał za pośrednictwem mediów, że na obecnego szkoleniowca reprezentacji Polski zapadł już wyrok.
"Według moich informacji decyzja zapadła, ale sprawa ma być rozwiązana z klasą" – napisał Iwański na Twitterze.
Z kolei dziennikarz Polsatu Sport Cezary Kowalski tego samego dnia przekazał, że zanosi się na powrót byłego selekcjonera na ławkę trenerską polskiej kadry.
Informacje te oraz fakt, że nasza reprezentacja najpewniej zaprzepaściła szanse na awans do Euro z grupy eliminacyjnej kazały sądzić, że po wtorkowym spotkaniu Fernando Santosa z Cezarym Kuleszą dowiemy się, że Portugalczyk został zwolniony.
Tak jednak się nie stało. Piotr Koźmiński z Wirtualnej Polski przekazał, że po długich, blisko dwugodzinnych rozmowach prezes PZPN na razie wstrzymał się od radykalnej decyzji. Podczas spotkania Santos i Kulesza mieli się wymieniać spostrzeżeniami odnośnie przyczyn słabej gry reprezentacji. Panowie mają odbyć kolejną naradę jeszcze w tym tygodniu, jednak nie jest wiadome, czy wtedy zostaniemy poinformowani dalszych losach selekcjonera.
Jednym z głównych czynników, dla których Kulesza na razie nie zwolnił (i może wcale nie zwolni) Portugalczyka jest fakt, że Santos podpisał z naszą federacją wysoki kontrakt, który gwarantuje mu zarobki rzędu 750 tysięcy złotych miesięcznie. Jeśli prezes PZPN wyrzuciłby go z posady selekcjonera, musiałby wypłacić mu olbrzymie odszkodowanie, co mogłoby negatywnie odbić się na budżecie związku.
Portugalskie media bronią Santosa
Informacje o tym, że posada Santosa jest zagrożona i niebawem może zostać zwolniony ze stanowiska dotarły do kraju naszego selekcjonera. Portugalscy dziennikarze postanowili zakwestionować słuszność decyzji polskiej federacji. Ich zdaniem jest zbyt pochopna. Głos w sprawie zabrali Paulo Pereira i Joao Paulo Ribeiro. Jak pisze Eurosport, dziennikarze ze zrozumieniem przyjęli to, że Polacy mogą mieć dość słabej gry swojej kadry i braku postępów, ale czas, który dano Santosowi na osiągnięcie konkretnego celu, jest ich zdaniem zwyczajnie za krótki.
– Kiedy Santos podpisywał umowę z PZPN, stało się jasne, że obejmie większy projekt, służący również odmłodzeniu reprezentacji Polski – powiedział dziennikarz telewizyjny Paulo Pereira. Dodał, że Santos miał w planie przeprowadzenie w Polsce zmianę pokoleniową. Tymczasem to procesy, które trwają.
– Santos nie rezygnuje łatwo z długoterminowych projektów, a takim jest właśnie prowadzenie reprezentacji Polski – powiedział z kolei dziennikarz Radia Renascenca Joao Paulo Ribeiro i dodał, że zmuszanie selekcjonera do odejścia, to "pochopna decyzja"
– Rozumiem polskich kibiców i komentatorów, którzy są zniechęceni i zawiedzeni postawą drużyny prowadzonej przez Santosa. Polska gra zaskakująco słabo w tych eliminacjach, a ludzie kochający futbol chcieliby, aby ich ekipa nie przegrywała takich spotkań, jak to czerwcowe z Mołdawią, czy wczorajsze z Albanią. Nie da się jednak w magiczny sposób szybko zbudować nowego zespołu, a Biało-Czerwoni takiego dziś potrzebują – skomentował.