PiS "uwolnił" kierunki lekarskie, ale nie pomyślał o jakości. KUL ma np. wirtualne prosektorium
Lekarze alarmują ws. jakości kształcenia przyszłych medyków i zmian, jakie wprowadził PiS. Chodzi o "uwolnienie" kierunków lekarskich, czyli złagodzenie kryteriów otwarcia takich kierunków. Według PiS to sposób na szybkie wykształcenie większej liczby lekarzy i zmniejszenie kolejek pacjentów do specjalistów.
Tak to jednak nie działa. Kształcenie specjalisty to co najmniej sześć lat studiów i dodatkowo sześć lat na specjalizacji.
Jakość kształcenia jest jednym z postulatów, z którymi lekarze planują wyjść na ulicę 30 września w ramach protestu.
Porozumienie Rezydentów OZZL ma konkretne dane i wyniki analizy, jaką przeprowadzili sami, weryfikując ofertę nowo otwieranych kierunków lekarskich.
Mają zastrzeżenia nie tylko do jakości, ale też liczby nowych miejsc. Nie kwestionują, że liczba nowo kształconych lekarzy może wzrastać, ale stopniowo, a nie gwałtownie. Ostrzegają, że obecny rząd podjął "chaotyczną" decyzję, nie biorąc pod uwagę faktycznej liczby lekarzy i zapotrzebowania na kadrę medyczną.
Jak oceniają, minister zdrowia nie miał żadnego planu, a takie uwolnienie kierunków lekarskich, jakie przeprowadzono, wpłynie raczej na degradację jakości kształcenia. To - jak przekonują rezydenci - stanowi zagrożenie dla lekarzy, ale także dla pacjentów.
Lekarze odwołują się do raportu NIK z sierpnia 2023 r. Izba wskazała, że minister zdrowia nie zadbał o przygotowanie długookresowej strategii określającej m.in. liczbę potrzebnych lekarzy i pielęgniarek. NIK wytknął brak odpowiedniego narzędzia analitycznego do szacowania potrzeb kadrowych i brak danych dotyczących osób wykonujących zawody medyczne.
Ile w końcu jest lekarzy w Polsce?
Rezydenci przedstawili też własne wyliczenia, ilu lekarzy mamy w Polsce. Według Ministerstwa Zdrowia jest ich 136 217. Tymczasem z obliczeń rezydentów wynika, że w Polsce jest 154 161 lekarzy. To o blisko 18 tysięcy więcej niż podaje MZ.
Rezydenci wskazują też na przelicznik liczby lekarzy na 1 tys. mieszkańców. Jak podają, zbliżamy się pod tym względem do średniej europejskiej wynoszącej 3,7 (dane z 2019 r.), bo mamy 3,51 lekarza na 1 tys. mieszkańców (dane GUS z 2022 r.). Wskazują, że resort zdrowia argumentując uwolnienie kierunków lekarskich, odwoływał się do starszych danych GUS, które mówiły o wskaźniku na poziomie 2,4.
Zbyt dużo lekarzy to wzrost emigracji
Rezydenci ostrzegają, że nieprzemyślane zwiększenie liczby lekarzy może spowodować odwrotny efekt, bo więcej medyków zacznie wówczas emigrować. Powołują się na przykład Hiszpanii, gdzie zwiększono liczbę kształconych lekarzy, ale jednocześnie wzrosła tam liczba wydawanych zaświadczeń o możliwości pracy za granicą.
W Polsce - jak mówią - też możemy zmierzyć się z takim zjawiskiem, bo już obecnie jedynie 13 proc. studentów 6. roku deklaruje zdecydowaną chęć pozostania w kraju.
Zamiast 23, mamy już 40 wydziałów lekarskich
Rezydenci podkreślają, że w ostatnim roku gwałtownie wzrosła liczba uczelni oferujących kierunek lekarski w Polsce: z 23 do 40. Dzieje się to jednak - jak alarmują - bez zapewnienia odpowiedniej infrastruktury do kształcenia przyszłych lekarzy.
Według informacji Porozumienia Rezydentów, aż 17 kierunków nie ma własnego prosektorium, a np. Katolicki Uniwersytet Lubelski czy Politechnika Wrocławska "przechytrzyły" system oferując "prosektoria wirtualne".
20 kierunków nie ma też zajęć w szpitalach klinicznych, przygotowanych do kształcenia przyszłych lekarzy. Podpisują umowy ze szpitalami wojewódzkimi, a nawet powiatowymi, jednak te - według rezydentów - nie są na to gotowe.
Brakuje też Centrów Symulacji Medycznych lub są one monoprofilowe, np. ginekologiczne.
Z powodu braku zaplecza, niektóre nowo tworzone wydziały lekarskie organizują studentom zajęcia jeden dzień w tygodniu w innych, odległych nawet o ponad kilkadziesiąt, a w skrajnych przypadkach nawet 250 km miastach. Zjawisko to rezydenci nazywają "medycyną turnusów".
Nieakceptowalne kryteria otwierania nowych kierunków lekarskich
Rezydenci nie akceptują też zliberalizowanych niedawno przepisów dotyczących tworzenia na uczelniach kierunku lekarskiego i lekarsko-dentystycznego. Chodzi o podpisaną przez prezydenta w sierpniu nowelizację Karty nauczyciela i niektórych innych ustaw.
– Posiadanie trzech kierunków niezwiązanych z medycyną, nawet na najwyższym poziomie, nie gwarantuje, że uczelnia ma warunki do kształcenia kadry lekarskiej – alarmuje przewodniczący Porozumienia Rezydentów.
Także wymóg zatrudnienia co najmniej 12 nauczycieli akademickich związanych z naukami medycznymi nie jest - zdaniem rezydentów - wystarczającym kryterium, bo może to być np. 12 dietetyków, a kierunek lekarski ma wielospecjalistyczny charakter i potrzebni są nauczyciele różnych specjalizacji.
Nowe kierunki bez pozytywnej opinii Polskiej Komisji Akredytacyjnej
Ponadto rezydenci twierdzą, że wbrew ustawie Prawo o szkolnictwie wyższym, niektóre nowe wydziały działają mimo braku pozytywnej opinii Polskiej Komisji Akredytacyjnej. Obecnie - jak podają - działa tak 12 kierunków w Polsce, bo 4 kierunki mają negatywną opinię, więc powinny zostać zamknięte, a 8 kierunków jeszcze nie zdążyło uzyskać oceny PKA, a mimo tego mają już pozwolenie na otwarcie.
– Mamy podejrzenia, że część kierunków otrzymało pozytywną ocenę w efekcie politycznych nacisków – stwierdził przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL Sebastian Goncerz.
Postulaty Porozumienia Rezydentów
Rezydenci mają wiele argumentów przeciw uwolnieniu kierunków lekarskich. Oto najważniejsze postulaty dotyczące poprawy jakości kształcenia lekarzy:
- należy stale dążyć do poprawy jakości kształcenia na istniejących uczelniach,
- wzrost liczby studentów będzie wprowadzany w tempie adekwatnym do dostępnej infrastruktury i kadry dydaktycznej,
- uczelnie otwierając kierunek lekarski powinny być przygotowane do przeprowadzenia całego toku studiów już w momencie otwierania kierunku,
- uczelnie nieposiadające pozytywnej oceny PKA powinny wstrzymywać rekrutację, przy czym, aby nie marnować lat życia młodych ludzi, to rozwiązanie należałoby wprowadzać tak, aby jak najmniej szkodzić osobom, które już rozpoczęły studia,
- należy cofnąć zmiany w prawie o szkolnictwie wyższym obniżające kryteria otwarcia kierunku lekarskiego.
Jak twierdzą lekarze rezydenci, samo zwiększanie liczby studentów nie przełoży się na realny wzrost liczby lekarzy w publicznej ochronie zdrowia.
Tu warunkiem jest - jak postulują - poprawa warunków pracy, wprowadzenie norm zatrudnienia bezpieczeństwa pracy, odciążenie z biurokracji, a także dofinansowanie publicznego systemu ochrony zdrowia.