Bezpartyjni Samorządowcy zdemaskowani. Ich partyjność łatwo dostrzec w danych PKW

Dorota Kuźnik
18 września 2023, 16:39 • 1 minuta czytania
Na sile nabiera ostatnio frakcja Bezpartyjnych Samorządowców, którzy na sztandarach niosą, że chcą odciąć się od działań politycznych i skupić na interesie regionów. Jak się okazuje, ich niektórzy działacze są jednak związani z ugrupowaniami politycznymi, w tym największymi. Wśród nich są kandydaci związani z Prawem i Sprawiedliwością, a także z Platformą Obywatelską.
Bezpartyjni samorządowcy nie są bezpartyjni? Kandydują nawet członkowie PiS Fot. PIOTR GRZYBOWSKI / AGENCJA SE / East News

Prawo i Sprawiedliwość, Platforma Obywatelska, Polskie Stronnictwo Ludowe, ale też nazwy innych partii politycznych znalazły się przy nazwiskach kandydatów startujących z list Bezpartyjnych Samorządowców. Dane opublikowała PKW, która w rubryce "przynależność do partii politycznej lub poparcie" wskazuje konkretne ugrupowania bezpartyjnych (w teorii) działaczy.


Bezsprzecznie najwięcej kandydatów nie jest przedstawicielami żadnego ugrupowania i nie startuje z poparciem, ale działaczy partyjnych, którzy figurują wśród bezpartyjnych, też jest niemało, bo blisko 30. Wśród nich są działacze gigantów, jak Mariusz Bartos, który jest członkiem Polskiego Stronnictwa Ludowego, Dariusz Langa z Prawa i Sprawiedliwości czy Sławomir Prentczyński z Platformy Obywatelskiej.

Wśród pozostałych ugrupowań znalazło się również Porozumienie, Dobry Ruch, Odpowiedzialność, Czwarta Rzeczpospolita Polska, Społeczny Interes czy Federacja dla Rzeczypospolitej, a także ugrupowania bezpośrednio powiązane z listami, czyli partia "Bezpartyjnych Samorządowców".

Oprócz informacji, że część bezpartyjnych samorządowców jest realnie partyjna, PKW publikuje także informacje o wykonywanym zawodzie. Tu można zauważyć, że wśród kandydatów jest sporo nauczycieli, przedsiębiorców czy ekonomistów, ale nie brakuje także magazynierów czy sprzedawców.

Bezpartyjni Samorządowcy będą liczyć się w wyborach?

Ugrupowanie zostało ostatnio zauważone w jednym z sondaży. Co więcej, odnotowało wzrost poparcia. Jak informowaliśmy w naTemat, głosować na Bezpartyjnych chce 3,6 proc. osób, które wzięły udział w badaniu pracowni Estymator. To wzrost na przestrzeni tygodnia o 0,5 punktu procentowego.

Bezpartyjni Samorządowcy, czyli ugrupowanie, które swoje korzenie ma na Dolnym Śląsku, od dawna w lokalnej polityce nie jest postrzegane jako bezbarwne politycznie. Jego władze to dawni wysoko postawieni działacze Platformy Obywatelskiej, którzy opuścili ugrupowanie.

Wśród nich jest między innymi marszałek Dolnego Śląska Cezary Przybylski, a także członek Zarządu Województwa Dolnośląskiego Krzysztof Maj. Ten drugi kandyduje zresztą w tegorocznych wyborach do Sejmu.

Bezpartyjni Samorządowcy są siłą w dolnośląskim sejmiku, jednak większość osiągnęli dopiero po wejściu w koalicję z Prawem i Sprawiedliwością. Choć wspólne rządy trwają już kilka lat, o ich pragmatyzmie mówił w rozmowie z naTemat wspomniany Krzysztof Maj. Jak wskazał, to jedynie techniczny układ.

– Koalicja Bezpartyjnych Samorządowców, która rządzi na Dolnym Śląsku, jest koalicją bardzo pragmatyczną i jedyną możliwą, którą dało się zawrzeć, by móc podejmować działania na rzecz rozwoju regionu – skomentował działacz.