Koniec kultowego programu BBC? Z "Top Gear" odeszli producenci i nie zanosi się na powrót

Ola Gersz
18 września 2023, 18:20 • 1 minuta czytania
Po "Top Gear", którego realizacja została wstrzymana w marcu, ani widu, ani słuchu. Brytyjskie media spekulują, że ten kultowy program motoryzacyjny mógł zostać skasowany przez BBC na dobre. Dlaczego? Wszystko z powodu wypadku jak z horroru, do którego doszło na planie show.
To koniec "Top Gear"? Fot. Kadr z "Top Gear" / BBC

"Top Gear" to brytyjski program motoryzacyjny, który został po raz pierwszy wyemitowany w 1977 roku, ale drugie życie zyskał w 2002 roku, gdy pojawił się na ekranach w nowej odsłonie i z Jeremym Clarksonem w roli prowadzącego. Show zyskało ogromną popularność nie tylko dzięki recenzjom samochodów, ale także charakterystycznym wyzwaniom i zabawnym testom.


W 2015 roku BBC niespodziewanie pożegnało się z Clarksonem, a za kontrowersyjnym prezenterem z formatu odeszli nie tylko pozostali prowadzący: Richard Hammond i James May, ale również producent Andy Wilman. Cała czwórka stworzyła razem nowy program, "Grand Tour", a "Top Gear" miał problemy i ze znalezieniem nowych stałych gospodarzy, i utrzymaniem widowni, która tęskniła za "starą gwardią".

Oglądalność wzrosła jednak, gdy w 2019 roku do Chrisa Harrisa dołączyli Freddie Flintoff i Paddy McGuinness. W marcu tego roku prace na planie "Top Gear" zostały jednak wstrzymane, a ostatnie odcinki (był to 33. sezon programu) widzowie obejrzeli w grudniu 2022 roku. Co się stało?

To koniec "Top Gear"? Powodem ma być groźny wypadek Freddiego Flintoffa

Jak informuje "Daily Mail", anonimowe źródła wewnątrz BBC potwierdzają, że 34. sezon wciąż nie jest w realizacji. Nie ma również żadnych planów emisji tych odcinków, które zostały już nakręcone. Mimo że brytyjska stacja oficjalnie tego nie potwierdza, powodem ma być niebezpieczny wypadek samochodowy Freddiego Flintoffa, jednego z prowadzących i popularnego krykiecisty.

Doszło do niego 13 grudnia 2022 roku podczas kręcenia jednego z odcinków w mroźnych warunkach atmosferycznych. Na lotnisku Dunsfold w hrabstwie Surrey, gdzie znajduje się tor testowy programu, 45-letni Flintoff prowadził z dużą prędkością trójkołowy Morgan Super 3, nietypowy miniaturowy pojazd bez dachu i poduszki powietrznej.

W pewnym momencie pojazd przewrócił się na asfalt, a prowadzący "Top Gear" ledwo uszedł z życiem: miał poważne obrażenia głowy i twarzy oraz kilka złamanych żeber. Do tego czekał aż 45 minut na pogotowie, a nikt na planie nie mógł znaleźć noszy. "Daily Mail" podkreśla również, że według niektórych źródeł Flintoff – który został przetransportowany do szpitala helikopterem – miał wsiąść do Morgan Super 3 bez kasku, co jednak nie zostało potwierdzone.

Freddie Flintoff był widziany publicznie po wielu miesiącach nieobecności dopiero 8 września, a wielu zaniepokoił jego wygląd. "Fizyczne skutki wypadku były niestety widoczne: blizny od nosa do brody sugerują liczne operacje rekonstrukcyjne, podczas gdy prawa strona jego twarzy wskazuje na oznaki uszkodzenia nerwów. Na nosie miał opatrunek, otarcia na twarzy były jeszcze świeże" – opisuje "Daily Mail".

Tabloid dodaje, że nie dość, że po wypadku na planie "Tope Gear" nie wznowiono zdjęć, to z programu BBC odchodzą kolejne osoby. Najpierw odeszła dyrektorka redakcyjna Clare Pizey oraz producent ds. rozwoju Chris Payne, a teraz rozwiązano całą ekipę producentów. Czy to więc ostateczny koniec programu, który wzniósł Jeremy'ego Clarksona na wyżyny popularności? Na razie nie komentuje tego ani BBC, ani osoby z "Top Geara".

Wypadek Flintoffa wywołał jednak duże oburzenie w Wielkiej Brytanii, a wielu obwinia za niego stację BBC oraz warunki na planie. Źródła BBC podkreślają jednak, że nie toczy się żadne bieżące postępowanie w sądzie, a prezenter nie złożył żadnego pozwu. Według "Daily Mail" to może oznaczać, że BBC "po cichu" wypłaciło już Flintoffowi odszkodowanie. Tego również żadna strona nie dementuje, ani nie potwierdza.

Czytaj także: https://natemat.pl/510394,jaguar-f-type-test-jak-jezdzi-najslabsza-300-konna-wersja