Kolejny szok ws. afery wizowej. Tak w rządzie PiS mieli podchodzić do kwestii karalności imigrantów
O sugestiach, które miały padać pod adresem konsulów ze strony Piotra Wawrzyka, pisze "Dziennik Gazeta Prawna". Wiceszef MSZ miał sugerować konsulom, by ich podejście do kwestii karalności osób ubiegających się o wizy było łagodne.
Po oczekiwaniach informacji na piśmie MSZ się wycofało
Gazeta podaje, że naciski na konsulów Piotr Wawrzyk miał wywierać przynajmniej od połowy ubiegłego roku. Choć nie należy to do jurysdykcji resortu, przekazywał on dyplomatom sugestie, aby nie badać karalności osób spoza Europy, które starały się o wizy.
Takie oczekiwania miały paść pod adresem konsula Mumbaju Damiana Irzyka, który miał poprosić o wytyczne w tej sprawie na piśmie. Wówczas MSZ miało wycofać się z sugestii, ale jednocześnie zamknęło Irzykowi drzwi do dalszej kariery. Nie został on konsulem generalnym w Hongkongu.
Nie wiadomo, na ilu konsulów, oprócz Irzyka, spłynęły podobne naciski, ale zapytany przez portal resort spraw zagranicznych zaprzecza, by takie sugestie w ogóle były kierowane.
Praktyka, jeśli była faktycznie stosowana, miałaby jednak poważny wpływ na bezpieczeństwo obywateli Polski i innych krajów, do których udawały się osoby z wizami. Bo skoro naciski dotyczy bagatelizowania kwestii ich ewentualnej karalności, oznacza to, że mogły się wśród nich znaleźć także osoby, które skazane były w przeszłości za poważne przestępstwa.
Naciski na konsulów nie tylko z MSZ
Nie tylko MSZ miało jednak stosować naciski w sprawie wydawania wiz. Według doniesień "Gazety Wyborczej", takie praktyki miały również wychodzić od ministra kultury Piotra Glińskiego.Ten miał zabiegać w tej sprawie u Piotra Wawrzyka o wizy dla "filmowców" z Bollywood. Jak wskazuje gazeta, w tej sprawie Wawrzyk miał chcieć zrobić Glińskiemu "uprzejmość".
W sprawie afery wizowej został zatrzymany współpracownik Piotra Wawrzyka - 25-letni Edgar K., który miał zabiegać ws. rzekomej ekipy filmowców. Z komunikatu opublikowanego przez resort kultury wynika, że żadna podobna sprawa nie miała miejsca, a jego władze oświadczyły, że nie znają zatrzymanego.
Jak informowaliśmy w naTemat, nazwisko Edgara K. zostało także ekspresowo wyczyszczone z rządowych stron. Zauważyła to Agnieszka Dziemanowicz-Bąk i tak skomentowała na swoim Twitterze:
"Wow. Wizy za łapówki to tak bardzo "nie-afera", że ktoś pracujący dla rządu niszczy dowody na powiązania Edgara K. z politykami PiS" [...]. "Czystki są tak totalne, że wzmianki o Edgarze K. zaczęły znikać nawet ze starych newsów na stronach rządowych. Komuś zależy na ukryciu prawdy..." – napisała na portalu.
Do swojego wpisu dodała screeny z rządowej strony, na której widać konkretne fragmenty, a nazwisko Edgara K., zostało dosłownie wymazane.