"Dwaj młodzieńcy z Togo są już w drodze". Czy księża z Afryki mogą uratować polski Kościół?
- Czy księża z Afryki mogą być ratunkiem dla pustych seminariów w Polsce?
- – Rozważam, by każdego roku zapraszać alumnów, którzy ukończyli tam filozofię, aby kontynuowali formację do kapłaństwa w naszym seminarium – zapowiedział bp Jerzy Mazur z Ełku.
- Diecezja ełcka już podpisała umowę z biskupem z Togo. Z kolei w ubiegłym roku do seminarium w Kielcach trafiło dwóch kleryków z Republiki Środkowoafrykańskiej
"Dramat w polskim Kościele! Sprowadzają księży z Afryki, u nas brakuje ludzi", "Diecezja pada, bo brakuje księży", "Diecezja zmaga się z kryzysem powołań" – tak grzmiały media, gdy w maju tego roku biskup diecezji ełckiej wystosował do wiernych specjalny list, który odczytano we wszystkich parafiach.
Bp Jerzy Mazur poinformował wtedy o brakach kadrowych i o tym, że z tego powodu trzeba będzie łączyć parafie. Ale padła też zapowiedź dotycząca kandydatów na duchownych z Afryki.
"Mając doświadczenie misyjne i znając wielu biskupów z Afryki, którzy mają dużo powołań w swoich diecezjach, rozważam, by każdego roku zapraszać alumnów, którzy ukończyli tam filozofię, aby kontynuowali formację do kapłaństwa w naszym seminarium. Po otrzymaniu święceń kapłańskich przez przynajmniej dziesięć lat, pełniliby posługę kapłańską w naszej diecezji" – ogłosił bp Mazur.
Studenci z Togo jadą do Ełku
Minęły cztery miesiące. Okazuje się, że biskup nie rzucił słów na wiatr, bo studenci z Afryki zaraz pojawią się w Ełku.
– Tak, ks. Biskup miał pomysł i go zrealizował. Została podpisana umowa z diecezją Kpalime w Togo, w której określono zasady przyjęcia kleryków, wzajemne możliwości i oczekiwania odnośnie przylotu, utrzymania i formacji, oraz ewentualnie jak długo mieliby potem posługiwać w Polsce. Dwaj młodzieńcy są już w drodze. Prawdopodobnie przyjadą w październiku. Jesteśmy w trakcie oczekiwania na ich przyjazd – mówi naTemat ks. Marcin Maczan, Kanclerz Kurii Diecezjalnej w Ełku.
W wybór miejsca osobiście był zaangażowany biskup Mazur.
– Zna realia Afryki, zna misjonarzy, biskupów, możliwości. Gdy powstał pomysł, żeby zaprosić studentów z Afryki, biskup skontaktował się z misjonarzami i wybrał diecezję Kpalime w Togo. Potem skontaktował się z tamtejszym biskupem i złożył propozycję współpracy. Ważne było, aby wybrać osoby pewne, które miałyby aspiracje i zdolności do nauki języka. Przez ostatnie miesiące trwała korespondencja, potem załatwiano wszystkie formalności, by ich pobyt był legalny – mówi ks. Maczan.
Klerycy z Afryki w Polsce
Zbliża się październik i seminaria w całym kraju znów żyją liczbą powołań, która ciągle nie chce być lepsza. Spada od lat i jest coraz gorzej. W tym roku nawet w Krakowie jest dramat, bo – jak ostatnio pisaliśmy w naTemat – w pierwszym terminie zgłosił się tylko jeden kandydat i w kurii zapanował popłoch, bo tak małej liczby powołań nie było od dawna.
Tylko ostatnio z powodu braku chętnych w Polsce głośno było o zamknięciu seminarium w Łowiczu, w Gnieźnie, czy Legnicy. Brakuje kandydatów, ale spada też liczba wyświęceń. Na przykład w diecezji lubuskiej właśnie wyświęcono dwóch.
Nie od dziś słychać też, że Kościół będzie musiał ratować się duchownymi z innych krajów, głównie afrykańskich. A także, że księża z Afryki i Azji coraz liczniej wyjeżdżają do Europy Zachodniej lub Ameryki Północnej.
"Za jakiś czas będziemy mieć księży z Afryki. Tam katolicyzm się mocno rozwija. Wszystko zależy od tempa sekularyzacji w Polsce, a ono jest nieprzewidywalne" – przewidywał w rozmowie z "Wyborczą" w 2019 roku prof. Marek Gensler, filozof religii z Uniwersytetu Łódzkiego.
Trudno przewidzieć, jak w obecnej rzeczywistości straszenia imigrantami i innymi kulturami, na taki scenariusz zareagowałaby polska prawica. I jak odebraliby to ich wyborcy. Sama zapowiedź sprowadzania alumnów wywołała w sieci również takie komentarze: "Czy księża z Afryki znajdą się wśród niechcianych przez PiS imigrantów?", "Relokacja migrantów z UE to nie, ale księża z Afryki to już tak" itp.
Klerycy z innych krajów byli już jednak, i są, w naszych seminariach.
Na przykład w ubiegłym roku w Opolu był seminarzysta z Togo, pisano też o dwóch klerykach w Tarnowie.
W 2022 roku pierwszy raz zawitali też do Wyższego Seminarium Duchownego w Kielcach. Jest ich dwóch – z Republiki Środkowoafrykańskiej.
– Bardzo dobrze odnajdują się w Polsce. W Afryce przez trzy lata byli w seminarium, są po filozofii. Nasze seminarium podlega pod KUL, na razie jednak nie mogli być studentami KUL-u, poświęcili ten czas na naukę języka. Ale wszystko wskazuje na to, że ich znajomość języka jest już na tyle dobra, że od nowego roku będą studentami KUL – mówi naTemat ks. Adam Perz, rektor kieleckiego seminarium.
Ale zastrzega, że w ich przypadku nie chodzi o braki kadrowe. – Chodzi o to, że nasz ksiądz biskup był na misjach w Afryce. I w ramach pomocy dla tamtego Kościoła, dla misji, przyjął alumnów u nas. Oni wrócą do siebie. Będą święceni tam i będą pracować w Afryce. To nie jest tak, że będą wyświęceni dla nas – podkreśla.
Rektor seminarium: Mam nadzieję, że nie będę ostatnim rektorem
Nie da się jednak ukryć, że nowych powołań również w Kielcach jest mało. Aktualnie w tym roku jest trzech kandydatów do seminarium. Sytuacja na kolejnych latach wygląda następująco: II rok – czterech studentów, III – trzech (z Afrykańczykami), IV – pięciu, V – czterech, VI – dwóch.
– Jestem rektorem od 1 września. Dopiero wchodzę w tę rzeczywistość. Podjąłem tę funkcję zleconą mi przez naszego biskupa z nadzieją i ufnością, że nie będę ostatnim rektorem, że nie będę zamykał seminarium i że powołania będą. Być może jest kryzys, jeśli chodzi o liczbę wstępujących do seminariów w Polsce. O tym się mówi. Ale trzeba mieć też zaufanie do Pana Boga. I zastanowić się, co chce przez to powiedzieć – mówi ks. Perz.
Rektor słyszał, że już dawno mówiło się o kapłanach z Afryki, którzy mieliby wesprzeć Kościół w Europie.
– Nie wiem, czy to miały być prorocze słowa, czy może tylko chciano nas w ten sposób zmobilizować albo przestraszyć, że przyszłość leży w obcokrajowcach? Do niedawna bardzo dużo księży polskich pracowało w innych krajach, a teraz maleje liczba wstępujących do klasztorów i seminariów. W Afryce, czy niektórych krajach Azji Kościół zaś jest żywy i są powołania. Dotychczasowa tendencja może się odwrócić i może być tak, że będą przyjeżdżać do nas z zagranicy i będziemy mieć kapłanów z Afryki czy z Azji. W niektórych krajach widać taką wymianę. Każdy ma prawo do swojej opinii. Ja bym jednak tego nie przesądzał – mówi ksiądz rektor.
Czy to ratunek dla polskiego Kościoła?
Niektóre opinie są jednak drastycznie mocne. W rozmowie z bydgoską "Wyborczą" ks. Andrzej Kobyliński, profesor Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, ocenił, że w seminariach jest coraz więcej kandydatów z innych krajów, głównie z Afryki.
"Według danych sprzed dwóch lat w seminariach zakonnych tacy kandydaci stanowili już jedną trzecią, pewnie w tym roku będzie ich jeszcze więcej, może nawet połowa. To zupełnie nowe zjawisko, o którym rzadko się mówi" – powiedział.
Uznał też, że "wszystko wskazuje na to, że model ełcki stanie się w najbliższych latach ogólnopolskim".
"Model ełcki uważam za najbardziej prawdopodobny, księża z Afryki są obecnie jedyną nadzieją Kościoła katolickiego w Polsce, gdy chodzi o braki kadrowe " – ocenił ks. prof. Kobyliński.
Czy seminarzyści z Afryki mogą więc uratować polski Kościół? Czy tak można ratować go według "modelu ełckiego"?
– To chyba nie jest do końca tak, że szuka się ratunku z Afryki, bo tak naprawdę nie rozwiązuje to żadnych problemów personalnych. Kiedy brakuje np. 15 księży, to 2 z Afryki nie oznacza pełnej pomocy. Nie planujemy co roku przyjmować alumnów stamtąd. To nie jest sposób na załatwianie sobie liczby kapłanów w diecezji. Nam nigdy o to nie chodziło. Jeśli będzie mniej księży, to zreorganizujemy pracę duszpasterską. Przyjęcie kleryków z Afryki to jest pewien pomysł na współpracę z misjami, żeby i pomagać im, i nam trochę otworzyć horyzonty na inne kościoły, które też mają coś do zaoferowania, wymienić się doświadczeniami – przekonuje ks. Maczan.
Ale uważa, że może to być też jakiś przyczynek do rozbudzenia powołań w Polsce.
– Mamy zadanie modlić się o powołania i pracować na rzecz Kościoła. Nie sądzę, żeby był jakiś jeden, główny plan, że teraz będziemy łatać dziury przybyszami z zewnątrz, choć inne kraje nieraz musiały tak robić – mówi.
Ale można powiedzieć, że Kościół w Afryce jest o wiele bardziej żywotny niż europejski. Jako bardziej żywy wiarą i w posłudze kapłanów może chętnie dzielić się pomocą. Do tej pory to my chętnie dzieliliśmy się pomocą u nich, teraz oni chętnie przychodzą do nas. W tym sensie, jeśli u nas zabraknie księży, a potrzeby będą wysokie, jest możliwe, że przyjadą do nas księża z Afryki, bo są gotowi i chętni do pracy. Tak można to odebrać. Nie sądzę jednak, że ktoś ma plan, że księża z Afryki będą teraz kogoś zastępować.
Umowy zakładają, że w Polsce popracują kilka lat
W Ełku w tym roku jest dwóch kandydatów na pierwszy rok. W 2022 roku był jeden. – Na pewno byłoby lepiej, gdyby było ich więcej, ale nie jest źle. Wydaje mi się, że trudno młodym zdecydować się na ten krok, szczególnie w dzisiejszym świecie, gdy kapłani i Kościół są przedstawiani w złym świetle i łatwiej jest wyśmiać niż zobaczyć to, co wartościowe. Być może powoli wierni też wzmocnią modlitwę o powołania – mówi kanclerz diecezji ełckiej.
Afrykańscy studenci nie trafią jednak na pierwszy rok. Kim są? Władze seminaryjne mają ich dossier; wiemy, że mają za sobą dwa lata formacji filozoficznej, seminaryjnej i uniwersyteckiej.
Diecezja ełcka bierze na siebie ich utrzymanie. – Również pomoc w nauce języka, bo prawdopodobnie przez pierwszy rok tylko i wyłącznie będą uczyli się języka. Gdy będą już w stanie się komunikować, rozpoczną formację i czasem będą gdzieś posługiwali. Takie możliwości na początku stara się zapewnić im diecezja. A jeśli dojdą do święceń kapłańskich, to będą posługiwać w parafiach naszej diecezji – mówi ks. Maczan.
Czy może się zatem zdarzyć, że np. duchowny z Togo zostanie proboszczem którejś z parafii? – W naszych realiach na razie nie, na razie prawo polskie nie zezwala, by obcokrajowcy byli proboszczami – to reguluje konkordat. Na początku będą pracowali jako wikariusze. Umowy zakładają, że w Polsce popracują kilka lat, a potem mają wracać do Kościoła macierzystego i tam pracować. Tam też jest potrzeba – odpowiada.
Kanclerz Kurii Diecezjalnej w Ełku nie uważa też, że jest to coś rewolucyjnego: – W wielu diecezjach w Polsce od lat byli i są księża z Afryki i z innych krajów. Studiują, trochę posługują, potem wracają do siebie. Takie wymiany dokonują się w wielu krajach. W Polsce też tak było.
"Wyjechał do Kamerunu, tam pracuje"
Na przestrzeni ostatnich lat w niejednej polskiej parafii posługę pełnił duchowny z Afryki. Lokalne media poświęcały im sporo uwagi. O księdzu z Togo, który uczył się języka polskiego w Raciborzu, pisano np.: "W kościele Serca Pana Jezusa od kilku miesięcy można zobaczyć przy ołtarzu czarnoskórego młodzieńca, najczęściej w roli ministranta. Jest klerykiem, który w nowym roku akademickim ma studiować teologię w seminarium naszej opolskiej diecezji".
Niektórzy wyjechali już z Polski. Próbowaliśmy np. odnaleźć innego wikariusza z Togo, który pracował w parafii pod Szczecinem. W ostatnich latach ślady prowadziły do różnych miejsc Polski, gdzie prowadził rekolekcje.
– Wyjechał do Kamerunu, tam pracuje. Do Polski przyjeżdża na urlop, a jak znajdzie czas prowadzi rekolekcje. Ma sentyment do Polski, tu ukończył seminarium, bardzo dobrze mówi po polsku. Parafianie odbierają go z dużą ciekawością, ale bardzo pozytywnie – usłyszeliśmy w jednej z parafii.
Czytaj także: https://natemat.pl/466772,byly-ksiadz-nie-ma-watpliwosci-spowiedz-dzieci-jest-szkodliwa-wywiad