
Błyskawiczna ofensywa Azerbejdżanu zakończyła się porażką Górskiego Karabachu. Przywódca separatystycznej republiki podpisał dekret i rozwiązał struktury parapaństwa. Od 1 stycznia 2024 roku region pozostanie pod pełną i oficjalną kontrolą władz Baku.
To koniec ofensywy Azerbejdżanu w Górskim Karabachu. Przywódca separatystycznego kraju Samwel Szahramanian uległ i podpisał dekret, w wyniku którego od 1 stycznia 2024 roku ormiańskie struktury przestaną istnieć.
Fragment dokumentu przytoczył serwis News.am. "Od 1 stycznia 2024 roku przestają istnieć wszystkie instytucje państwowe i organizacje pod ich jurysdykcją administracyjną oraz Republika Górskiego Karabachu (Arcach)" – napisali.
"(ludność Karabachu - red.) Powinna przeczytać warunki reintegracji zaprezentowane przez Azerbejdżan, by podjąć dalszą, niezależną i indywidualną decyzję o możliwości pozostania w Górskim Karabachu bądź powrotu tam" – czytamy.
Ofensywa Azerbejdżanu w Górskim Karabachu - o co chodzi?
Od 30 lat Górski Karabach to samozwańcza republika separatystyczna zamieszkiwana głównie przez Ormian. Chodzi o aż 120 tys. osób, które zadeklarowały niezależność od Azerbejdżanu po rozpadzie ZSRR.
W 2020 roku władze Azerbejdżanu rozpoczęły 44-dniową ofensywę, w wyniku której doszło do odbicia aż siedmiu okręgów, czyli jednej trzeciej Górskiego Karabachu. Teraz doszło do kolejnej błyskawicznej ofensywy.
Jej cel był prosty – ustanowienie pełnej władzy nad terytorium. W rozmowie z Agencją Reutersa doradca prezydenta Ilhama Alijwa ds. polityki zagranicznej, Hikmet Hajiyev zapowiedział, że nie będzie żadnych rozmów pokojowych z Ormianami, dopóki ci w pełni się nie poddadzą.
Państwo wznowiło ofensywę, która trwała 24 godziny i objęła dwie bitwy. W ciągu błyskawicznej akcji ponad połowa ludności Górskiego Karabachu uciekła do Armenii.
Rosja opuściła Górski Karabach. Turcja wsparła Azerbejdżan
Dlaczego akurat teraz doszło do starć? Ormianie od zawsze mogli liczyć na wsparcie Rosji. Putin jednak jest zajęty wojną w Ukrainie, w wyniku której poniósł liczne straty. Do tego doszło znaczne pogorszenie stosunków między Moskwą a Górskim Karabachem.
Równolegle Azerbejdżan zyskał sojusznika w postaci Turcji. Azerbejdżan zgromadził pod swoim sztandarem 64 tys. żołnierzy i 300 tys. żołnierzy w rezerwie. Separatyści z Karabachu posiadali zaś jedynie 5 tys. osób pod bronią.
Trwają rozmowy dotyczące przyszłości regionu i żyjących tam Ormian. Azerbejdżan zapewnia, że nikogo nie zmusza do opuszczenia Karabachu. Tamtejsze władze podkreślają, że decyzja o ucieczce do Armenii to indywidualna sprawa każdego z mieszkańców.
Ci jednak wprost mówią lęku przed czystkami etnicznymi i prześladowaniami. Powodem nieufności jest fakt, że konflikt między stronami ciągnie się od 100 lat.
Zobacz także
