Gąsowski wystąpił na Marszu Miliona Serc. Wspomniał o kolegach, którzy odmówili udziału
Marsz Miliona Serc odbył się w niedzielę 1 października w Warszawie. Jego celem był sprzeciw wobec rządów Prawa i Sprawiedliwości przed wyborami 15 października. Stołeczny ratusz oszacował, że na ulice wyszło ok. miliona osób. Wydarzenie swoją obecnością uwieczniło wiele osobowości ze świata show-biznesu, publikując relacje w mediach społecznościowych.
Czytaj także: Anna Lewandowska o Marszu Miliona Serc. Wymowna reakcja
Gąsowski wystąpił na Marszu Miliona Serc. Mówi o artystach, którzy odmówili
Wielu artystów postanowiło aktywnie zaangażować się w wydarzenie. W tym gronie znalazł się między innymi Piotr Gąsowski, który wpadł na pewien pomysł. We wtorek 3 października aktor był gościem programu Onet Rano, gdzie w rozmowie z Beatą Tadlą opowiedział o kulisach zaśpiewania utworu "Kocham wolność" z repertuaru Chłopców z Placu Broni. Jak się okazało, na ten pomysł wpadł razem z Majką Jeżowską.
– Myślałem, żeby skrzyknąć ludzi ze środowiska już przy poprzednim marszu. Wtedy myślałem o aktorach, ale za późno się za to zabrałem. Podzieliliśmy się i zaczęliśmy dzwonić. Kombinowaliśmy, co to by miała być za piosenka – poinformował Gąsowski.
https://www.instagram.com/reel/Cx3brLXMWID/?utm_source=ig_web_copy_link&igshid=MzRlODBiNWFlZA==Chociaż aktor rozmawiał z wieloma artystami, niestety nie każdy reagował entuzjazmem na ten pomysł. Co było powodem? Większość podkreślała wprost, że nie chciałyby angażować się politycznie.
– Ja to bardzo szanuję, bo wolę, jak ktoś mi szczerze coś takiego powie niż żeby ogólnikami mówił. Chodzi o to, żeby wiedzieć, ile będzie osób. To są też względy bezpieczeństwa, trzeba wiedzieć, jak zaplanować logistykę na scenie – wspomniał. Gąsowski zdradził, że przed marszem musiał poinformować organizatorów, kto miałby pojawiać się na scenie.
– To wszystko było bardzo dobrze zaplanowane. Trzeba było wiedzieć, ile mikrofonów postawić, kto z kim śpiewa, koło kogo stoi – kontynuował.
Co po Marszu Miliona Serc?
Jak twierdzą sztabowcy Koalicji Obywatelskiej, zasięg medialny niedzielnego marszu był o 30 procent większy, niż demonstracji z 4 czerwca. Wydarzenie zorganizowane przez Donalda Tuska na dwa tygodnie przed wyborami okazało się niewątpliwym sukcesem, dlatego też lider opozycji wydał jasne rozporządzenia swoim współpracownikom.
Jeden z członków Koalicji Obywatelskiej powiedział portalowi WP, że jednym z ich głównych celów jest podtrzymywanie pozytywnych emocji w społeczeństwie, m.in. poprzez niereagowanie na jakiekolwiek zaczepki ze strony polityków Prawa i Sprawiedliwości.
Dodatkowo, by nie psuć dobrego wizerunku, Tusk zarządził "pakt o nieagresji na opozycji". WP w rozmowie z jednym ze sztabowców Koalicji Obywatelskiej dowiedziała się również, że o utrzymanie mobilizacji wśród wyborców mają odpowiadać przede wszystkim Tusk, Rafał Trzaskowski i Michał Kołodziejczak.
Lider opozycji ma ciągle mobilizować najtwardszy elektorat PO, Trzaskowski otrzymał zadanie docierania do jego zwolenników z prezydenckich wyborów, a Kołodziejczak będzie przekonywał rolników, mieszkańców wsi i przedsiębiorców.