Kuriozalna wpadka w debacie w TVP. Widzowie byli totalnie zdezorientowani
– W kwestii obrony Rzeczpospolitej politycy prezentują dwa przeciwstawne stanowiska – rozpoczął Michał Rachoń. A na planszy widzowie zobaczyli... bezrobocie.
Rachoń oczywiście podczas wstępu do pytania nie powstrzymał się od krytyki poprzedników PiS, zarzucając likwidację jednostek wojskowych i zmniejszanie liczebności armii. Przeciwstawił temu plany utworzenia 300-tysięcznej armii, plany 500 zestawów artylerii rakietowej Himars, czołgi Abrams oraz śmigłowce Apache zapowiadane przez Jarosława Kaczyńskiego i Mateusza Morawieckiego.
– Która z wizji obronności Polski jest państwu bliższa? – pytał Michał Rachoń i nie sposób nie zauważyć, że było to kolejne tendencyjne pytanie, stawiające w dobrym świetle rząd PiS, a bardzo złym – poprzedników. Ostatecznie dopiero w kolejnej rundzie politycy zaczęli mówić o walce o tworzenie miejsc pracy.
Tusk wbił szpilę Kaczyńskiemu i TVP
Wcześniej dał się poznać Michał Rachoń. Z długich, nudnych pytań, a Tusk na samym początku nie odpowiedział na pytanie o migrację, tylko wbił szpilę Kaczyńskiemu i TVP.
– Jestem tu dla państwa. Może czekaliście na inną debatę, z prezesem Kaczyńskim, chciałem z nim stanąć twarzą w twarz, niestety stchórzył. Chcę wykorzystać te siedem minut, aby podzielić się argumentami – powiedział Tusk. I tym momencie... zabrzmiał gong. I Tusk dostał jeszcze... 10 sekund. Lider KO odpowiedział, że o migracji wypowie się w kolejnych pytaniach, bo tym razem nie zdążył.
Morawiecki: wszyscy na jednego, banda rudego
Wszyscy na jednego, banda rudego – w taki sposób Mateusz Morawiecki rozpoczął debatę w TVP. A pytanie dotyczyło migracji. Taka była odpowiedź na wcześniejsze wystąpienie Donalda Tuska, który wbił szpilę TVP oraz Jarosławowi Kaczyńskiemu. Mateusz Morawiecki sugerował, że Tusk ma... obiecane stanowisko. – Sami widzieliście – wszyscy na jednego, banda rudego, jak to się mówi. Zaczęło się od krytyki, co tak naprawdę jest wyssaną z palca aferą, a fakty są takie, że to właśnie ja na Radzie Europejskiej postawiłem twarde weto przeciw nielegalnej imigracji. I tam na razie dowiedziałem się również, że Donald Tusk ma obiecane stanowisko. Za co? Za to, że gdyby doszedł do władzy, będzie przyjmował nielegalnych imigrantów – rozpoczął dość kuriozalnie Mateusz Morawiecki odpowiedź na pytanie o migrację, czy ma o niej decydować Unia Europejska czy państwa członkowskie. – Partia Tuska w UE już przyjmuje pakt migracyjny, prze z tym paktem do przodu. Niestety jest to bardzo groźne, my dlatego zaproponowaliśmy referendum, a Tusk groził karami Polsce w 2017 roku. Dlatego chcę powiedzieć że my obronimy Polaków przed gwałtami, podpalonymi autami, jak w Paryżu i Sztokholmie. PiS jest gwarancją bezpieczeństwa – stwierdził premier Mateusz Morawiecki w debacie – przekonywał Morawiecki.