"Od lat nie było takiej zbrodni". Okrutne zabójstwo kobiety w Poznaniu, sprawca wszedł przez balkon
Zbrodnia miała miejsce na parterze czteropiętrowego bloku na osiedlu Jagiellońskim w dzielnicy Rataje. Policję wezwali zaniepokojeni sąsiedzi. Około godziny 3 w nocy obudził ich trzask tłuczonego szkła. Według ustaleń napastnik dostał się do pomieszczenia dzięki stłuczeniu szyby w balkonowych drzwiach. Mieszkańcy osiedla są wstrząśnięci i boją się, że morderca wróci.
Porzucone narzędzie zbrodni
Wiele poszlak wskazuje na to, że napastnik porzucił lub zgubił przedmiot, którym dokonał morderstwa. Policja znalazła pod balkonem pani Barbary nóż. Wskazuje to też na to, że zabójca zbiegł z miejsca zdarzenia tą samą drogą, którą dostał się do budynku - czyli przez drzwi balkonowe denatki. Pod balkonem śledczy znaleźli także ślad, który zostawił włamywacz. Specjalistyczna ekipa pracowała w czwartek przez długie godziny zabezpieczając wszelkie poszlaki znajdujące się na miejscu zbrodni.
Według doniesień portalu e-poznań, mieszkańcy mówią między sobą, że rzekomo napastnik został zauważony tej nocy przez jednego ze świadków. Zgodnie z relacją miał to być szczupły człowiek ubrany na czarno. Policja jednak nie potwierdza tych informacji, zaznaczając przy tym, że niewykluczone, że wkrótce opublikują rysopis sprawcy sporządzony na podstawie zrzutu z monitoringu miejskiego.
Jak dowiedziała się "Gazeta Wyborcza", sąsiedzi wspominają Barbarę jako "spokojną staruszkę, która "poruszała się z balkonikiem". Z ich relacji dowiadujemy się także, iż mieszkała sama, ale codziennie odwiedzała ją córka.
Pies na tropie zbrodniarza
W czwartek 12 października rano na miejscu pracowali policyjni specjaliści. Zabezpieczali ślady napadu i poszukiwali odcisków palców. Ekipa poszukiwawcza złożona z policjantów, strażaków i psów przeczesała osiedle w poszukiwaniu śladów napastnika. Jeden z psów tropiących podjął trop, ale stracił go około 200 metrów od miejsca zdarzenia. Policjanci sprawdzali nagrania z ulicznych kamer w miejscu, gdzie trop się urywa, czy nie uchwyciły wizerunku podejrzanego.
– Nic nie słyszałam. O siódmej rano obudziła mnie policja. Pytali, czy znałam tę panią. Nie znałam, wprowadziłam się przed tygodniem. Ręce wciąż mi się trzęsą – powiedziała dziennikarzowi "GW" studentka z sąsiedniej klatki.
Andrzej Borowiak z wielkopolskiej policji potwierdza, że doszło do zabójstwa, a prawdopodobnym motywem był rabunek. – Prowadzimy intensywne działania, o szczegółach nie informujemy – powiedział pytany przez "Gazetę Wyborczą".
Czytaj także: https://natemat.pl/516625,bestialski-atak-w-kolejce-mazowieckiej-nastolatek-pobil-seniora-telefonem