Albania zrobiła prezent Polakom. Tak wygląda sytuacja w grupie Biało-Czerwonych
Polska pokonała Wyspy Owcze, Szymański i Buksa bohaterami
Po niezbyt zachwycającej grze udało nam się pokonać Wyspy Owcze dzięki golom Sebastiana Szymańskiego i Adama Buksy. Już w 4. minucie Szymański otworzył wynik meczu, gdy niskim, plasowanym uderzeniem pokonał bramkarza rywali. Z kolei Buksa został wpuszczony z ławki na pół godziny przed końcem meczu i już pięć minut później podwyższył wynik spotkania na 2:0 - z bliskiej odległości strzałem głową wbił piłkę do bramki.
Co ciekawe, Michał Probierz jest pierwszym od 26 lat trenerem, któremu udało się zwyciężyć w debiutanckim meczu w roli szkoleniowca reprezentacji Polski. Ponadto Probierz pozwolił dziś zadebiutować w narodowych barwach aż trzem zawodnikom - Filipowi Marchwińskiemu, Patrykowi Dziczkowi i Patrykowi Pedzie. Warto zaznaczyć, że ten ostatni na co dzień występuje w SPAL, zespole z trzeciej ligi włoskiej.
Polska blisko awansu na Euro, pomogli Albańczycy
Przed meczem z Wyspami Owczymi reprezentacja Polski zajmowała przedostatnie miejsce w grupie eliminacyjnej do przyszłorocznych Mistrzostw Europy. Rzecz ma się zgoła inaczej już po spotkaniu, bowiem na tą chwilę Biało-Czerwoni plasują się tuż za plecami liderującej Albanii.
Stało się tak dlatego, że w równolegle rozgrywanym meczu Albańczycy pokonali aż 3:0 Czechów, przez co nasi południowi sąsiedzi spadli za naszą reprezentację.
Jak widzimy, Czesi zajmują trzecie miejsce z liczbą 8 punktów, których podopieczni Michała Probierza wyprzedzają o jedno "oczko". Oczywiście piłkarze zza Sudetów mają jedno spotkanie rozegrane mniej, tak więc teoretycznie można by im dopisać trzy punkty.
Szkopuł tkwi jednak w tym, że reprezentacja Czech do zakończenia eliminacji zagra jeszcze z Wyspami Owczymi, Mołdawią i... Polską! Co więc musi się wydarzyć, by utrzymać drugie, premiowane bezpośrednim awansem miejsce w grupie?
Sprawa ta jest zarazem prosta, jak i trudna - Biało-Czerwoni muszą wygrać wszystkie pozostałe mecze. W niedzielę nasi kadrowicze zmierzą się na własnym stadionie z Mołdawią, natomiast 17 listopada, również na PGE Narodowym, podejmą wspomnianych Czechów.
Gdyby Polacy zdobyli w dwóch ostatnich spotkaniach komplet punktów, Czesi nie byliby w stanie przeskoczyć nas w tabeli, bo, jak wspominaliśmy, mają jedno "oczko" mniej. Tak więc na Euro 2024 wciąż możemy awansować bezpośrednio z grupy, nie musząc korzystać z furtki, jaką oferuje Liga Narodów.
Wystarczy tylko, że w meczach z Mołdawią i Czechami zgarniemy sześć punktów. W takiej sytuacji nie musielibyśmy oglądać się na wyniki naszych sąsiadów, a kwestia zapewnienia sobie biletów na przyszłoroczny turniej w Niemczech leży już tylko i wyłącznie w rękach naszych reprezentantów.