Dubiel wstawił kolejne oświadczenie ws. Pandora Gate. "Zniszczono mnie i moją rodzinę"

Maja Mikołajczyk
13 października 2023, 08:37 • 1 minuta czytania
Marcin Dubiel, którego nazwisko przewija się ws. Pandora Gate wydał kolejne oświadczanie. Influencer twierdzi, że "dowody", które pokazał m.in. Sylwester Wardęga czy Konopskyy zostały zmanipulowane. "Zniszczono mnie i moją rodzinę" – twierdz youtuber i (były) przyjaciel Stuarta "Stuu" Burtona.
Marcin Dubiel wydał kolejne oświadczenie ws. Pandora Gate. Fot. YouTube/ Marcin Dubiel

Marcin Dubiel wydał nowe oświadczenie ws. Pandora Gate

Marcin Dubiel to influencer znany ze swoich prywatnych mediów społecznościowych, Teamu X, a ostatnio także Fame MMA. Dubiel przez wiele lat przyjaźnił się ze Stuartem "Stuu" Burtonem.


Zarówno on, jak i Burton pojawili się w materiałach dotyczących tzw. sprawy Pandora Gate. Stuu komunikuje się jedynie poprzez swojego prawnika, natomiast Dubiel wydał już dwa oświadczenia. Tutaj znajdziecie pierwsze z nich.

To najnowsze zaczyna od mocnej deklaracji. – Nagrywam ten film, żeby pokazać Wam, że nie jestem pedofilem, ani nigdy nie próbowałem kryć pedofila – przekonuje Dubiel. Dalej twierdzi, że niedawne oskarżenia odbiły się nie tylko na nim, ale także jego najbliższych.

– Tydzień temu udowodniono, że bardzo łatwo jest zniszczyć komuś życie. Wystarczy jeden film, aby obrócić przeciwko niemu całą Polskę. Zniszczono nie tylko mnie, ale także moich bliskich, moją rodzinę, młodsze rodzeństwo i moją mamę, do której dzwonią znajomi, pytając, jak to jest wychowywać pedofila – relacjonuje influencer.

Dalej przekonuje, że materiały (skriny rozmów i wiadomości głosowe), które w swoich filmach pokazali Sylwester Wardęga oraz Konopskyy zostały zmanipulowane.

– Ludzie wydali na mnie wyrok, a zostały im pokazane zmanipulowane fragmenty rozmów. Doradzano mi, żebym się nie odzywał i najpierw udowodnił prawdę w sądzie, ale mam dość tego, że boję się wychodzić na ulicę. Nie jestem winny! Nie jestem pedofilem i w życiu nie umiałbym kolegować się z pedofilem! Zostałem wrzucony do jednego wora ze Stuartem i użyty do tego, żeby zebrać więcej wyświetleń – twierdzi.

– (...) Wideo, które zostało pokazane, to nie jest żaden prywatny filmik z dwoma facetami próbującymi poderwać dziewczynę, to wideo wysłane na snapchatowe story, które widziało około 30 tysięcy osób. Nie nagrywałem tego specjalnie dla tej dziewczyny. Byliśmy w Hiszpanii i cały wyjazd dodawałem różne snapy. Z tą dziewczyną utrzymywałem normalny, koleżeński kontakt internetowy przez prawie dwa lata – twierdzi Dubiel.

– Co śmieszniejsze, pisałem z nią o dziewczynie, z którą się wtedy spotykałem. To nie była żadna internetowa miłość, tylko koleżanka, z którą rozmawiałem jak nastolatek z nastolatką. Nigdy nie chciałem się z nią spotkać, nigdy nie poprosiłem o żadne niestosowne zdjęcie, ani żadnego sam nie wysłałem. Nigdy nie spotykałem się z żadną małoletnią osobą! – utrzymuje.

Dubiel pokazał również szersze fragmenty rozmowy, w których znalazła się słynna już głosówka o "mojej czternastce". Youtuber przyznał, że teraz widzi, jak "głupie" były te słowa, lecz zarzeka się, że nigdy żadna seksualna propozycja nie padła z jego strony. Następnie przyznał, że przez kolejne trzy lata (czyli do 21. roku życia) wciąż był prawiczkiem.

– Wyrwane z kontekstu wiadomości, ucięte w konkretnym miejscu spowodowały, że ludzie ulegli manipulacji i życzą mi śmierci. Szkoda, że nie pokazano innych fragmentów rozmów z tamtą dziewczyną – mówi Dubiel oraz pokazuje wiadomość, w której napisał "Nie umawiam się z czternastolatkami".

Dubiel o swoich relacjach ze Stuu

Dubiel opowiedział także o swoich relacjach ze Stuu. Wardęga oraz Konopskyy w swoich materiałach sugerowali bowiem, że influencer wiedział, że jego przyjaciel utrzymywał kontakty z małoletnimi.

– Zestawianie mnie ze wstrętnymi wiadomościami Stuu jest manipulacją. Przecież nie wiedziałem, co pisze do innych dziewczyn. Jakie są na to dowody? To, że powiedziałem: "Najpierw jedź do niej, a później się zakochuj" – tłumaczy influencer.

– Byliśmy na wyjeździe w Hiszpanii. Stuart codziennie podrywał jakieś dziewczyny w klubie albo przez internet. Nie przywiązywałem uwagi do tego, co i komu wysyła, bo wiedziałem, że kręci z różnymi dziewczynami – kontynuuje.

– Nie ukrywam, w przeszłości byłem w niego zapatrzony. Był cztery lata starszym gościem, który niesamowicie mi imponował – dodaje, jednak zapewnia, że nie miał pojęcia o domniemanych skłonnościach Burtona.

Dubiel pokazał następnie wiadomości, które mają być dowodem na to, iż Stuu przekonywał go, że jego zniknięcie z sieci związane jest z jego problemami natury psychicznej.

– (...) Szantażował mnie emocjonalnie (...) Dostawałem setki wiadomości, że nie chce mu się żyć i się zabije. Sam zresztą zawiozłem go do szpitala psychiatrycznego (...) Potem wyjechał do Anglii, bo jego mama zachorowała na nowotwór. Nie miałem prawa myśleć, że przed czymś się ukrywa – twierdzi Dubiel.