Kaczyński przemówił pierwszy raz po wyborach. Mówił o... "perfidii" wyborców opozycji

Mateusz Przyborowski
21 października 2023, 08:11 • 1 minuta czytania
Jarosław Kaczyński pojawił się na zjeździe klubów "Gazety Polskiej" w Spale i było to jego pierwsze publiczne wystąpienie po wyborach. – Wynik jest dobry, ale nie bardzo dobry – powiedział na początek. Mówił też, że mobilizacja wyborców opozycji została "przeprowadzona w sposób perfidny". Prezes PiS uderzył też m.in. w Polskę 2050 i PO.
Jarosław Kaczyński zabrał głos po wyborach Fot. TADEUSZ KONIARZ / REPORTER

Jarosław Kaczyński mówił w piątek wieczorem w Spale, że po wyborach Prawo i Sprawiedliwość musi dokonać "analizy tego, co się stało" i "to jest w trakcie". Wspomniał też o projekcie "na dalsze działania, i te ofensywne, i te defensywne". – Mieliśmy tu oczywiście także do czynienia z szeregiem błędów z naszej strony – powiedział. Jednak prezes PiS nie tylko bił się w pierś.


Kaczyński pierwszy raz po wyborach: "Ludzie nie głosują z wdzięczności"

Przemówienie było pełne dygresji. Przyznał, że pomimo wygranej jego partii, to opozycja przejmie władzę. Kaczyński mówił, że w ciągu ostatnich kilku lat "zmieniła się także struktura elektoratu". Dodał, że obywatele, którzy skorzystali na polityce PiS, nie poparli partii. – Bo, proszę państwa, ludzie nie głosują z wdzięczności – stwierdził.

Musimy zwyciężyć, pamiętając o jednym: do zwycięstwa prowadzi zawsze połączenie dwóch elementów. Zwykle to powtarzam w czasie obchodów 11 listopada. Chodzi o połączenie myśli i czynu. Czyn bez myśli bywa czasem piękny, bohaterski, heroiczny, ale całkowicie bezskuteczny. Mówię o czasach walki bezpośredniej, krwawej. Myśl bez czynu nie przynosi efektów, nawet jakby była słuszna, przenikliwa, oddająca rzeczywistość. Tylko wtedy, gdy te dwa elementy będą działać ze sobą, możemy liczyć, że zwyciężymy.Jarosław Kaczyńskiprezes PiS

Kaczyński porównał wynik tegorocznych wyborów do tego z 2007 roku, kiedy PiS musiało oddać władzę.

– Wtedy stworzono pewną urojoną wizję, której uległo 6 milionów 800 tysięcy wyborców PO, a także wyborców innych partii. Tym razem ta mobilizacja była jeszcze większa, przeprowadzona w sposób perfidny i trwała przez osiem lat, czyli cztery razy dłużej niż w latach 2005-2007. Nastąpiła ogromna wulgarność, ona występowała nie tylko w wypowiedziach ludzi, którzy funkcjonują jakoś tam normalnie, ale też polityków i wreszcie stała się hasłem. To te osiem gwiazdek – oznajmił prezes PiS podczas spotkania klubów "Gazety Polskiej".

Dodał, że "trzeba spojrzeć szerzej na zmiany społeczne i tych formalnie wykształconych, ale to jest inny rodzaj wyższego wykształcenia".

Kaczyński uderza w PO i Polskę 2050

Prezes PiS powiedział też, że ważną rolę odegrały ośrodki władzy samorządowej, gdzie często rządzi opozycja, ale także wymiar sprawiedliwości. – Sądy są pod ewidentnym wpływem opozycji – oświadczył. I dodał, że inną kwestią było "powstanie pewnej konkurencji, której przedtem w tych wymiarach nie było".

– To jest kwestia z jednej strony Konfederacji. Momentami wydawało się, że ona zajdzie bardzo daleko w tych wyborach. W ostatniej fazie kampanii wyborczej to się zmieniło. Także Trzeciej Drogi, która też okazała się w pewnym momencie, dopiero przy końcu kampanii, naszą konkurencją, to znaczy sięgnęła po tych, którzy przedtem głosowali na nas, tych niezdecydowanych, którzy z jakichś powodów się na nas obrazili – mówił.

Jego zdaniem "przedmiotem zainteresowania służb specjalnych powinny być przyczyny i mechanizmy powstania pewnych formacji politycznych". Wskazywał, że należy zadać pytanie, na ile nasze życie publiczne jest autonomiczne wobec sił zewnętrznych, np. Niemiec i Rosji.

Jak mówił, "źródła powstania PO są dość oczywiste z tego punktu widzenia". – I później ta oczywistość była weryfikowana przez politykę, która w oczywisty sposób wpisywała się w interesy niemieckie – powiedział.

Kaczyński insynuował też, że Polska 2050 powstała z... inspiracji Rosji. – Czy powstanie Polski 2050 było wynikiem tego, że pewien prezenter telewizyjny wpadł na taki pomysł, czy też może czegoś głębszego. Czy generałowie, którzy się tam znaleźli, po prostu polubili tego człowieka, czy może są jakieś głębsze tego przyczyny? – powiedział.

I dodał: – Tutaj sądzę, że jednak te przyczyny są głębsze i że to jest ta druga strona, która szuka jakiegoś takiego pewnego narzędzia i ciągle ma nadzieję, że może ten ukształtowany już system polityczny, który nie jest mimo wszystko dla niej najwygodniejszy, wolałaby inny, można by doprowadzić do stanu takiego, jaki w przekonaniu Moskwy być powinien.