Niemieckie media komentują wybory w RP. "Polacy postawili wolność przed bezpieczeństwem"
„Któż by pomyślał: po ośmiu latach wyborcy udzielili narodowo-konserwatywnej partii PiS potężnego ostrzeżenia. Szef partii Jarosław Kaczyński, który powiedział, że marzy o tym, aby „pobić rekord Adenauera” i rządzić do 90. roku życia, musi w wieku 74 lat przyznać, że stracił cierpliwość i umiar, za co został ukarany przez suwerena” – pisze Gerhard Gnauck w niedzielę na łamach „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung” (FAS).
Autor komentarza wyraził zdziwienie, że kampania wyborcza PiS, mocno skoncentrowana na kwestiach bezpieczeństwa, nie spotkała się wśród wyborców z silniejszym odzewem, chociaż żyjemy w czasach wojen i nowego kryzysu migracyjnego w Europie.
Szukając wytłumaczenia, Gnauck przywołuje słowa byłego prezydenta Niemiec Joachima Gaucka – język polski jest „językiem wolności w Europie”, ponieważ Polacy, inaczej niż Niemcy, uznają tę wartość za ważniejszą niż bezpieczeństwo.
Polsce grozi konfrontacja
Głównym problemem przyszłego rządu nie będzie zdaniem komentatora skład gabinetu, lecz trudna współpraca z prezydentem Andrzejem Dudą, który będzie urzędował do 2025 roku. Duda będzie mógł blokować wiele ustaw, także tych o centralnym znaczeniu – pisze Gnauck. Jak zaznaczył, Kaczyński – „zdeklarowany wróg wszelkich kompromisów w polityce” – zamierza pozostać na stanowisku prawdopodobnie do 2025 roku. „Wszystkie znaki wskazują nadal na konfrontację” – ocenił niemiecki dziennikarz.
Gnauck wskazał na sprzeczność między celami deklarowanymi przez opozycję i na problemy z ich realizacją. Obóz polityczny Tuska zapowiedział rozliczenia osób podejrzanych o łamanie prawa i postawienie Kaczyńskiego przed Trybunałem Stanu. Równocześnie Tusk opowiedział się za pojednaniem społeczeństwa. „Czy da się pogodzić oba cele?” – powątpiewa Gnauck.
Szansa na polsko-niemiecki reset
W tym samym wydaniu „FAS” Konrad Schuller pisze, że powstanie rządu Donalda Tuska daje nadzieję na przezwyciężenie zadawnionych polsko-niemieckich stereotypów i uprzedzeń.
Za czasów PiS Polska stała się „awangardą nieliberalnego ruchu skierowanego przeciwko Europie”, a Niemcy znów stały się wrogiem. Kampania wyborcza polegała na atakach na Berlin i domaganiu się reparacji w wysokości 1,3 biliona euro.
Zdaniem „FAS” dopiero czas pokaże, czy w relacjach polsko-niemieckich możliwy będzie szybki reset. Aby to się udało, także po stronie niemieckiej konieczne są zmiany. „Era Kaczyńskiego była dogodnym czasem do ugruntowania się w Niemczech egzotycznego stereotypu o 'niecywilizowanych' i buntujących się bez sensu Polakach. To kolonialna karykatura z czasów zaborów” – pisze Schuller dodając, że właśnie wtedy powstała „ideologia rasy panów”. Autor przypomniał uwagę niemieckiego pisarza Tomasza Manna, że Polacy „nigdy niczego nie osiągnęli”. Uzupełnieniem tej pogardy dla skolonizowanej ofiary był szacunek dla „imperialnego kumpla”, Rosji – zaznaczył autor.
Polska partnerem Niemiec?
Po sukcesie Tuska w wyborach 15 października, Polska ma szansę nawiązania do roli europejskiej awangardy z czasów Solidarności – pisze Schuller, powołując się na opinię byłego ambasadora Polski w Berlinie Marka Prawdy. Polacy pokazali, że nie jesteśmy bezbronni wobec narodowo-populistycznych zagrożeń.
Polska może być partnerem Niemiec w „kooperatywnym przywództwie” w Europie – uważa Prawda. Ze względu na utratę wiarygodności, spowodowaną błędną współpracą z Putinem, Berlin nie jest w stanie sprawować samodzielnie tej funkcji.
Największą przeszkodą na drodze do nowego otwarcia jest „bomba roszczeń reparacyjnych”, która musi zostać rozbrojona, gdyż część obozu liberalnego w Polsce podziela pogląd, że Niemcy nie uregulowały jeszcze wszystkich swoich rachunków. Niemcy mogłyby wypłacić odszkodowania nielicznym jeszcze żyjącym ofiarom wojny – przytacza Schuller opinię Agnieszki Łady z Instytutu Spraw Polskich w Darmstadt.
Opracowanie: Jacek Lepiarz Deutsche Welle