Post znanej blogerki kulinarnej wywołał burzę. "Pora na depresję"
Krytyka Kulinarna to blog kulinarno-podróżniczy, który prowadzi Magda Grzebyk, z wykształcenia dziennikarka i kulturoznawczyni, a – jak sama pisze – "z zawodu i zamiłowania marketingowiec". To również autorka sześciu książek, m.in. "Bułki z masłem", "Smaków dzieciństwa" i "***** dietę. Jak jeść i nie tyć".
"Od kilku lat Krytyka Kulinarna jest najpopularniejszym w Polsce blogiem opowiadającym o podróżach i dobrym jedzeniu. Jest również miejscem, w którym udało mi się zgromadzić wspaniałą społeczność ludzi o otwartych umysłach, głodnych życia i dobrych wrażeń" – czytamy na stronie krytykakulinarna.com.
Na Instagramie Krytykę Kulinarną obserwuje prawie 41 tysięcy użytkowników, a na Facebooku – 193 tysiące. Jak pisze Grzebyk w swoim instagramowym bio, jej blog czyta z kolei 450 tys. unikalnych użytkowników.
Post Krytyki Kulinarnej wkurzył internautów. "Chyba pora na depresję"
W środę na profilu Krytyki Kulinarnej na Facebooku pojawiła się grafika z logiem krytykakulinarna.com (co oznacza, że jest autorstwa samej blogerki). "Tyle słońca w całym mieście, chyba pora na depresję" – brzmi napis na zdjęciu przypominającym szybę, za którą widzimy miasto deszczową, ciemną porą.
"Boże… Nie wiem jak Wy, ale ja 2.11 oficjalnie wpadam w przedświąteczny szał. Ze wszystkimi konsekwencjami" – napisała Magda Grzebyk w opisie.
Pod postem pojawiły się nie tylko "lajki" i roześmiane emoji, ale również te z gniewną miną. Dlaczego? Z powodu użycia słowa "depresja", czyli nazwy poważnej choroby w kontekście ponurej, jesiennej pogody. "Przypominam tylko, że okresowy zły humorek i niezadowolenie z tego, że pada to nie depresja" – napisał w komentarzu jeden z fanów bloga, na co Magda Grzebyk odpowiedziała: "No przecież wiadomo. Ale przyznaj, że zanuciłeś".
Inni internauci byli jednak bardziej krytyczni. "Jak można tak trywializować depresję? Chorobę, która dotyczy mnóstwa ludzi w naszym kraju i często nawet nie jest właściwe leczona. Jeśli już chciałaś napisać coś o złym nastroju, mogłaś napisać 'chandra'. Z depresją niestety nie ma żartów!" – napisała inna użytkowniczka.
W odpowiedzi blogerka stwierdziła, że "chandra się nie rymuje", a w innym miejscu oceniła, że "dziś bycie urażonym jest w trendzie" i zgodziła się, że "tylko dystans nas uratuje".
Odpowiedzi Magdy Grzebyk nie spodobały się krytykom. "No serio? Chorobę nierzadko śmiertelna sprowadzamy do rymowanki i trywializacji – czegoś, z czym walka w internecie trwa już na dobre od dawna – że 'niechcemisizm' bo szaro za oknem NIE JEST tożsamy z depresją. Ma Pani duże zasięgi. Wartościowe treści. Jeśli nie ma Pani ochoty uskuteczniać tak potrzebnej psychoedukacji na swoim FB, bo ma przecież inny profil 'działalności', nikt przecież nie nakazuje. Ale robienie w tym zakresie kreciej roboty heheszkami nikomu przecież na dobre nie wyjdzie…" – zauważyła kolejna czytelniczka.
Pojawiły się również opinie, że autorka kasuje nieprzychylne komentarze i niepotrzebnie wdaje się w dyskusje. "Żenujący post i tłumaczenie. Dawanie banów za grzeczny komentarz o tym, że kogoś może urazić taka trywializacja depresji – poniżej krytyki", "Lol, depresja to nie żart i nie zależy od pogody – ten post jest bardzo szkodliwy i deprecjonuje poważną chorobę, z którą zmaga się wiele osób", "Dla osoby, która walczyła z depresją, taki wpis to cios poniżej pasa. Co tu się odjaniepawla?!" – brzmiały kolejne komentarze.
"Niestety… unfollow za żenujący poziom poczucia humoru, o który bym autorki nie podejrzewał" – napisał jeden z czytelników Krytyki Kulinarnej. Inny internauta zwrócił się z kolei do blogerki: "Ani to do rymu, ani taktowne. Powyżej zostało już wszystko wyjaśnione. Zadziwia mnie, że idziesz w zaparte z kocopołami o wyciąganiu kija z tyłka".
Jesienna chandra to nie depresja
"Proszę, przestań mówić, że masz "jesienną depresję". Mnie i innych chorych to naprawdę obraża" – pisaliśmy w naTemat. W wielu przypadkach ludzie mylnie nazywają bowiem depresją zwykły smutek i chandrę, na które może pomóc czekolada czy kąpiel z bąbelkami. Tymczasem sama depresja to grupa zaburzeń psychicznych, która wymaga diagnozy lekarskiej, a także często leczenia farmakologicznego i pomocy terapeuty.
W niektórych przypadkach początkowa chandra może jednak przeobrazić się w depresję. Warto wiedzieć, że istnieje SAD (seasonal affective disorder), czyli sezonowe zaburzenie afektywne, zwane potocznie depresją jesienną lub sezonową, o czym kilka lat temu pisała w naTemat Katarzyna Michalak.
– Depresja sezonowa często uznawana jest za wariant zaburzenia afektywnego dwubiegunowego. Podłożem jest zaburzone wydzielanie melatoniny i neuroprzekaźników, związane z sezonowymi zmianami ilości światła słonecznego. SAD od zwykłego obniżenia nastroju możemy odróżnić nie tylko czasem trwania, podłożem, ale i objawami – mówiła wówczas terapeutka Katarzyna Szostak. Wówczas warto skonsultować się z lekarzem.
Jesteś w kryzysie psychicznym? Tu szukaj pomocy:
- 116 123 – bezpłatny kryzysowy telefon zaufania dla dorosłych w kryzysie emocjonalnym, czynny przez 7 dni w tygodniu w godzinach 14–22,
- (22) 594 91 00 – Antydepresyjny Telefon Forum Przeciwko Depresji, czynny w każdą środę i czwartek od 17 do 19,
- (22) 484 88 01 – Antydepresyjny Telefonia Zaufania fundacji ITAKA, czynny cały tydzień z wyjątkiem soboty, godziny dostępne na stronie stopdepresji.pl.
- (22) 855 44 32 – Ośrodek Interwencji Kryzysowej – pomoc psychiatryczno-pedagogiczna, czynny 7 dni w tygodniu całodobowo.