Szok w Izraelu po słowach ministra. Mówił o zrzuceniu bomby atomowej na Strefę Gazy

Katarzyna Florencka
05 listopada 2023, 15:50 • 1 minuta czytania
Minister dziedzictwa narodowego Izraela Amichai Eliyahu zaszokował kraj stwierdzeniem, że jedną z "opcji" Izraela jest zrzucenie bomby atomowej na Strefę Gazy. Benjamin Netanjahu zawiesił ministra w posiedzeniach rządu, opozycja domaga się jego dymisji.
Benjamin Netanjahu zawiesił w posiedzeniach rządu ministra dziedzictwa narodowego Amichaia Eliyahu Fot. Abir Sultan/Associated Press/East News

Szokujący wywiad izraelskiego ministra

Podczas niedzielnego wywiadu dla radia KolBarama wywodzący się ze skrajnie prawicowej partii Żydowska Siła Amichai Eliyahu stwierdził, że zrzucenie bomby atomowej na Strefę Gazy jest "jedną z opcji".


Minister dziedzictwa narodowego oznajmił, że jest przeciwny wpuszczaniu jakiejkolwiek pomocy humanitarnej do Strefy Gazy, porównując to do "przekazywania pomocy humanitarnej nazistom" oraz stwierdzając, że "nie ma czegoś takiego jak niezaangażowani cywile w Gazie".

W dalszej części rozmowy, o której pisze portal "Times of Israel", Eliyahu stwierdził, że Izrael powinien ponownie przejąć kontrolę w Strefie Gazy i wznowić tam osadnictwo żydowskie. Na pytanie o to, co stanie się z ludnością palestyńską odparł, że "mogą wyjechać do Irlandii lub na pustynię; potwory w Gazie powinny same znaleźć rozwiązanie".

Netanjahu zawiesił ministra. Opozycja domaga się dymisji

Eliyahu nie jest członkiem trzyosobowego rządu jedności narodowej stworzonego na czas wojny, jednak jego słowa wywołały falę oburzenia w Izraelu. Lider opozycji Yarid Lapid wezwał do dymisji kontrowersyjnego ministra, nazywając jego wypowiedź "przerażającą i szaloną".

Na słowa ministra zareagował premier Benjamin Netanjahu, który zawiesił Eliyahu w posiedzeniach rządu. Netanjahu określił słowa swojego ministra jako "oderwane od rzeczywistości".

Wątpliwości co do decyzji Netanjahu wyrazili jednak anonimowi ministrowie w rozmowie z serwisem Ynet. Według nich zawieszenie Eliyahu w posiedzeniach rządu jest bez znaczenia. – To żart, i tak prawie nie ma posiedzeń gabinetu, a większość prac odbywa się w rundach głosowań przez telefon – cytuje słowa jednego z nich serwis.