Prokuratura oficjalnie potwierdza! Zwłoki z Lepusza należą do Grzegorza Borysa
– Mogę państwu przekazać, że czynności pozwoliły na ustalenie, że zwłoki to jest poszukiwany Grzegorz Borys. Oczywiście co do przyczyny śmierci będą prowadzone dalsze czynności – mówiła prok. Grażyna Wawryniuk podczas konferencji prasowej.
Jak wyjaśniła rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, choć sekcja zwłok Grzegorza Borysa jeszcze się nie odbyła, to w inny sposób prowadzący tę sprawę śledczy uzyskali już pewność, iż mają do czynienia ze zwłokami podejrzanego o zabójstwo 6-letniego Olka.
Grzegorz Borys nie żyje. Teraz prokuratura czeka na wyniki sekcji zwłok
– Poczekajmy na ustalenia zarówno co do przyczyny śmierci, jak i co do kwestii jak długo ta osoba mogła przebywać w wodzie, czy kiedy nastąpił zgon – kontynuowała prok. Wawryniuk, odpowiadając m.in. na pytania o to, czy można już ocenić, kiedy Borys znalazł się w zbiorniku wodnym Lepusz w Gdyni.
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, pierwsze – nieoficjalne jeszcze – doniesienia o tym, że Grzegorz Borys nie żyje pojawiły się w poniedziałkowy poranek. Najpierw podało je kilka lokalnych trójmiejskich redakcji, a następnie zostały potwierdzone przez kom. Karinę Kamińską z KWP w Gdańsku.
– Dziś o godzinie 10:30 saperzy z 43 Batalion Saperów MW z Rozewia ujawnili zwłoki mężczyzny. Na miejscu pracuje teraz prokurator, Żandarmeria Wojskowa oraz policjanci – poinformowała rzeczniczka pomorskiej policji.
– Chciałam zaznaczyć, że poszukiwania w tym terenie trwały od piątku. Policjanci na podstawie konkretnych informacji wrócili na ten teren. Wszystkie informacje, które na tę chwilę zebraliśmy, wskazywały właśnie na to miejsce – tak komisarz Kamińska tłumaczyła nagłą decyzję ws. zawężenia obszaru poszukiwań.
Grzegorz Borys odnaleziony niedaleko miejsca zbrodni
Tuż po tym, gdy 20 października 2023 roku na wojskowym osiedlu położonym przy ul. Górniczej w Gdyni doszło do zabójstwa 6-letniego Aleksandra, śledczy byli przekonani, że zafascynowany surwiwalem Grzegorz Borys musiał schronić się w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym. Na potrzeby obławy zamykano ogromne obszary TPK.
Teraz okazuje się, że 44-letni żołnierz Komendy Portu Wojennego w Gdyni dokończył swego żywota zaledwie kilkaset metrów od miejsca zamieszkania, które stało się zarazem miejscem zbrodni.
Przypomnijmy, że poszukiwania w Lepuszu miały tragiczny początek. 1 listopada podczas działań operacyjnych poważny wypadek miał strażak-nurek ze Specjalistycznej Grupy Ratownictwa Wodno-Nurkowego, która działa przy Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej nr 2 w Gdańsku. 27-latka wydobyto ze zbiornika, ale zmarł on w szpitalu.
Czytaj także: https://natemat.pl/522175,grzegorz-borys-nie-zyje-zwloki-mezczyzny-w-zbiorniku-lepusz-w-gdyni