Zdjęcia zwłok Grzegorza Borysa wyciekły do sieci. Jest ruch prokuratury

redakcja naTemat
07 listopada 2023, 12:58 • 1 minuta czytania
Do sieci wyciekły zdjęcia zwłok Grzegorza Borysa, którego ciało znalazły służby. Widać na nich drastyczne szczegóły. Publikacja tych treści wywołała duże poruszenie w mediach społecznościowych. Okoliczności wycieku fotografii ciała poszukiwanego bada prokuratura.
Ciało Grzegorza Borysa zostało odnalezione w poniedziałek 6 listopada. Fot. Piotr Hukalo / East News

Sprawą zajmuje się wydział ds. wojskowych Prokuratury Okręgowej w Gdańsku – wynika z ustaleń Wirtualnej Polski. Zwłoki Grzegorza Borysa znaleziono w poniedziałek (6 listopada) w zbiorniku wodnym Lepusz w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym. Tożsamość Grzegorza Borysa potwierdziła już prokuratura. Jak pisaliśmy w naTemat, ciało Grzegorza Borysa znaleźli saperzy z 43. batalionu z Rozewia, którzy sprawdzali teren w okolicach zbiornika Lepusz.


Następnie w jednym z dużych trójmiejskich serwisów internetowych i mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia, na których widać moment wyciągania z wody ciała Grzegorza Borysa. Pojawiły się także fotografie ze zbliżeniem jego twarzy po śmierci. Denat został sfotografowany w sportowych dresach i adidasach. Jak ustaliła nieoficjalnie WP, zdjęcia mógł zrobić i wysłać do mediów członek ekipy poszukiwawczej, która odnalazła zwłoki Grzegorza Borysa. To, w jaki sposób fotografie wyciekły do mediów, ustali postępowanie prokuratorskie.

Jak rozpoznano Grzegorza Borysa?

Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, w poniedziałek po południu oficjalnie potwierdziła, że zwłoki wydobyte ze zbiornika wodnego Lepusz w Gdyni należą do poszukiwanego od ponad dwóch tygodni Grzegorza Borysa. "Fakt" dotarł do szczegółowych okoliczności identyfikacji zwłok Grzegorza Borysa. Jak czytamy, ciało mężczyzny okazano jego matce, która mieszka obecnie w gdańskim domu seniora.

Policjanci przywieźli ją radiowozem z domu seniora. Kobieta nie miała wątpliwości, że to zwłoki jej syna – przekazał anonimowy rozmówca gazety.

Jak informowaliśmy w naTemat.pl, w trakcie poszukiwań żołnierza Komendy Portu Wojennego w Gdyni policjanci obstawili budynek domu seniora, w którym od kilku tygodni mieszka kobieta. Służby podejrzewały, że Borys może przyjść do swojej matki.

Informator "Faktu" mówił wówczas, że już w dniu zabójstwa 6-letniego Olka u kobiety pojawili się policjanci i pytali, czy mężczyzna był tam widziany. Matce Borysa towarzyszyła również ochrona, kiedy ta wychodziła na spacer lub na zakupy.

Prokuratura czeka na wyniki sekcji zwłok Grzegorza Borysa

Prokuratura zbada teraz, co było przyczyną śmierci Grzegorza Borysa. W tym celu zostanie wykonana sekcja zwłok mężczyzny.

– Poczekajmy na ustalenia zarówno co do przyczyny śmierci, jak i co do kwestii tego, jak długo ta osoba mogła przebywać w wodzie, czy kiedy nastąpił zgon – mówiła na konferencji prasowej prok. Grażyna Wawryniuk, odpowiadając m.in. na pytania o to, czy można już ocenić, kiedy Borys znalazł się w zbiorniku wodnym Lepusz w Gdyni.