To jego PiS może wystawić w wyborach na prezydenta. Już ruszył do ataku na Trzaskowskiego
Informacje o tym, że nazwisko Tobiasza Bocheńskiego padło w centrali PiS w takim kontekście, kilka dni temu przekazał portal gazeta.pl. Według doniesień serwisu Jarosław Kaczyński szuka kogoś na następcę Andrzeja Dudy, ale innego niż Beata Szydło, Mateusz Morawiecki, Elżbieta Witek czy Mariusz Błaszczak.
Jak pisaliśmy już w naTemat, potencjalny kandydat ma być wyraźnie młodszy i po prostu nowy. Rozmówcy gazeta.pl, wskazali wprost na dwa konkretne nazwiska: Kacper Płażyński i Tobiasz Bocheński. O tym drugim powiedzieli, że Jarosław Kaczyński lubi go gościć, gdyż jest wykształcony i ma profesorskie maniery, choć ocenili też, że 36-letni polityk ma opinię "panicza, który się nie wyróżnia, a gdy straci obecne stanowisko, w ogóle nie będzie go w strukturach państwa".
Trudno dziś ocenić, co z tych spekulacji może wynikać i co wyniknie. O wojewodzie mazowieckim, którym Tobiasz Bocheński jest od kwietnia 2023 roku, niektórzy pewnie wcześniej w ogóle nie słyszeli. Nie był rozpoznawalny, mało go było widać.
Ale trzeba przyznać, ostatnio słychać o nim coraz częściej. Zwłaszcza, odkąd mówi się, że miałby kandydować na prezydenta Warszawy i odkąd sam wziął na cel Rafała Trzaskowskiego, jakby kampania samorządowa naprawdę już ruszyła. Nawet z takiego powodu jak skrzynka transformatorowa na Placu Trzech Krzyży.
"Panie Rafale, czas wziąć się do pracy"
Ten ostatni filmik zwrócił uwagę internautów. Wygląda tak, jakby Bocheński na dobre zaczął już kampanię przed wyborami samorządowymi.
Wojewoda udał się na plac i opowiada, jak to dekady historii odkładały się tu obok siebie, że kiedyś powstały tu co najmniej dwa łuki triumfalne, że niedaleko mieszkało dwóch duchownych i każdy potem został papieżem, a w czasie Powstania Warszawskiego Pluton Głuchoniemych brał udział w odbijaniu budynku, który był zajęty przez Niemców.
Jeśli nie wiecie, w jakiej powieści i w jakim filmie pojawił się Plac Trzech Krzyży, również się tego dowiecie.
I nagle pojawia się skrzynka. – Mamy i najnowsze dzieło. Oto i ono – klepie stację zbudowaną podczas ostatniego remontu placu, która "szpeci i niszczy całą perspektywę podziwiania kościoła św. Aleksandra".
– Panie prezydencie Trzaskowski, czy naprawdę to musiało tutaj powstawać? Panie Rafale, czas wziąć się do pracy i naprawdę zacząć dbać o detale, bo Warszawa i Plac Trzech Krzyży zasługują na o wiele więcej niż to, co mamy dzisiaj – kończy nagranie.
Reakcje? Niektórym komentującym od razu przypomniał się Patryk Jaki, który w 2018 roku próbował zdobyć Warszawę.
Jeśli wojewoda czytał komentarze, na pewno zauważył np. takie:
"Jeśli myślisz, że zostaniesz wybrany na prezydenta miasta, to się grubo mylisz. Warszawa już dawno pisiorom podziękowała. Nie macie tu czego szukać", "Panie – niech się pan nie lansuje. Wyborów prezydenckich i tak pan nie wygra. PiS się kończy – was już nie ma", "Widać, że już szykujesz się na wybory samorządowe. Skończysz jak Jaki", "Pan wojewoda będzie startował w wyborach na prezydenta stolicy?", itd. itp.
"Nie odżegnywałbym się od takiej misji"
Bocheński, który w latach 2019-2023 był wojewodą łódzkim i z Warszawą nie miał nic wspólnego, od kilku miesięcy wymieniany jest jako kandydat PiS na prezydenta stolicy. W lipcu "Wprost" pisał, że miał wytypować go sam prezes partii Jarosław Kaczyński.
"Nie mamy obecnie lepszego kandydata w Warszawie niż Tobiasz Bocheński" – przyznał potem w rozmowie z "Wyborczą" jeden z działaczy PiS.
Sam Bocheński powiedział zaś pod koniec października, że faktycznie toczą się takie rozmowy.
– Nie odżegnywałbym się od takiej misji. Jest to bardzo zaszczytne i bardzo ważne, a Warszawa wymaga nowego podejścia i gospodarza, który będzie o wiele dynamiczniej i skuteczniej realizował potrzeby oraz interesy warszawiaków – stwierdził wtedy w "Poranku RDC".
Bocheński o Trzaskowskim
Odkąd pojawił się w Warszawie, spierał się już z Trzaskowskim o zalanie trasy S8 po obfitych deszczach i o budynek odebrany Rosji. – Powinniśmy żądać od prezydenta Trzaskowskiego dowodów działań w sprawie afery śmieciowej – grzmiał.
W czasie Campus Polska, atakował w rozmowie z PAP: "Moim zdaniem, prezydent Trzaskowski jest wielkim nieobecnym w stolicy, a zatem lekceważy obywateli, którzy w jego ręce złożyli przyszłość Warszawy".
Dwa tygodnie po wyborach parlamentarnych zwołał konferencję prasową pt. "7 zaniedbań Prezydenta Rafała Trzaskowskiego wymagających interwencji Wojewody Mazowieckiego Tobiasza Bocheńskiego".
– Warszawie brakuje gospodarza zaangażowanego w sprawy miasta stołecznego – dowodził.
A kilka dni temu grzmiał na X: "Warszawa pod rządami prezydenta Trzaskowskiego chce pobierać 4 tys. zł. za pomnik upamiętniający robotnicze wystąpienia podczas Czerwca 76".
Zaczął się też pojawiać się w prawicowych mediach. – Telewidzom zdradzę, że biuro prezydenta miasta i wojewody dzieli 100 metrów i się w ogóle nie widzieliśmy, ponieważ pan prezydent Trzaskowski nie bywa w ratuszu. Pan prezydent jest zajęty meetingami, supportowaniem Donalda Tuska, chodzeniem do telewizji. W urzędzie widziałem go raz przez ostatnie pół roku – usłyszeli widzowie TV Republika.
Czy Bocheński miałby w Warszawie jakiekolwiek szanse? Na dawnym, politycznym, Twitterze nie brak o nim dyskusji, również wśród zwolenników prawicy. "Jeśli otrzyma nominację, zostanie rzucony na niezwykle trudny teren", "Mimo całej sympatii do pana Tobiasza, realnie patrząc, nie ma szans w Warszawie z Trzaskowskim" – komentują niektórzy.
Być może przykład Patryka Jakiego powinien dać PiS do myślenia. W 2018 roku polityk Suwerennej Polski z Opola przegrał w stolicy z kretesem.
Czytaj także: https://natemat.pl/482645,tobiasz-bochenski-nowy-wojewoda-mazowiecki-co-o-nim-wiemy