Konstruktywne wotum nieufności sposobem na PiS? Głos zabrał wpływowy polityk KO
Pierwszy o sposobie na upokorzenie za jednym zamachem zarówno Mateusza Morawieckiego, jak i Andrzeja Dudę, głośno zaczął mówić Leszek Miller.
– Oni się boją, że jeśli Sejm ruszy, to przecież rząd dalej istnieje w stanie dymisji. Wtedy Sejm może spróbować szybko uchwalić wotum nieufności wobec tego rządu. I prezydent nie ma już nic do powiedzenia. Przychodzi nowy premier i nowy rząd – mówił były premier na antenie TVN24 już pod koniec października. Później z pomysłem na wykorzystanie luk konstytucyjnych do przyspieszenia zmiany władzy w Polsce wrócił marszałek senior Sejmu X kadencji.
– Jeśli pan Morawiecki złoży już dymisję obecnego rządu (...) i dostanie powołanie od pana prezydenta, to zgodnie z tym, co mówią mi konstytucjonaliści, nowy marszałek w ciągu siedmiu dni może zwołać posiedzenie Sejmu z jednym punktem obrad – konstruktywnym wotum nieufności dla rządu Mateusza Morawieckiego – stwierdził Marek Sawicki w wywiadzie udzielonym "Dziennikowi Gazecie Prawnej".
Konstruktywne wotum nieufności sposobem na misję Morawieckiego? Schetyna z KO reaguje sceptycznie
Okazuje się jednak, że sceptycznie na ten scenariusz patrzą w największej partii tworzącej nową większość sejmową. – Uważam, że powinniśmy pilnować, żeby wszystko w kwestiach konstytucyjnych było poza sporem i poza dyskusją – powiedział Grzegorz Schetyna z Koalicji Obywatelskiej w środowym programie "Gość Radia ZET".
Schetyna zauważył, że ocena konstytucjonalistów w sprawie wykorzystania konstruktywnego wotum nieufności w okresie powyborczym wcale nie jest tak jednoznaczna, jak sugerował to Sawicki. Polityk KO mówił m.in. o problemie z tym, który rząd Mateusza Morawieckiego należałoby wskazać we wniosku – ten ustępujący, czy gabinet formowany na nowo w ramach misji otrzymanej od prezydenta.
– Zbyt dużo znaków zapytania – zauważył wymownie Grzegorz Schetyna.