Tego nie powiedziała prokuratura ws. śmierci Borysa. Była policjantka wskazuje wprost
Ponad dwa tygodnie trwały poszukiwania Grzegorza Borysa. Szeroko zakrojona akcja służb zakończyła się znalezieniem ciała mężczyny w zbiorniku wodnym Lepusz. Służby potwierdziły jego tożsamość, ujawniono też wstępne wyniki sekcji zwłok.
W sprawie pojawił się jednak szereg wątpliwości. Część opinii publicznej uważa, że w śmierci Grzegorza Borysa mogły mieć udział osoby trzecie – na co wskazywać miałyby rany i obrażenia na jego ciele.
Śmierć Borysa. Ekspertka: tego nie powiedziała prokuratura
Przypomnijmy: z informacji przekazanych przez prok. Grażynę Wawryniuk Onetowi wynika, że "w trakcie sekcji na przedramionach, udach i szyi natrafiono na płytkie i powierzchowne rany cięte". W ocenie śledczych są to rany "charakterystyczne dla osób podejmujących próby samobójcze".
Czy w takim razie jest miejsce na jakiekolwiek wątpliwości w tej sprawie? Według Ewy Pachury – emerytowanej policjantki wydziałów dochodzeniowo-śledczych i wykładowczyni Akademii Nauk Stosowanych w Elblągu – prokuratura mogłaby dla jasności podać jedną konkretną informację.
– Tu wątpliwości mogłaby rozwiać informacja o regularności tych ran. Osoby, które nacinają swoją skórę, zostawiają bardzo regularne rany. Przypadkowy układ ran wskazywałby na to, że dana osoba się broniła. Nie ma informacji o takiej sytuacji. Prokuratura opisała rany jako charakterystyczne dla osób próbujących odebrać sobie życie – powiedziała Pachura w rozmowie z RMF24.
Według emerytowanej policjantki Grzegorz Borys popełnił tzw. samobójstwo złożone lub kombinowane – chodzi tutaj o sytuację, w której samobójca próbuje odebrać sobie życie na kilka różnych sposobów.
Wątpliwości ws. śmierci Grzegorza Borysa
Wątpliwości ws. tego, co przekazali śledczy w rozmowie z naTemat.pl podniósł dr Paweł Moczydłowski, profesor Krakowskiej Akademii Andrzeja F. Modrzewskiego, socjolog, kryminolog i szef więziennictwa w latach 1990-94.
Ekspert mówił nam, że"nie jest w stanie wyobrazić sobie" sekwencji wydarzeń, która może wynikać z przedstawionych informacji. – Tragikomiczna i absurdalna jest dla mnie desperacja, z jaką miał dążyć do samobójstwa. Gdyby chciał, zrobiłby to wcześniej, a nie ganiając po lasach, gubiąc wybiórczo przedmioty, komórkę czy plecak. Rzucano granatami hukowymi, by wypłoszyć go z jam? To brzmi absurdalnie – ocenił.
I podkreślił: – Cała otoczka jest przerażająca, niejasna. Ciało Grzegorza Borysa zgniło. Facet dla mnie nie miał osobowości samobójcy, tylko psychopatyczną. Strzela sobie w łeb i co, nie udaje mu się? Kule się go nie imają? (...) To się kupy nie trzyma. Według mnie ktoś mu pomógł.