To był jeden z flagowych punktów kampanii. Tak w praktyce ma wyglądać rozliczenie PiS
O planach rozliczenia Zjednoczonej Prawicy słyszeliśmy niemalże od początku jej rządów. Do tej pory nie padały jednak żadne konkrety.
Obietnicę pociągnięcia do odpowiedzialności PiS złożył przed wyborami Donald Tusk. W piątek (10.11) przedstawiono konkretne zobowiązania, które zapisano w umowie koalicyjnej.
Jak czytamy w świeżo podpisanym dokumencie, bezprawne działania polityków muszą być wskazane, a następnie rozliczone. Zdaniem autorów, bez rozliczenia przeszłości nie ma szans na prawdziwie praworządne państwo.
Opozycja obiecuje pociągnięcie do odpowiedzialności konstytucyjnej m.in. osób odpowiedzialnych za "usiłowanie bezprawnej zmiany ustroju państwa", "naruszanie Konstytucji i ustaw" i "łamanie praworządności".
Ich zapisy przewidują też takie same konsekwencje za "upartyjnienie instytucji publicznych", "sprzeniewierzanie środków publicznych", a także ich niegospodarne i bezprawne wydawanie.
Chcą powstania komisji śledczych
Co więcej, w dokumencie pojawia się również informacja o powołaniu sejmowych komisji śledczych. Politycy deklarują, że doprowadzą do rozliczenia przez "niezależną prokuraturę i niezawisłe sądy" wszystkich urzędników i funkcjonariuszy publicznych, którzy w czasie rządów PiS przekroczyli swoje uprawnienia, nie dopełnili obowiązków lub nakłaniali do takiego działania osoby trzecie.
Opozycja będzie pociągać do odpowiedzialności konstytucyjnej także tych, którzy sprzeniewierzyli publiczne pieniądze na cele partyjne lub osobiste. Na celowniku znajdą się także winni korupcji politycznej oraz nepotyzmu w instytucjach publicznych i spółkach Skarbu Państwa.
Hejt na zlecenie PiS
Na tym jednak nie koniec. Treść umowy koalicyjnej zakłada też rozliczenie podległych pod rząd PiS mediów publicznych. Opozycja mówi o "zorganizowanym systemie siania nienawiści" w mediach i innych środkach masowej komunikacji, skierowany przeciwko obywatelom, politykom i aktywistom.
Poza tym planują też rozliczyć fałszerstwa i wykorzystywanie instytucji publicznych, w tym państwowych spółek, do celów politycznych.
Wcześniejsze przecieki
Mimo że całkowita treść umowy koalicyjnej do samego końca pozostawała tajemnicą, zdarzyło się kilka niewielkich przecieków. Pierwsze informacje o tym, że znajdą się w niej zapisy o komisjach śledczych, ujawnił w rozmowie z "Super Expressem" Grzegorz Napieralski z Koalicji Obywatelskiej.
"Pierwsza będzie zajmować się malwersacjami finansowymi, wyprowadzaniem pieniędzy z resortów czy państwowych spółek, a druga ma zająć się problemem inwigilacji opozycji" – tłumaczył tabloidowi.
Inny polityk KO, Dariusz Joński deklarował wcześniej również rozliczenie afer z czasów pandemii, czyli wyborów kopertowych i inwigilacji systemem Pegasus.
Czytaj także: https://natemat.pl/522589,polityk-ko-zdradza-jak-opozycja-rozliczy-pis-powstana-dwie-komisje-sledcze