Ogórek dostała pytanie o Hołownię i.. wylała się żółć. Czepiła się nawet jego wykształcenia
Ogórek o Szymonie Hołowni: "nie miał tak trudno, jak ja"
Wybór Szymona Hołowni na marszałka Sejmu wzbudził wiele emocji. Odmówić sobie skomentowania tego wydarzenia nie mogli pracownicy TVP, a wśród nich Magdalena Ogórek. W poniedziałkowym wydaniu "W tyle wizji" wraz z prawicowym publicystą Stanisławem Janeckim rozmawiali o Szymonie Hołowni.
O jego zachowaniu Magdalena Ogórek powiedziała, że jest to "showmeństwo na użytek Sejmu". – Zazdroszczę Szymonowi Hołowni, że nie miał tak trudno, jak ja w 2015 r. – wyznała dziennikarka. Przypomnijmy, jak wyglądała polityczna przygoda Magdaleny Ogórek.
W 2011 r. bezskutecznie kandydowała do Sejmu, a w 2015 r. brała udział w wyborach na prezydenta RP. Co ciekawe, w perspektywie jej obecnych skrajnie prawicowych poglądów, wtedy startowała z ramienia SLD. Nie odniosła jednak sukcesu, osiągając wynik 2,68 proc.
Prezenterka nawiązała do rozmowy na temat Szymona Hołowni w TVN 24, gdzie o polityku Polski 2050 wypowiadała się dziennikarka związana z "Gazetą Wyborczą", Dominika Wielowieyska. – Pani Dominika Wielowieyska dzisiaj siedziała w telewizji komercyjnej i powiedziała, że to, że Hołownia to jest człowiek, który wywodzi się z talent show, to to go nobilituje, jako marszałka Sejmu – powiedziała.
Magdalena Ogórek i zmiana poglądów
Współprowadzący zapytał Ogórek, czy jej to nie nobilitowało, bo przed wejściem do polityki, pracownica TVP miała za sobą epizody aktorskie np. w serialach. Ta jednak stwierdziła, że wtedy opinia publiczna krytykowała ją za to, za co Szymon Hołownia dziś jest doceniany. Wskazała też na różnice w wykształceniu swoim i obecnego marszałka Sejmu. – Ale to jednak bolało. Miałam wtedy 35 lat, spełniłam obowiązek konstytucyjny, uważano mnie za osobę dobrze wykształconą, a pan Szymon Hołownia ma maturę – stwierdziła.
Podkreśliła, że praca przy talent show, którego był prowadzącym, czyli "Mam talent" jest uważana dziś za wartość dodaną. – [...] Mi wytykano seriale. Nauczyłam się, że jak salonu nie pocałujesz w pierścień, jak nie jesteś przez niego namaszczony, to masz inne traktowanie medialne – mówiła nie bez żalu.
Na koniec Magdalena Ogórek podsumowała, że chciałaby być w tej sprawie jednak jak najbardziej obiektywna. – Było widać, że on rozumie powagę chwili, gratulujemy – stwierdziła. Jak to się stało, że Magdalena Ogórek zmieniła swoje poglądy? Jak już pisaliśmy w naTemat, twierdziła, że choć rzeczywiście przyjęła nominację lewicy, to... "nie miała relacji" z tym środowiskiem. – Moje porozumienie z Leszkiem Millerem polegało na tym, że ja występuję jako kandydatka niezależna i, jeżeli partia SLD chce poprzeć tę kandydaturę, to ją poprze. SLD popierało moją kandydaturę jako kandydatki niezależnej – stwierdziła Ogórek. Dodała jeszcze, że "nigdy nie była kandydatką tej partii".
Co ciekawe, była kandydatka SLD przekazywała, że nie zmieniła swojej postawy. – Ogórek mówi tak samo – ucięła. Jako dowód na to, że nie była lewicowa, wskazała swoje poparcie dla prof. Bogdana Chazana.– To nie było środowisko, z którym byłam zaprzyjaźniona – powiedziała jeszcze o Sojuszu Lewicy Demokratycznej.