"Rozwalam mit, że to tylko BDSM i erotyka". Latex Coach oglądają w sieci miliony Polaków

Paweł Mączewski
15 listopada 2023, 19:54 • 1 minuta czytania
Na początku spotkał ją na TikToku ogromny hejt. Wszystko dlatego, że promowała tam lateksową modę. W jej materiałach nie było jednak seksualnych podtekstów – ona po prostu naprawdę kocha lateksowe ubrania. Teraz internet zna ją jako Latex Coach, której filmy ogląda się w milionach, a ona chce uczyć innych, jak pokonywać swoje słabości i uwierzyć w siebie.
Na zdjęciu: Izabela Szymańska, Latex Coach. Fot. Maciej Stanik

Latex Coach zaczęła swoją internetową działalność pod koniec sierpnia tego roku i wzięła szturmem Instagram (223 tys. obserwujących) i TikToka (162 tys. obserwujących). Wśród jej nagrań można znaleźć takie, które obejrzano nawet 1,7 miliona razy.


Możliwe, że też natknęliście się na jej twórczość, a może już śledzicie któreś z jej profili?

W swoich filmikach Latex Coach (tak naprawdę pochodząca z Płocka Izabela Szymańska) często pokazuje się podczas spacerów na świeżym powietrzu, nieraz także poza miastem bliżej natury.

Częścią wspólną wszystkich tych nagrań jest jej strój – lateks. Ona naprawdę kocha nosić lateksowe rzeczy.

W prowadzeniu kanałów pomaga jej mąż. To on robi zdjęcia i nagrywa filmiki. Miał też kluczowy udział w tym, że jego żona poznała lepiej lateks.

Po co to wszystko? To proste – Izabela chce pokazać innym, że lateks wcale nie musi być kojarzony wyłącznie z erotykąBDSM i życiem intymnym. Dla niej to także moda – taka, z której na co dzień korzysta. Ta historia ma jednak jeszcze drugie dno – mówi też o pewności siebie, przezwyciężaniu swoich lęków i budowaniu siebie na nowo. 

Latex Coach opowiada naTemat o długiej, krętej i miejscami bardzo mrocznej drodze, którą przebyła, by stać się silniejszą wersją siebie i moc pokazywać się światu w lateksie.

naTemat: Widziałem na twoim Instagramie screen nagłówek z brytyjskiego tabloidu – było w nim napisane, że ludzie wskazują na ciebie palcami i się śmieją. Czy tak wygląda twoja codzienność?

Izabela Szymańska, Latex Coach: Ludzie reagowali w ten sposób trzy lata temu. W tamtym czasie rzeczywiście byłam wyśmiewana i hejtowana, nie tylko na ulicy, ale też w internecie. Byłam trochę mniej aktywna na Instagramie i na Facebooku. Czasem dostawałam takie wiadomości na TikToku, że… no, lepiej nie będę cytować. To był niesamowity hejt i niezrozumienie tego, czym może być lateks, ale nie przestałam go nosić. 

W tamtym czasie bardzo pomógł mi mój mąż, od którego usłyszałam bardzo ważne słowa: to, że ktoś nie lubi lateksu, to nie jest twój problem, tylko osób, które go nie lubią. A często jest tak, że ludzie w Polsce po prostu nie wiedzą, czym jest lateks; nie znają domów mody, które tworzą piękne lateksowe kreacje. Na Zachodzie, czyli we Francji, w Niemczech, w USA i trochę też Kanadzie jest pod tym względem znacznie lepiej.

Rozumiem, że można cię nazwać fetyszystką lateksu?

Nie jestem fetyszystką lateksu, tylko osobą, która promuje modę lateksową, która rozwala dotyczące go mity o tym, że to zawsze musi być tylko BDSM, erotyka i seks. Jako coach chcę o tym edukować innych i pokazywać, jak można budować pewność siebie. Lateks nadaje się do tego doskonale, bo przełamuje bariery, a ja jestem pierwszą osobą w Polsce, która pokazuje, że lateks to jest też moda. Lateks to nie powód do hejtowania, tylko możliwość pokazania piękna.

Kiedy ten hejt minął?

Wszystko zaczęło się od tego, że z jakiegoś powodu TikTok zdjął mi moje pierwsze konto. Nie pomogło żadne odwołanie. Przy okazji dowiedziałam się też wtedy, że ludzie kradli moje zdjęcia i podszywali się za mnie. Miałam dosyć tego wszystkiego. Dużo czasu zajęło mojemu mężowi, by platforma pokasowała te wszystkie fake’owe konta, które korzystały z moich zdjęć i instagramowych rolek. No ale w końcu się udało. 

Po pewnym czasie mąż zaczął pytać, czy nie chciałabym tam wrócić. Skusiłam się pod koniec sierpnia, ale z myślą, że jeżeli mam to robić, to po mojemu. Spróbowałam i bum – nagle okazało się, że jestem jedną z najpopularniejszych osób w Polsce, która promuje lateks w kontekście mody i czynnika, który potrafi zwiększyć pewność siebie. Wiem to też z własnego doświadczenia…

Co masz na myśli?

Wcześniej chorowałam na depresję, miałam nerwicę i lęki, to żadna tajemnica. W chwili, gdy zaczęłam nad sobą pracować, przekopałam wiele życiowych traum i przy okazji założyłam na siebie lateks… to było jak czary. Teraz jestem zdrowa. Oczywiście czuję się ze sobą dobrze także, kiedy nie noszę lateksu, ale to właśnie on pomógł mi przełamać te bariery.

Co takiego jest w lateksie, oprócz – jak mówisz – przełamywania społecznych barier?

Lateks jest delikatny w dotyku, jest pozbawiony szorstkości, ma swój własny zapach – porównałabym go do wanilii połączonej ze skórą. No rewelacja! To, co też mi się podoba w lateksie, to że można go łączyć z garniturami. Kocham garnitury. Mogę je nosić z lateksowymi koszulami – klasyka połączona z nowoczesnością.

Czy dłuższe noszenie lateksu jest komfortowe, ciało się w nim nie poci?

Ciało poci się tak samo, jak w zwykłym ubraniu. Jesienią i zimą lateks nie grzeje, więc płaszczyk czy marynarka jest obowiązkowa.

Masz swój ulubiony strój z lateksu?

Bordowa koszula – prezent od męża. Koszula, którą mam na sobie, czerwona z czarnymi elementami oraz moje lateksowe spodnie.

Jak lateks pojawił się w twoim życiu?

Stało się to rok po tym, jak poznałam się z moim mężem, czyli 10 lat temu. Któregoś razu pokazał mi lateksowe spodnie. W ogóle wtedy nie skojarzyło mi się to z erotyką – popatrzyłam tylko i pomyślałam: ok, ale dziwne spodnie. Mąż mi wytłumaczył, że to się zakłada na talk albo na lubrykant, czyli sylikon. Pomyślałam: ok, w sumie mogę to założyć.

Na początku nie spodobało mi się to aż tak bardzo – czasem tylko go nosiłam, a to do kina lub na randkę. Mąż jednak do niczego mnie nie zmuszał, nigdy, a ja w pewnym momencie sama z siebie przestałam zakładać na siebie lateks. Muszę jednak wspomnieć, że ja w tamtym momencie byłam zupełnie inną osobą niż teraz. Wychowywałam się w patologicznym otoczeniu przez co ja czułam się bardzo zastraszoną i niepewną siebie osobą.

Kiedy nastąpił ten przełom?

W chwili, gdy mąż kupił mi lateksowy strój na całe ciało, a go połączyłam z klasyką i założyłam na siebie dodatkowo marynarkę. To było to! Nie czułam jednak, że to jest coś, co pasuje tylko do sypialni. Nie rozumiałam, dlaczego inni nie widzą w tym mody.

To w tym momencie pojawiła się myśl, by „wyjść z tym do ludzi”?

Mąż zauważył, że lubię udostępniać posty dotyczące rozwoju osobistego, który przecież przez osiem ostatnich lat był tym, co zmieniło moje życie na lepsze. Postanowiłam więc, że będę robić to dalej, tylko też w lateksie i o lateksie.

Jak na twoją życiową drogę (w lateksie) zareagowali twoi bliscy – znajomi i rodzina?

Mąż był zachwycony, bo od wielu lat lubi lateks. Teściowa, która od zawsze siedzi w modzie, uwielbia lateks. Z moją mamą nie mam żadnego kontaktu od ośmiu lat. Największym przeciwnikiem okazał się mój tata. Dla niego lateks kojarzył się tylko z erotyką. Nasza rozmowa o tym ograniczyła się do trzech kłótni na Messengerze. Odwidziało mu się dopiero teraz, gdy zaczęłam odnosić sukcesy.

Wasz kontakt się polepszył?

Powiedział, że jeżeli dobrze się w tym czuję, edukuję innych i robię karierę, to on się z tego cieszy.

Do jakiej ilości osób docierasz ze swoimi zdjęciami i filmikami?

W ostatnich czterech dniach na moim TikToku było to około 4,8 miliona osób. Blisko 95 proc. z nich to ludzie z Polski. Na Instagramie w ostatnim miesiącu było to 19 milionów osób.

Do ilu osób dotarłaś na TikToku od momentu stworzenia tam konta?

Od końca sierpnia jest to ok. 65 milionów osób.

Jesteś zaskoczona tak dużą popularnością?

Tak, bo się kompletnie tego nie spodziewałam.

Czujesz teraz presję, by tworzyć jeszcze więcej materiałów, by utrzymać takie wyniki?

Nie, chociaż to motywuje, bo jest informacją, że społeczeństwo otwiera się na lateks.

Do kogo chcesz docierać ze swoim contentem?

Nie mam zamiaru się ograniczać. Każda osoba w każdym wieku – jeżeli czuje, że coś nie gra – ma prawo zmienić swoje myślenie i swoje życie. Obecnie najbardziej chcę docierać do osób młodych, którym brakuje pewności siebie, czują się zagubione, którym nikt nigdy nie powiedział, że mogą być sobą. Dostaję też wiadomości od uczniów, studentów – przeraża mnie to, gdy czytam, że chodzą do szkoły i czują się niezrozumiali przez swoich rówieśników.

Czym zajmowałaś się wcześniej, przed tym wszystkim?

Moja droga była dość kręta. Wtedy psychologia wydawała się dla mnie czymś kompletnie odległym – ale to ze względu na mój rodzinny dom i matkę, która się nade mną znęcała. Studiowałam więc administrację samorządową. Coaching pojawił się w moim życiu osiem lat temu – w kwietniu 2015 roku. Tak jak wcześniej niespecjalnie lubiłam czytać książki, to te o coachingu dosłownie jadłam. 

W 2017 roku pracowałam w pogotowiu energetycznym, ale doświadczyłam tam mobbingu, po którym potrzebowałam dużo czasu, by dojść do siebie. W międzyczasie pojawiła się depresja, a wraz z nią psycholog, psychiatra i terapia. Po latach doświadczeń bardziej postrzegam teraz psychologię jak dziedzinę pochodną od archeologii – dowiedziałam się, skąd wzięły się moje lęki, ale nie tego, jak mam żyć tu i teraz, codziennie. 

Coaching – w moim przypadku – nie tylko pozwolił mi też przepracować traumę, ale nabrać też pewności siebie. Dlatego napisałam magisterkę właśnie z coachingu i obecnie sama też prowadzę sesje coachingowe – robię to online.

Miałaś mieć też spotkanie ze studentami na Uniwersytecie Warszawskim, ale wydarzenie zostało ostatecznie odwołane. Będzie jakieś inne?

To w ogóle była strasznie śmieszna sytuacja. Skontaktował się ze mną samorząd UW, chcieli zrobić ze mną spotkanie na uczelni. Tydzień przed wydarzeniem okazało się, że nikt z władz UW nie wiedział o tym pomyśle. Potem usłyszałam tłumaczenia, że nie spodziewali się aż takiego zainteresowania tą akcją.

Widziałam w sieci, że po odwołaniu wydarzenia ludzie byli naprawdę zawiedzeni. Dlatego obecnie powstał już nowy pomysł na spotkanie ze mną. Czekam jeszcze potwierdzenie* ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Ci studenci na szczęście zaczęli od powiadomienia władz uczelni.

Co z osobami, które chcą się z tobą skontaktować, ale nie chcą rozmawiać o lateksie?

Nie ma problemu. Chętnie porozmawiam o problemach i lękach takiej osoby.

Czy zdarzyło się natomiast, że ktoś chciał się z tobą umówić na coaching, ale zaznaczył, że zależy mu byś była w lateksie?

Zdarzają się takie osoby, ale dla większości lateks jest tylko dodatkiem – chcą się ze mną spotkać dla mojej wiedzy. Chcą zrozumieć, jak osoba, która kiedyś nie wierzyła w siebie, w końcu w siebie wierzy.

Dostajesz też propozycje erotyczne lub matrymonialne?

Tak, miałam takie, ale wysłałam ich wszystkich – że tak się wyrażę – na drzewo. Mam męża od 11 lat i nie szukam nikogo innego.

To może kontaktował się z tobą ktoś z polskiej sceny BDSM, np. organizatorzy imprez?

Nie, ale ja zawsze podkreślam, że lateks to dla mnie nie BDSM, to codzienna moda. Nigdy też nie byłam na żadnej z takich imprez i raczej nie będę, bo mnie to nie interesuje.

Jest jakiś dzień lub okazja, kiedy nie zakładasz na siebie lateksu?

Oczywiście, np. w sobotę, kiedy jadę na większe zakupy do sklepu i boję się, że mi się lateks podrze, gdy o coś nim zaczepię. Raz już mi się zdarzyło podrzeć lateks w miejscu publicznym.

Jak sobie poradziłaś?

Bez problemu. Wiem, jak się zakryć.

*Już po rozmowie z naTemat redakcja otrzymała wiadomość od Latex Coach, że 20 listopada będzie miała ona wykład na SGH w Warszawie.

Czytaj także: https://natemat.pl/519808,redpillowe-pierdoly-jak-czesc-coachow-chca-uczyc-o-prawdziwej-meskosci