Ludzie dopatrują się drugiego dna w liczbie zgonów pracowników uczelni w Poznaniu. Sprawdziliśmy to!

Rafał Badowski
16 listopada 2023, 13:09 • 1 minuta czytania
Tą sprawą żyją polscy internauci od kilku lat. A przynajmniej niektórzy. Od 2020 roku często pojawiają się w sieci nekrologi czy prasowe informacje o śmierci poszczególnych pracowników naukowych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Czasami na temat zgonów osób stosunkowo młodych. To podgrzało najróżniejsze teorie. Jak jest naprawdę? Sprawdziliśmy u źródła.
Powstają teorie spiskowe na temat liczbie zgonów profesorów UAM. Fot. Dawid Tatarkiewicz / East News i UAM w Poznaniu

Internauci dopatrują się drugiego dna w zgonach pracowników UAM

Twórcy teorii spiskowych jako argument podnoszą fakt, że tych zgonów na UAM ma być kilkadziesiąt rocznie od 2020 roku, podczas gdy wcześniej miało ich nie być prawie w ogóle. Głośno było na przykład o śmierci dr hab. Małgorzaty Materniak-Pawłowskiej, która zmarła w maju 2023 roku w wieku 52 lat, o czym informowaliśmy w naTemat. Internautów zaintrygował też zgon prof. dr hab. Andrzeja Pukacza. Pracownik naukowy UAM zmarł w wieku 44 lat, a więc także stosunkowo młodo. "Jego śmierć nadeszła niespodziewanie" – czytamy w oświadczeniu, które, nie mogło być inaczej, napędziło kolejną falę domysłów. Jak dowiadujemy się nieoficjalnie, profesor Pukacz zmarł podczas zejścia pod wodę, gdyż był fanem nurkowania. Spekulacje pojawiały się też w sprawie śmierci pary, która zginęła w wypadku dzień przed ślubem. Mężczyzna był pracownikiem naukowym UAM.


Takich przypadków było znacznie więcej. Zaczęto dopatrywać się w nich drugiego dna, wskazując na zastanawiająco wysoką łączną liczbę zgonów pracowników uczelni. Media tabloidowe czy te po prostu czujące w danym momencie potencjalną sensację donosiły o "fali tajemniczych zgonów". Sugerowały wprost, że uczelnia powinna zabrać głos i powiedzieć, jak jest naprawdę. A w najciemniejszych zakamarkach polskiej sieci użyto wręcz słowa "pomór". W ostatnich dniach na jednym z portali społecznościowych pojawił się post, który stał się viralem internetowym. Było ich w ostatnich latach wiele, ale w tym użytkownik sugeruje wprost, że "sprawa śmierdzi".

Twierdzi, że jeśli umiera 100 pracowników przez 2,5 roku, to jest to temat dla "Sprawy dla reportera". Ale media go nie podejmują, bo ma być – rzekomo – śliski. "Ale nie, bo temat jest śliski, a ktokolwiek uważa, że jest KORELACJA między przyjęciem nieprzebadanych-eksperymentalnych preparatów biotechnologicznych, a tymi zgonami ten jest nieracjonalnym zwolennikiem teorii spiskowych. Jeśli nie te eksperymentalne preparaty, to co mogło spowodować 100 zgonów na jednej uczelni w ciągu 2,5 roku? To wygląda na masowe otrucie! Jednak nikt nie zadaje pytań. Czy nie powinna się tym zajać Policja, Prokuratura i ogólnie Wymiar Sprawiedliwości? Dlaczego żadna osoba publiczna nie zadaje pytań o przyczynę takiej masakry: 100 wykładowców na 1 uczelni!?? W jakim my świecie żyjemy!??" [pisownia oryg. - red.] – czytamy w popularnym serwisie społecznościowym.

Pracownik UAM wyjaśnia w naTemat sprawę zgonów pracowników uczelni

– Panie redaktorze, błagam. Nawet nie chcę komentować tych doniesień. Mamy ponad 5000 pracowników i sprawa kilkudziesięciu śmierci rocznie nie jest żadną sensacją. Po prostu mamy zwyczaj godnie ich żegnać – mówi naTemat anonimowo dobrze znający sprawę pracownik Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Anonimowy, gdyż uczelnia nie chce oficjalnie odnosić się do "bzdur", które pojawiają się w polskiej przestrzeni w internecie. Jak dowiadujemy się nieoficjalnie w UAM, nowa strona internetowa uczelni wystartowała w 2018 roku. I od tego czasu publikowane są na niej nekrologi. A w sieci w związku z tym powstała sensacyjna teoria, że wcześniej tych śmierci miało prawie w ogóle nie być (!), a pojawiły się akurat wraz z początkiem pandemii koronawirusa w 2020 roku i potem w wyniku masowych szczepień. Tak, w 2019 roku widzimy ich 5, a już w 2020 roku 20. I tak dalej. I stąd pojawiła się fala różnych sugestii, często w środowiskach, które na przykład nie wierzą w oficjalne informacje o COVID-19. Mówiąc wprost: chodzi o tych, którzy dopatrują się negatywnego wpływu szczepionek przeciwko koronawirusowi. Przyczyna tego, że w 2019 opublikowano tylko 5 nekrologów, a w 2020 już 20, rok później 39, a w 2022 roku 34, może być prozaiczna. Po prostu na początku nie wszystko tam "wrzucano", a potem też publikowano nie wszystkie przypadki.

Bo oficjalne dane przekazane przez UAM wyglądają zupełnie inaczej, niż wynika to z liczby nekrologów na stronie UAM. Był w tej sprawie komunikat rektor prof. dr hab. Bogumiły Kaniewskiej w maju 2023 roku. Jak czytamy, zgonów na UAM było odpowiednio:

"Podane liczby dotyczą zarówno pracowników badawczo-dydaktycznych, jak i niebędących nauczycielami akademickimi" – czytamy. Wątpliwości w poniższym komunikacie może wzbudzać słowo "opuściło", ale jak dowiaduje się naTemat na uczelni, chodzi wyłącznie o zgony, a nie na przykład odejście pracownika z uczelni. Ponadto, jak mówi nasz rozmówca z UAM, właściwie każda pracownia na uczelni publikuje na Facebooku nekrologi zmarłych pracowników. Bo taki UAM ma po prostu zwyczaj. I pod wieloma postami tworzą się najróżniejsze teorie, częste w innych przypadkach, gdy ktoś młodo umiera, a nie podano oficjalnie przyczyny zgonu. A przecież często się jej nie podaje. Zresztą, czy gdyby podano, to by coś zmieniło? Czy tylko napędziło niektórych do szukania drugiego dna?

Ilu rocznie umiera pracowników UAM, a ilu ludzi w Polsce?

Widać więc wyraźnie, że liczba zgonów na UAM zwiększyła się tylko nieco w porównaniu do czasów sprzed pandemii, co jednak odpowiada danym ogólnopolskim.

Jeśli więc przyjmiemy na podstawie komunikatu UAM, że rocznie wśród pracowników i byłych pracowników UAM w Poznaniu umiera około 50 osób (jak policzyliśmy, dokładnie 50,2 rocznie, nie licząc niepełnych danych z 2023 roku), na około 5200 pracowników i 2100 pracowników emerytowanych (łącznie 7300), to wyjdzie, że jest to niespełna 0,7 proc. tej liczby rocznie, czyli umiera niespełna co setny pracownik UAM w Poznaniu rocznie. Uważny obserwator dopatrzy się wzrostów liczby śmierci, odkąd zaczęła się pandemia COVID-19. To jednak nic dziwnego, bo takie zjawisko wystąpiło również w skali ogólnopolskiej. Ba, widać je nawet wyraźniej.

Weźmy więc pod uwagę tylko lata pandemii. To średnio na UAM 60,5 zgonów rocznie, czyli 0,84 proc. Czyli dalej wychodzi, że umiera rocznie średnio niespełna co setny pracownik UAM. Nasze wyliczenia odpowiadają jednak, "na oko", ogólnopolskiej średniej, a nawet są od niej niższe, co każe wątpić w jakiekolwiek teorie spiskowe dotyczące śmierci pracowników UW. Bo, jak wynika z danych, w latach pandemii koronawirusa 2020-2021 umarło w ciągu dwóch lat ponad milion osób w Polsce, czyli około 500 tysięcy rocznie, a w 2022 448 tysięcy rocznie.

Oznacza to, że w latach pandemii COVID-19 2020-2021 umierała średnio ponad co setna osoba w Polsce (dokładnie 1,28 proc.). A to odsetek nawet nieco wyższy niż na UAM.

Dane mogą jednak o tyle nieco różnić się w porównaniu do UAM, że w skali ogólnopolskiej mówimy o pełnych latach 2020, 2021 i 2022, a w przypadku Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu – o latach akademickich 2020/2021 i 2021/2022.