Najman też był komentatorem w TVP. Ujawnił, czy dostawał pieniądze
Kilka dni temu znów wybuchła afera w sprawie TVP. Okazało się, że komentujący tam "eksperci" mieli płacone za swoje wypowiedzi, które miały zazwyczaj wydźwięk propisowski.
W piśmie od Zespołu Informacji Publicznej TVP, które otrzymał Krzysztof Brejza podano, że do grudnia 2023 roku w Telewizji Polskiej istniał "system wynagrodzeń komentatorów".
Dzielił się na jednorazowe świadczenia oraz "współpracę w ramach szerszego spektrum umów". Na jednym komentarzu można było zarobić 500 złotych. W przypadku umów ryczałtowych największe wynagrodzenie (roczne) wyniosło niemal 300 tys. zł.
Najman w TVP. Płacono mu za wypowiedzi?
Przez ostatnie lata w TVP widywany był Marcin Najman. Sportowiec gościł w programie Michała Rachonia i chętnie komentował sprawy z różnych dziedzin. Zdarzyło się, że mówił m.in. o obostrzeniach w związku z pandemią, mechanizmie veta w UE czy Romanie Giertychu, który w czasie przeszukania swojego domu przez CBA stracił przytomność i trafił do szpitala.
Najman w nowej rozmowie z Pudelkiem został zapytany, czy "słyszał o doniesieniach na temat wynagrodzeń dla komentatorów" oraz, czy sam dostawał pieniądze.
Pewne rzeczy trzeba nazwać po imieniu – zarówno zarobki niektórych prezenterów, jak i komentatorów TVP to skandal. Słyszałem o sporo wyższych zarobkach ludzi za udział w programach innych stacji niż te 500 zł, natomiast za udzielenie tzw. setki… Nie wiedziałem, że takie rzeczy istnieją.
– To różnica, kiedy idziesz do programu i występujesz przez np. 40 minut, a co innego, gdy stajesz i udzielasz krótkiego komentarza. W TVP była manipulacja, oczywiście, ale w TVN-ie też można to zauważyć. Powinno zapraszać się ludzi do programów publicystycznych z różnymi poglądami, a nie takich, którzy mają jeden pogląd – mówił.
Dodał, że on sam "nie otrzymywał pieniędzy za swoje wystąpienia w TVP w roli eksperta".
A jak ocenił zmiany, które zaszły w ostatnim czasie na Woronicza?
– Ja, przyznam, że nie mam swoich przedstawicieli w Sejmie. Nie głosowałem na nikogo, kto jest posłem. Natomiast chciałem powiedzieć, że władza ma prawo wprowadzać zmiany w TVP, ale to, w jaki sposób to zrobiła, każdy widział i to mi się nie podobało. Nagrania, gdzie każdy wchodzi do gabinetu prezesa i takowym się ogłasza, widzieli wszyscy – podsumował.