List do Dudy. "Odliczam dni do końca Pańskiej prezydentury. Ona przeminie, ale wstyd zostanie"
Nie chodzi o Pańskie wpadki, przejęzyczenia czy występy po angielsku. Nie chodzi o Pańskie wakacyjne zdjęcie sprzed kilku lat – to z dmuchanym krabem. Mówimy o rzeczach zbyt ważnych, by czepiać się głupot. Formoza – nadmierne przywiązanie do formy kosztem treści, choroba, które trawi polskie życie publiczne – nie jest przydatną perspektywą, by oceniać żadnego człowieka. Gdyby tylko na tym polegały Pańskie wykroczenia, to naprawdę nie byłoby o czym rozmawiać.
Zawiódł Pan jako prezydent i... człowiek
Nie chodzi o kwestię smaku, czepianie się, dzielenie włosa na czworo. Chodzi o to, że zawiódł Pan w kwestiach fundamentalnych – i jako prezydent, i szczerze mówiąc jako człowiek. Kiedyś sądziłam, że nie może być gorszego prezydenta niż Lech Kaczyński. Ale potem pojawił się Pan. Szybko okazało się, że uczeń prześcignął mistrza.
Cokolwiek nie myśleć o bracie prezesa PiS, miał on jednak jakieś poglądy i siłę, która pozwoliła mu się ich trzymać. Oczywiście nie był prezydentem w pełnym znaczeniu tego słowa – wszak wiernopoddańczo zameldował Jarosławowi Kaczyńskiemu wykonanie zadania, czyli wygranie wyborów – ale nie rzucał się od ściany do ściany. Jego Pałac nie wypuszczał trzech różnych stanowisk w tej samej sprawie rano, wieczorem i po południu. A po Panu można się spodziewać tylko tego, że zaprezentuje Pan stanowisko osoby, która zmłotkowała Pana jako ostatnia.
Prezydencki wstyd
Kiedy to się zaczęło? W momencie, gdy przez przypadek został Pan prezydentem, bo pewniak, Bronisław Komorowski, koncertowo zawalił swoją kampanię? A może Pański kręgosłup moralny przetrąciło biedazaprzysiężenie do Trybunału niedawnych posłów PiS – Krystyny Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza – w Belwederze, nie Pałacu, cichaczem, nie z pompą, ze wstydliwym komunikatem pozbawionym zdjęć? Też bym się wstydziła na Pańskim miejscu. Ale widocznie zyski polityczne były dla Pana ważniejsze. Jednak wtedy dopiero się Pan rozkręcał.
Kiepski teatrzyk trojga aktorów w Pałacu Prezydenckim – Pana, Romualdy Wąsik i Barbary Kamińskiej – to przedstawienie wyjątkowo trafnie podsumowujące pana dokonania. Następnym razem, gdy (jak podpowiada mi intuicja) byli posłowie PiS pójdą siedzieć za Pegasusa – proszę doradzić żonie Mariusza Kamińskiego, by podczas konferencji nie puszczała szelmowsko oka do publiczności. To psuje efekt. Pani Kamińska wypadła z roli tym mocniej, im bardziej razem z koleżanką była stylizowana na zbolałą żonę powstańca styczniowego.
Chociaż nie, po tym, co z wymiarem sprawiedliwości zrobił kolejny Pański partyjny kolega, Zbigniew Ziobro, na wyrok trzeba będzie dłuuugo czekać. Prawomocne orzeczenie zapadnie pewnie wtedy, gdy w Pałacu będzie urzędował ktoś inny.
Polska to nie PiS
W 2015 roku obiecywał Pan, że nie będzie notariuszem ani strażnikiem żyrandola. Polska miałaby szczęście, gdyby to były Pańskie aspiracje. Notariusze nie mogą podpisywać się pod czymś, co jest nielegalne, a Pan podczas rządów swoich kolegów robił to wielokrotnie, sprowadzając na nasz kraj chaos i rozedrganie.
Pomógł Pan swojej partii w tym, by wykluczać z polskości wszystkich, którzy na Was nie głosują. Nawet Pan nie kryje, że nie stara się być prezydentem wszystkich Polaków. Chce być Pan prezydentem wyborców PiS. Gdyby Rosja chciała przeprowadzić wojnę hybrydową przeciwko Polsce, nie mogłaby wymyślić lepszego scenariusza.
Tylko że Polska to nie PiS, a PiS to nie Polska. Oczywista oczywistość, jak powiedziałby Pański idol. Ale to przecież Pana nie obchodzi. Teraz walczy Pan o swoją pozycję w partii – wszak Jarosław Kaczyński jest osłabiony po utracie władzy – i jest Pan gotowy na wszystko, by usiąść w fotelu prezesa. Przyłożył Pan uzbrojoną w długopis rękę do niszczenia porządku prawnego w Polsce, a teraz z radosną beztroską i wbrew oczywistym faktom zaprzecza Pan, by miał z tym cokolwiek wspólnego.
Teraz ułaskawił Pan przestępców, bo są kolegami z partii. Próbuje Pan uchodzić za reprezentanta zwykłych Polaków, ale jest Pan członkiem elity, który właśnie pokazał społeczeństwu, że elita – jego koledzy – w więzieniu nie siedzi. Hulaj dusza, kodeksu karnego nie ma. O ile masz legitymację partyjną PiS.
Prezydentura przeminie, wstyd zostanie. Zostanie też bałagan, którego Pan narobił – będziemy się z niego wydobywać przez lata. Razem z Panem nie zniknie też demoralizacja społeczna, której się Pan dopuścił. Przypomnę, że większość Polek i Polaków uważa, że miejsce przestępców, tych przestępców, jest w więzieniu. Pan, jako człowiek Prawa i Sprawiedliwości, uznał, że miejsce przestępców jest na wolności. Pańskie prawo. A moim prawem jest odliczać dni do momentu, gdy w polityce skończy się era dmuchanego kraba.