"Wprowadzamy normalność". Kołodziejczak mówi nam, co się właśnie dzieje na granicy

Mateusz Przyborowski
08 lutego 2024, 14:34 • 1 minuta czytania
"Dwa wagony z cukrem z Ukrainy są właśnie badane przez Główny Inspektorat Sanitany" – poinformował w mediach społecznościowych Michał Kołodziejczak. Jak dodał, to pierwsze takie badanie przeprowadzane przez sanepid od 2011 roku. – Mamy już także mocne kontrole ciężarówek z Litwy, które wiozą zboże, ale na tym nie koniec – mówi wiceminister rolnictwa w rozmowie z naTemat.pl.
Co się dzieje na granicy z Ukrainą? Michał Kołodziejczak: Wprowadzamy normalność Fot. Oleg Marusic / REPORTER

Co się dzieje na granicy? Kołodziejczak: Wprowadzamy normalność

"Wprowadzamy normalność" – stwierdził Michał Kołodziejczak w poście w serwisie X, informując o badaniu ukraińskiego cukru przez sanepid w Hrubieszowie. Przypomniał przy okazji, że cukier był wyłączony z kontroli GIS od 2011 roku.


Okazuje się, że kontrole cukru na granicy z Ukrainą to niejedyne działania resortu rolnictwa w ostatnim czasie.

– We wtorek wieczorem rozmawiałem z głównym inspektorem transportu drogowego i dzisiaj mamy już mocne kontrole ciężarówek z Litwy, które wjeżdżają do Polski i wiozą zboże – mówi w rozmowie z naTemat.pl Michał Kołodziejczak.

– Badamy, co wjeżdża z Litwy, a konkretnie, czy nie ma przewozu z Ukrainy na Litwę i z powrotem, bo dokumenty na to wskazują, więc sprawdzamy to wszystko. W tej właśnie chwili sprawdzany jest także pociąg w Lublinie, na którym jedzie zboże. Sprawdzamy dokładnie, skąd jedzie, ponieważ jest podejrzenie, że to zboże mogło przyjechać z Polski na Litwę i teraz wraca – dodaje.

Kołodziejczak: "Koniec dyskusji"

– Kontrole idą pełną parą z każdej strony. Jestem również po dość mocno dyscyplinującej rozmowie z szefem GIS. Otrzymali jasne wytyczne, a jeśli się komuś nie podoba i nie chce spełniać oczekiwań rolników, to będę wnioskował u premiera, by również naciskał na podległe rządowi resorty i instytucje. Kończymy czas dyskusji – zapowiada wiceminister rolnictwa w rozmowie z naszą redakcją.

I dodaje: – Ja stoję po jedynej słusznej stronie. Każdy sygnał jest przez nas dokładnie sprawdzany i w tej chwili mamy trzy równoczesne kontrole. I podkreślam jeszcze raz: jeżeli któraś z podległych rządowi instytucji nie będzie odpowiednio sprawdzała tego, co ja chcę, będę wnosił do premiera o konkretne zmiany.

Kilka dni temu Michał Kołodziejczak zapowiedział na konferencji prasowej w Lublinie, że zaapelował do Ministerstwa Zdrowia o to, by "sanepid prowadził pełen nadzór nad każdą partią cukru, który będzie przyjeżdżał do Polski".

Jak wówczas poinformował, zwróci się także do premiera i ministra rolnictwa, by ograniczyć napływ cukru do naszego kraju.

– Jest on dopuszczony po prostu do obrotu na podstawie ukraińskich dokumentów, do których osobiście nie mam zaufania. Wiem, że ci, którzy mogą wprowadzać ten cukier, mogą pomijać pewne procedury – stwierdził Kołodziejczak w poniedziałek w Lublinie.

Mówił też, co widział na granicy. Stwierdził, że jedna z partii cukru "miała dziwny zapach".

– Potwierdzali to też urzędnicy, u których na biurku była ta próbka cukru. Dla mnie dziwne jest stwierdzenie, że ten cukier idzie do przemysłu i może dziwnie pachnieć. Dla mnie nie może – powiedział i podkreślił, że ważne jest kontrolowanie cukru wjeżdżającego do Polski.

Jak mówił, obecnie trwa podliczanie, ile cukru wjechało do Polski od 1 stycznia. – Do każdej przesyłki cukru dołączony jest kontrakt, który mówi o tym, ile cukru będzie wjeżdżało w następnych tygodniach. Podliczamy wszystkie kontrakty – wyjaśnił.

Polityk zapowiedział ponadto, że zwróci się do rządu o ograniczenie napływu cukru. – Już teraz wiem, że zwrócę się w tej sprawie do premiera Donalda Tuska i ministra rolnictwa Czesława Siekierskiego. Widzimy bardzo duże zaburzenie na rynku i nie możemy sobie na to pozwolić – podkreślił.

Czytaj także: https://natemat.pl/539060,tv-republika-i-gpc-o-michale-kolodziejczaku-robia-mu-nowa-afere-tasmowa