Rozgoryczenie, zażenowanie, frustracja... Politycy PiS szczerze o tym, co dzieje się w partii

Katarzyna Zuchowicz
12 lutego 2024, 05:39 • 1 minuta czytania
Wstrząs związany z możliwym podsłuchem polityków PiS przez Pegasusa. Coraz gorsze sondaże dla partii Kaczyńskiego. Szturm na Sejm, który nawet w PiS wywołał zażenowanie. Wreszcie wybory samorządowe, które już wywołują frustrację u samych działaczy PiS. Jakie w związku z tym są nastroje w partii? – Wydaje się, że doszliśmy do pewnej granicy. Część kolegów nie może się przyzwyczaić, że jesteśmy w opozycji. Jest problem z ludźmi, którzy byli posłami przez dwie kadencje lub jedną i pamiętają tylko czas, gdy PiS był u władzy – słyszymy. A w lokalnym PiS – że "góra" ich nie słucha i nie wyciągnęła wniosków z porażki.
Co się dzieje wewnątrz PiS? Fot. Wojciech Olkusnik/East News

– Jestem tym zażenowany. Nie znam osoby, która byłaby zadowolona z tego, co się dzieje. Nawet ci najtwardsi wokół prezesa widzą, że coś jest nie tak. Do tej pory uważali, że prezes jest nieomylny. Myślę, że te osoby czują się teraz jakby opuszczone. Czekają na dalszy rozwój sytuacji – mówi wprost jeden z polityków PiS.


– Na pewno – dodaje – jest grupa polityków, której takie zachowanie jak niedawny szturm na Sejm, mogło się podobać.

– Ale to wszystko ma jakieś granice. Wydaje mi się, że doszliśmy do takiej granicy. Po wyborach musimy być mentalnie przygotowani na jakieś zmiany. Teraz wszyscy czekają, co będzie – twierdzi.

Oto, jakie nastroje panują dziś w PiS. I "na górze" przy Nowogrodzkiej, i "na dole" – na końcu Polski. Bo tam w PiS słyszymy: – Góra nie wyciągnęła wniosków z ostatnich wyborów. Nie słucha dołów. A ludzie na dole mają już dość.

Szturm, Pegasus, coraz gorsze sondaże

Ogólnie ostatnio dużo rzeczy się dzieje, które mimo wysiłków PiS, nie sprzyjają partii Jarosława Kaczyńskiego. A raczej wywołują efekt odwrotny od zamierzonego przez nich.

"W Prawie i Sprawiedliwości kac i złość po szturmie na Sejm". "Lista Pegasusa" w PiS może rozsadzić partię", "PiS ma problem. Brak chętnych i pieniędzy na wybory" – każdy dzień przynosi takie wiadomości.

– Bardzo szanuję pana prezesa, uważam, że to wielki polityk, ale mam wrażenie, że on się trochę nie odnajduje w obecnej sytuacji. To wszystko bardzo źle wygląda. On chyba jeszcze nie do końca rozumie, że my nie rządzimy. Że nasz wpływ na rzeczywistość jest bardzo ograniczony, że media nie są po naszej stronie i że nie mamy możliwości formatowania naszego przekazu, jak byśmy chcieli. I ponosimy tego konsekwencje – mówi polityk PiS.

Szturm, jak mówią w partii, wyrwał się spod kontroli. Twierdzą, że prezes Kaczyński też był niezadowolony. I że nie była to ich strategia.

Zażenowanie. To słowo przewija się najczęściej.

– To nie są klimaty wielu parlamentarzystów. Na szczęście nie był to plan. Gdyby tak było, to dopiero byłby problem. Wiemy, że strategia zadym nie przyniesie dobrych skutków – słyszymy.

– Nie tak miało być. To były emocje naszych ludzi. Stało się źle. Nie ma co ukrywać, że nie stało się dobrze. To bez dwóch zdań. Jeżeli będzie to sprawa incydentalna, to nie wpłynie na wizerunek PiS. Ale gdyby miało się to powtarzać, to byłby problem. Nie sądzę jednak, aby tak się stało – uważa inny z polityków PiS.

A elementów, które im nie służą, nagromadziło się ostatnio jeszcze więcej.

Kwestia Pegasusa i list polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy – jak donosi gazeta.pl – również mieli być podsłuchiwani, wywołała szok. Sprawa – jak dowiedziała się Polska – ma siać zamęt w szeregach Zjednoczonej Prawicy. "Jak to wybuchnie, to może zacząć rozsadzać PiS od środka" – powiedział jeden z rozmówców portalu.

Jeden z polityków PiS mówi nam: – O tym, że są takie działania również wobec polityków PiS, mówiło się już wtedy, kiedy rządziliśmy. Było to oczywiście jakoś komentowane, nie było to bez śladu. Dlatego teraz wielką sensacją to nie jest. Ale uważam, że trzeba to wyjaśnić. Nie może być tak, że nie będzie to wyjaśnione.

Na pewno nic nie przekłada się ostatnio na lepsze wyniki sondażowe dla PiS, wręcz przeciwnie. Według ostatniego sondażu pracowni Opinia24 KO ma już wyraźną przewagę nad ekipą Jarosława Kaczyńskiego – 31 proc. do 24.

A przeciętny Polak może mieć coraz mocniejsze wrażenie, że PiS pogrążył się w chaosie. Albo, że statek powoli tonie.

– Nie. Żaba jest gotowana powoli. Ale jeszcze nie wiadomo, czy się ugotuje. Spokojnie – reaguje na taką insynuację jeden z rozmówców w PiS.

W jakiej kondycji i nastrojach są w PiS

Generalnie w partii Kaczyńskiego twierdzą, że to, co obserwujemy, to nie chaos.

– Przez 8 lat, kiedy byliśmy u władzy, wszystko było jasne co do struktury decyzyjnej. Teraz gdy jesteśmy w opozycji, część kolegów nie może się z tym do końca pogodzić. W takim sensie, że nagle mają zupełnie inną siłę przebicia i zupełnie inną pozycję niż mieli dotychczas. Bo rzeczywiście trudno jest się do tego przyzwyczaić. Ale się przyzwyczają – mówi polityk PiS z długim, parlamentarnym, stażem.

Widać wewnętrzne tarcia?

– Jest problem z ludźmi, którzy byli posłami przez dwie kadencje lub jedną i pamiętają tylko czas, gdy PiS był u władzy. Wtedy zupełnie inaczej się funkcjonowało. Przestawienie się nie jest łatwe – mówi.

Dominujące nastroje?

Nasz rozmówca uważa, że to jeszcze nie jest "spektakularna frustracja".

– Na pewno jest gorzej. Ale jeszcze cały czas mamy władzę w siedmiu sejmikach. To jest ileś miejsc pracy dla działaczy i ich rodzin. Nasi ludzie cały czas są w spółkach skarbu państwa. To wszystko nie jest jeszcze tak dotkliwe, jak pewnie będzie. Jeszcze mamy ileś gazet Polska Press, które dobrze o nas piszą. Cały czas jest poczucie, że te aktywa są jeszcze w ręku. Gorzej będzie po wyborach samorządowych, gdy tych aktywów na poziomie prowincji nie będzie – mówi.

Twierdzi, że można doszukiwać się różnych emocji w PiS, ale dziś nie mają na to czasu.

– Na początku były żądania rozliczenia po wyborach i pytania, dlaczego tak słabo, bo mówiono, że miało być inaczej. Ale dyżury w mediach publicznych trochę rozładowały te wewnętrzne emocje. Potem ta sama grupa najbardziej aktywnych posłów zaczęła jeździć pod więzienia. Teraz jest akcja "Spotkania Wolnych Polaków". Są rzeczy do zrobienia. Zobaczymy, co będzie po wyborach, ale teraz trudno mówić o jakiejś frustracji, czy zmęczeniu. W tej chwili pracujemy w trybie zadaniowym – słyszymy.

Do tego to nie jest tak, że wszystko nam zabrano w ciągu jednego dnia. To jest proces. Nie ma tu warunków do jakiegoś szoku, fazy rozpaczy, zniechęcenia. Prawie wszyscy politycy mają swoje interesy polityczne w swoich okręgach, gdzie promują radnych, burmistrzów, starostów itp., czyli ich zaplecze. Polityk PiSo nastrojach w PiS

– Siłą rzeczy muszą zapieprzać. I potencjalne frustracje posłowie i senatorowie muszą odłożyć na potem. Kalendarz sprzyja, by teraz nie wpadać w zniechęcenie – mówi polityk.

I tu dochodzimy do wyborów samorządowych. Bo "na dole", tę frustrację w PiS już czuć. Właśnie z powodu zadań, które u nich wykonuje "góra".

"Po raz kolejny góra nie słucha dołów"

To, co dzieje się już w niektórych regionach, przypomina wyborczy cyrk. A "gotuje się w PiS" w odniesieniu do niektórych miejsc w kraju to nawet za mało powiedziane.

– Jest niesmak. Nie będę ukrywał, że trudno jest zebrać ludzi na listy. Bo gdy ci neutralni widzą, co się dzieje, to w ogóle nie chcą. U nas ostatnie prognozy mówią, że i w województwie przegrywamy, bo przez władzę centralną stworzył się taki układ, że nie mamy zdolności koalicyjnej. Pojawiły się ograniczenia, PSL nie pójdzie z nami w koalicję, i to jest problem. Wystarczy różnica dwóch mandatów i przejmą władzę samorządową – mówi nam Franciszek Josik, radny klubu PiS z Zamościa.

Tu dosłownie wrze. W skrócie – to konflikt PiS-u z PiS-em wywołuje takie emocje.

– Przyjechał do nas Sasin. I ni z gruszki, ni z pietruszki – bo nie jest posłem z naszej ziemi, był nim kiedyś, ale teraz jest z Podlasia – na otwartym spotkaniu ogłosił, że kierownictwo PiS popiera na prezydenta miasta obecnego prezydenta Andrzeja Wnuka. Wstałem i zapytałem, jak to możliwe, i że my jako klub PiS, na spotkaniu z aktywem PiS, podjęliśmy decyzję, że popieramy przewodniczącego RM Piotra Błażewicza i posła Sławomira Zawiślaka jako kandydatów na prezydenta – mówi wzburzony Franciszek Josik.

Wnuk ma zarzuty prokuratorskie. Lokalny PiS był z niego niezadowolony. Wręcz, jak słyszymy, było bardzo duże niezadowolenie i żadnej współpracy. A PiS, z góry, postanowił im go narzucić.

– Po raz kolejny góra nie posłuchała dołów. Z klubu PiS tylko jedna osoba poparła Wnuka, pozostali są zniesmaczeni i zdezorientowani. Wygrana teraz nie będzie taka prosta, proszę mi wierzyć. Nie wyciągnięto wniosków z porażki w wyborach parlamentarnych – mówi.

Sytuacja w Zamościu jak w pigułce pokazuje strategię PiS.

– Bardzo wielu posłów i senatorów ma "swoich" kandydatów. Tym się teraz zajmują. Chcą utrzymać tam swoich ludzi i swoich ludzi sprowadzić. Bronimy władzy w siedmiu sejmikach, obrona nie będzie łatwa – mówi nam parlamentarzysta z Warszawy.

Faktycznie mają problem z obsadzeniem list?

– Czasem jest nadmiar chętnych. Ale z miejscami na tyłach listy czasem jest problem. Słyszałem też o różnych problemach. Na przykład, jeśli chodzi o powiaty na Dolnym Śląsku, gdzie pani marszałek Witek usiłuje obsadzić listy swoimi ludźmi – odpowiada.

Przypomnijmy, w Warszawie "zrzucono" Tobiasza Bocheńskiego z Łodzi.

"Ci z góry będą się trzymać razem"

Przypomnijmy też, że po 15 października 2023 sami politycy PiS mówili o błędach przy tworzeniu list. Teraz nasz rozmówca z Zamościa obawia się, że może być podobnie.

– Wtedy Jacek Sasin przywiózł nam Ryszarda Madziara i dał go na drugie miejsce. Madziar przegrał, czyli że mieszkańcy Zamojszczyzny czytają. Już nie wystarczy, że ktoś tu przyjedzie i kogoś namaści. Obawiam się, że teraz sytuacja się powtórzy – mówi radny PiS.

Zamiast pozwolić ludziom na dole, żeby zdecydowali o swoim losie, to znowu góra nam kogoś wrzuca. Proszę się nie dziwić, że ludzie nie chcą na to patrzeć. Chcą, żeby było inaczej. Chcą mieć głos. Nas się goni do urn wyborczych, ale za nas ktoś mówi "tego macie wybrać". Ale tak już nie ma. Te czasy już minęły.Franciszek Josikradny PiS Zamość

Ale wybory to nie wszystko. Na dole obserwują też inne działania "góry".

– Ludzie czuli zażenowanie, gdy patrzyli na to, co działo się przed Sejmem. Efekt był negatywny. Niestety, źle to wyglądało. Ludzie są rozgoryczeni. Mają już dosyć sprawy Wąsika i Kamińskiego, nie chcą już tego oglądać, chcą normalności. Widzą, że ta wojna nic nie daje, że potrzeba spokoju i zgody. Przecież widzimy sondaże, w których prowadzi KO – mówi.

Co myśli o potencjalnych inwigilowaniu polityków PiS Pegasusem?

– Mogło tak być. Ich na to stać. Podobno mówią, że mieć haka na swoich to lepiej niż na obcych, bo nie ucieknie i nie podskoczy – reaguje.

Czy taka lista mogłaby rozsadzić PiS od środka, jak wynika z medialnych doniesień?

– Nie. Ci z góry będą się trzymać razem, będą się zapierać, że nic takiego nie było. Ale może być różnie. Wybory samorządowe i do Parlamentu Europejskiego pokażą, jak będzie. Jeśli PiS straci województwo lubelskie i pogonimy Wnuka, to będzie widać, że idzie jakaś zmiana – odpowiada.

Na koniec radny klubu PiS dodaje jeszcze: – Pycha kroczy przed upadkiem. Więcej skromności. Skromność i pokora!

Czytaj także: https://natemat.pl/541172,nowy-sondaz-musi-otrzezwic-kaczynskiego-ko-juz-znacznie-wyprzedza-pis