Czy to koniec upraw tytoniu na świecie? WHO forsuje kontrowersyjny plan

redakcja naTemat.pl
09 lutego 2024, 21:45 • 1 minuta czytania
Plantatorzy tytoniu oprotestowali 10. szczyt Światowej Organizacji Zdrowia poświęcony Konwencji Ramowej o Ograniczeniu Użycia Tytoniu (FCTC). Ich zdaniem przyjęcie kolejnych restrykcji wobec tytoniu doprowadzi do likwidacji upraw na świecie i bankructwa samych plantatorów. 
Fot. Unspalsh.com / Tim Stief

Spotkanie delegatów z ponad 180 państw odbywa się w tym roku w Panamie, gdzie trwa debata nad wprowadzeniem nowych zapisów, mających na celu powstrzymanie nałogu palenia na świecie. WHO podaje, że palenie zabija rocznie ponad 8 mln ludzi na świecie. Globalnie pali ponad 1,3 mld ludzi. 


Stanowisko WHO w kwestii papierosów od lat jest jednoznaczne: są śmiertelnie szkodliwe dla zdrowia. I na tym globalny konsensus się kończy. 

Inaczej sprawy mają się z alternatywnymi dla papierosów wyrobami nikotynowymi. To właśnie one są od lat kością niezgody pomiędzy WHO a niektórymi państwami oraz środowiskami naukowo-medycznymi. 

WHO rekomenduje bowiem państwom równie rygorystyczne podejście do walki z takimi wyrobami, co z papierosami, nie widząc różnicy między papierosem, e-papierosem, podgrzewaczem tytoniu czy saszetką nikotynową. 

Tymczasem wiele państw, na czele z USA, Wielką Brytanią, Szwecją czy Japonią przebadało już te wyroby pod kątem medycznym, dostrzegając ich niższą toksyczność w porównaniu z papierosami. I wykorzystuje niektóre z nich do ograniczania szkód oraz samego odsetka palaczy. Nasz południowy sąsiad, Czechy, włączył je nawet do swojego planu walki z uzależnieniami, uznając za mniej szkodliwe. 

W Panamie WHO przekonuje jednak delegatów państw-stron Konwencji, że wszystkie wyroby z nikotyną powinny być traktowane tak samo, jak papierosy. 

Przedstawiciele WHO chcą, w związku z tym, dążyć do zrównania statusu wyrobów alternatywnych z papierosami. Miałoby to wiązać się, między innymi, z nakładaniem stopniowych ograniczeń na uprawy tytoniu i, w dalszej perspektywie, likwidację znacznej części światowych upraw. Dlatego obrady szczytu WHO w Panamie oprotestowali m.in. plantatorzy tytoniu. 

– Od tych decyzji zależy dobrostan milionów rodzin na całym świecie – komentowali farmerzy zgromadzeni przed budynkiem, w którym debatowano poszczególne punkty agendy. 

Obawy te podzielają również polscy plantatorzy: 

– Wiszą nad nami czarne chmury. Boimy się, że w Panamie zapadnie wyrok skazujący nas na bezrobocie. 35 tysięcy polskich rodzin, które od pokoleń żyją z uprawy tytoniu, mogą wylądować na bruku – mówi Przemysław Noworyta, dyrektor Polskiego Związku Plantatorów Tytoniu (PZPT) w wypowiedzi dla portalu ISBiznes. 

Co ciekawe, WHO proponuje traktowanie e-papierosów, podgrzewaczy tytoniu czy saszetek nikotynowych na równi z papierosami. Pomimo tego, że sama dysponuje badaniami o ich niższej toksyczności. Przykładowo, w wydanym przez WHO w 2020 r. raporcie „Electronic Nicotine And Non-Nicotine Delivery Systems. A Brief”, Organizacja stwierdza: 

„Dysponujemy rozstrzygającymi dowodami naukowymi na to, że całkowite zastąpienie palenia papierosów elektronicznymi systemami dostarczającymi nikotynę zmniejsza narażenie na liczne toksyny i karcynogeny zawarte w dymie tytoniowym”. 

W Panamie WHO przekonuje jednak, że żadnej różnicy nie ma. Decyzja o zrównaniu statusu papierosów i alternatywnych wyrobów z nikotyną wzbudza wątpliwości w obliczu coraz liczniejszych dowodów na niższą szkodliwość tych drugich. Z niektórych badań wynika, że może ona sięgać nawet 95 proc.