Komenda miał szukać ratunku w niemieckiej klinice. "Był gotów zapłacić każde pieniądze"

Joanna Stawczyk
26 lutego 2024, 13:08 • 1 minuta czytania
Tomasz Komenda przegrał walkę z nowotworem. Nowe szczegóły dotyczące jego batalii z chorobą zostały niedawno ujawnione na łamach jednego z internetowych serwisów. Z relacji anonimowego źródła wynika, że podjął próbę poszukiwania leczenia za granicą. "Gdyby pan Komenda zgłosił się pół roku wcześniej, to byłaby szansa" – powiedział informator Świata gwiazd.
Tomasz Komenda szukał pomocy w niemieckiej klinice. "Był gotów zapłacić" Fot. Jan Bielecki/East News

Tomasz Komenda szukał pomocy w niemieckiej klinice. "Był gotów zapłacić"

Portal Świat Gwiazd niedawno nawiązał kontakt z osobą z kręgu bliskich Tomasza Komendy, która podzieliła się nowymi szczegółami jego walki z chorobą. Źródło, które zachowało anonimowość, zrelacjonowało, że mężczyzna z determinacją dążył do odzyskania zdrowia i rozważał leczenie poza granicami kraju.


Z informacji wynika, że Komenda nawiązał współpracę z kliniką w Niemczech, znaną z innowacyjnych metod walki z nowotworami.

Tomasz Komenda był gotów zapłacić każde pieniądze za leczenie. Rodzinie się nie zwierzał, ale sam szukał dla siebie ratunku. W ostatnim czasie nawiązał kontakt ze specjalistami w Niemczech, z kliniką w Heidelbergu. To ośrodek znany z najwybitniejszych specjalistów w leczeniu nowotworów, gdzie stosuje się eksperymentalne metody terapii – przekazał informator serwisu.

To samo źródło ujawniło, że został przyjęty na program eksperymentalnego leczenia. Niestety, po dokładnym przeanalizowaniu wyników badań, niemieccy lekarze doszli do wniosku, że proponowane przez nich metody nie przyniosą spodziewanej poprawy w jego stanie zdrowia.

– Miał być zakwalifikowany do takiego leczenia, ale jak lekarze z Heidelbergu zobaczyli jego aktualne wyniki badań, przyznali, że nawet ich metody nie rokują w tej sytuacji. Gdyby pan Komenda zgłosił się pół roku wcześniej, to byłaby szansa, ale nie w tej sytuacji, gdy były już ostre przerzuty. Byli na tyle uczciwi, że nie wzięli od niego pieniędzy i przyznali to otwarcie – podkreślił informator.

Pogrzeb Komendy. "Tomek nigdy nie uważał się za celebrytę"

Ceremonia pochówku Tomasza Komendy miała miejsce w poniedziałek, 26 lutego 2024 roku. Odszedł 21 lutego, zmagając się z nowotworem przez dwa lata.

Cześć jego pamięci oddano o godzinie 12 na cmentarzu komunalnym przy ulicy Kiełczowskiej 90 we Wrocławiu. Pogrzeb wyróżniał się brakiem obecności duchownego, odbywając się w formie świeckiej, z mistrzem ceremonii na czele.

Ostatnie pożegnanie zgromadziło nie tylko rodzinę, przyjaciół i znajomych zmarłego, ale i licznych wrocławian. Wspólnota miasta zebrała się, aby wspólnie przejść ostatnią drogę z Komendą, znanym z niesprawiedliwego oskarżenia i osadzenia w więzieniu na 18 lat za czyn, którego nie popełnił.

– Nawet wiedząc, po co się żyje, rzadko aprobujemy śmierć, jako jego naturalne zakończenie. Życie musi osiągnąć swój kres, ale to ledwie epizod w tym samym momencie przenośny się do innego świata. Pytanie jest też nie o cel, ale sposób życia. Żyj tak, aby ludzie, wspominając Cię, mówili żeś życia nie zmarnował – powiedział mistrz ceremonii.

– Przychodzi mi w udziale zaszczytny, ale smutny obowiązek pożegnania Tomasza Komendy. Miał 47 lat. Odszedł i dziś zdajemy sobie sprawę, że już nie powróci. Dlatego myślę, że dziś warto wspomnieć, jakim był człowiekiem. Wspomnieć go za wszelkie dobro, które od niego otrzymywaliśmy – podkreślił.

Przemówiła także bratanica Komendy. – Tomek nigdy nie uważał się za celebrytę. Kilka tygodni przed śmiercią pytał "co ja mam zrobić, gdy wyzdrowieję?". To proste - pojedziesz na wakacje. Kochany Tomku, dziękujemy, że mogliśmy tę drogę przejść razem z Tobą. Zostawiłeś kilka nieskończonych spraw, ale my je dokończymy. Prosimy tylko, byś nam stamtąd pomagał. Nie jesteś tam, gdzie byłeś, ale jesteś wszędzie, w naszych sercach – powiedziała.

Na uroczystości pogrzebowej, list od przyjaciół Tomasza Komendy został wzruszająco odczytany przez prowadzącego ceremonię. W momencie, gdy pochód żałobny opuszczał kaplicę, z głośników płynęła piosenka "25 lat niewinności" Kazika, utwór z filmu ukazującego życie Komendy. Bliscy zmarłego wyrazili życzenie, aby odstąpić od składania kondolencji.