Policjant, który uwolnił Komendę: Dobrze, że umarł wolny i czysty od zarzutów

Piotr Brzózka
01 marca 2024, 17:37 • 1 minuta czytania
– Tomek umarł jako człowiek wolny, oczyszczony ze wszystkich zarzutów – powiedział Onetowi Remigiusz Korejwo, policjant, który doprowadził przed laty do uniewinnienia Tomasza Komendy. Jednocześnie podkreślił, jak bardzo niewiarygodne jest to, ile zła może spotkać w życiu jednego człowieka. Z oburzeniem wspomniał też o prokuratorze, który doprowadził do skazania Komendy.
Policjant, który uwolnił Komendę: umarł wolny i czysty o zarzutów FOT: JACEK DOMINSKI/REPORTER

Tomasz Komenda, niesłusznie oskarżony w sprawie tzw. zbrodni miłoszyckiej i bezpodstawnie pozbawiony wolności na 18 lat, zmarł 21 lutego 2024 roku. O jego perypetiach media pisały w ostatnich latach tysiące razy.


W cieniu krył się cichy bohater tego dramatu - Remigiusz Korejwo, były już policjant, który przed laty postanowił jeszcze raz przyjrzeć się dowodom w sprawie, co finalnie przyczyniło się do zwolnienia Komendy zza krat. Funkcjonariusz przez dłuższy czas pozostawał anonimowy, wcześniej udzielił tylko jednego wywiadu telewizyjnego. Teraz jednak zgodził się na rozmowę z Onetem.

– To jest coś nierzeczywistego, że jednego człowieka może spotkać tyle tragedii. Niesłuszne skazanie, a potem wyniszczająca choroba – powiedział dziennikarzowi. I dodał: – Gdyby z całej tej sytuacji wyciągnąć jakąkolwiek pozytywną rzecz, to jest jedna najważniejsza. Tomek umarł człowiekiem wolnym, oczyszczonym ze wszystkich zarzutów.

Korejwo zaznaczył w rozmowie z Onetem, że sprawa Komendy powinna być wyrzutem sumienia dla wszystkich, którzy przyczynili się do jego nieszczęścia na różnych etapach postępowania, od momentu zatrzymania i aresztowania, aż po wyrok skazujący.

Ze szczególnym oburzeniem były policjant odniósł się na łamach portalu do postawy prokuratora Tomasza Fedyka, który doprowadził do skazania Komendy, i który później przekonywał, że nie ma sobie nic do zarzucenia, a akt oskarżenia napisałby jeszcze raz.

– Powinien przeprosić albo milczeć. Jego zachowanie to nic innego jak arogancja i pycha – stwierdził Korejwo.

Prokurator od sprawy Komendy wrócił do pracy

Jak pisaliśmy w naTemat, prokurator Tomasz Fedyk właśnie wrócił do pracy w organach ścigania. Prawo do wykonywania zawodu stracił wiosną 2021 roku, ale nie w związku ze sprawą, która przyniosła mu niechlubną sławę, lecz na skutek drogowej wpadki - został złapany na jeździe pod wpływem alkoholu.

Z ustaleń Onetu wynika, że do pracy Fedyk mógł wrócić, bo sąd okręgowy uznał, że prokurator prowadził nie w stanie nietrzeźwości (co jest przestępstwem), lecz w stanie po użyciu (wykroczenie).

Tomasz Komenda o Remigiuszu Korejwo

Tomasz Komenda kilkukrotnie wypowiadał się na temat Korejwo. Jego słowa przypominaliśmy w naTemat kilka dni po śmierci. Mówił: "Pół roku później zapukał do bram więzienia pan Remik. Takich rzeczy się nie zapomina. One są do końca życia w głowie. Wkręcili mi żarówkę, która się nie paliła przez 17 lat".

Remigiusz Korejwo po raz pierwszy zainteresował się sprawą Komendy dawno temu po przeprowadzce w pobliże Miłoszyc, gdzie doszło do zbrodni, za którą niesłusznie został skazany Komenda. Pierwszym sygnałem, że coś jest nie tak, były opinie okolicznych mieszkańców.

Wiele lat później, wraz z dwójką prokuratorów wrócił do tematu na nowo, przeanalizował dowody, poskładał puzzle. Dzięki temu Tomasz Komenda został uniewinniony i opuścił mury więzienia. Jego miejsce za kratami zajęli Ireneusz M. i Norbert B, oskarżeni, a następnie skazani za zabójstwo 15-latki z Miłoszyc.