Kazik Staszewski zabrał głos ws. zatrzymania muzyka Kultu. Chodzi o wyłudzanie odszkodowań
Zatrzymanie Piotra M. Kazik Staszewski zabrał głos
Wczoraj portal TVN Warszawa poinformował o zatrzymaniu trzech osób podejrzanych w sprawie wyłudzania odszkodowań od firm ubezpieczeniowych. Jak wynikało z informacji rzecznika stołecznej policji, w sprawę zamieszany jest muzyk z zespołu Kult.
W rozmowie z serwisem rzecznik śródmiejskiej policji Robert Szumiat zdradził, że "podejrzani - na podstawie podrobionych dokumentów, wyłudzili akt zgonu, który to z kolei przedstawili w dwóch firmach ubezpieczeniowych w Polsce, a a na jego podstawie wypłacili łącznie ponad milion złotych odszkodowania z tytułu zawartych polis na życie".
Policja zatrzymała Piotra M., jego partnerkę, a także syna. Na oficjalnym profilu Kultu na Facebooku od razu pojawiło się oświadczenie 63-letniego artysty, w którym stwierdził, że jego koledzy z zespołu nie mieli o niczym pojęcia.
"W związku z informacjami i doniesieniami prasowymi na mój temat, które okazały się dziś w mediach, pragnę oświadczyć, że całkowitą i pełną odpowiedzialność za informacje w nich zawarte ponoszę ja sam. Zaznaczam jednocześnie, że moi koledzy z grupy Kult nie mieli na ten temat żadnej wiedzy do dzisiaj. Jest mi bardzo przykro, że przez moje zaniechanie i brak reakcji ucierpiało dobre imię zespołu" – czytamy w poście.
Na koniec dodał: "Ufam, że wymiar sprawiedliwości stanie w tej sprawie na wysokości zadania i prawda zostanie wyjaśniona".
Kazik Staszewski także skomentował całe zajście, pisząc krótko: "Na Facebooku jest oświadczenie. Ja się o tym z internetów dziś rano dowiedziałem".
Jak pisaliśmy wcześniej w naTemat, śledztwo w tej kwestii prowadzi Prokuratura Rejonowa w Warszawie Śródmieście-Północ. Na żądanie prokuratury, Alex K. oraz Marta H.-Z trafili na trzy miesiące do aresztu.
W przypadku muzyka Kultu zdecydowano o zastosowaniu mniej restrykcyjnych środków zapobiegawczych, takich jak policyjny dozór, obowiązek regularnych wizyt w wyznaczonej jednostce oraz zakaz wyjazdu za granicę. Wszystkim podejrzanym może grozić kara do 10 lat pozbawienia wolności.