To w tej bramie Dorian S. zgwałcił i zabił Lizę. Żurawia 47 to dziś mroczne miejsce stolicy
Dorian S. zgwałcił 25-letnią Lizę z Białorusi w centrum Warszawy. Dziewczyna nie przeżyła
Sprawą brutalnego gwałtu na 25-letniej Lizie z Białorusi wciąż żyje cała Polska. Około godz. 5:00 dziewczyna wracała z imprezy, kiedy 23-letni Dorian S. właśnie na niej postanowił dokonać swojej obrzydliwej zbrodni. Młody Polak założył kominiarkę, wyciągnął nóż i rzucił się na ofiarę.
Przystawił jej nóż do szyi i rzucił na bramę kamienicy pod adresem Żurawia 47 w Warszawie. Dorian S. obrabował Białorusinkę z pieniędzy i cennych przedmiotów, a kiedy przyduszana straciła przytomność, zdarł z niej ubranie i przez prawie pół godziny gwałcił.
To niemożliwe, aby w tej części Warszawy – kilka minut spacerowym krokiem od Pałacu Kultury i Nauki, Dworca Centralnego oraz licznych hoteli i klubów – nikt nie przechodził nawet w niedzielę wcześnie rano. Monitoring z Żurawiej 47 i okolicznych budynków potwierdził, że sytuację w centrum stolicy Polski mijało lub biernie się przyglądało kilka osób.
Choć wracająca ze spotkania towarzyskiego 25-letnia Liza raczej nie wyglądała na osobę w kryzysie bezdomności, właśnie takiej wersji mają trzymać się świadkowie. Jak informowaliśmy w naTemat.pl, dwie kobiety, które obserwowały dramat Białorusinki, teraz twierdzą, że były przekonane, iż w bramie dobrowolny seks uprawiają osoby bezdomne.
Później naga i nieprzytomna ofiara zgwałcenia leżała pozostawiona sama sobie przez kilkadziesiąt minut. Kobiecie pomógł dopiero portier kamienicy Żurawia 47. Jego dyżurka jest w zasadzie na miejscu zbrodni, ale jak ustaliła warszawska "Gazeta Wyborcza", na noc stróżujący pod tym "prestiżowym adresem" przenoszą się do lobby pobliskiego hotelu.
Pomoc niestety nadeszła zbyt późno. Przez kilka dni lekarze walczyli o życie Lizy, ale jej organizm nie był w stanie wytrzymać tego, co przeszła. Zmarła 1 marca po stwierdzeniu śmierci mózgu.
Żurawia 47 w Warszawie. Dramat Lizy rozegrał się pod Domem Spółdzielczości Pracy
Po tym wszystkim Żurawia 47 zamieniła się w miejsce pamięci. Przez kolejne dni bramę, w której Dorian S. katował swoją ofiarę, zalewają znicze, kwiaty i transparenty z hasłami typu "Stop kobietobójstwu!". Zapewne na długie lata ten adres będzie kojarzył się Polakom z mrokiem i wstydem.
Jak wspomnieliśmy, wcześniej ul. Żurawia uchodziła za jedną z najbardziej prestiżowych w Warszawie. Nie jest główną arterią, ale ma ważne znaczenie w krwiobiegu stolicy. W ciągu kamienic swoje siedziby mają liczne przedsiębiorstwa, kancelarie i kliniki.
Choć formalnie mają one często inne adresy, kto mieszka lub pracuje przy tej ulicy, ten za sąsiadów ma także połowę rządu. Kilka kroków od miejsca zbrodni jest siedziba Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, dalej urzęduje Ministerstwo Aktywów Państwowych, Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej oraz Ministerstwo Rozwoju i Technologii.
Co gorsza, dosłownie jedną przecznicę od punktu, w którym szalał Dorian S., w tzw. Żyletkowcu znajduje się siedziba Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia oraz Sądu Rejonowego dla m. st. Warszawy. Dramat Lizy rozegrał się też vis a vis budynku, w którym mieści się Urząd Dzielnicy Śródmieście.
Sama Żurawia 47 stanowi natomiast Dom Spółdzielczości Pracy. Po socjalnym charakterze kamienicy wspomnienia utrzymuje jednak głównie jedna "spółdzielcza korporacja".
Pozostałe lokale w budynku zajmuje kilka kancelarii prawnych i translatorska, klinika, poradnia dietetyczna, gabinet stomatologiczny, szkoła policealna oraz firmy z branży elektronicznej i kreatywnej. Nie ma tam mieszkań prywatnych.
Czytaj także: https://natemat.pl/544991,dorian-s-zgwalcil-lize-w-srodmiesciu-warszawy-wladze-oglosily-co-zrobia